czwartek, 29 stycznia 2015

„Drzewo migdałowe” – Michelle Cohen Corasanti



To niezwykłe, że osoba o żydowskich korzeniach pisze powieść, której tłem historycznym czyni wciąż żywy konflikt izraelsko-palestyński, i to książkę, w której głos oddaje Palestyńczykom właśnie i z ich perspektywy pokazuje kilkudziesięcioletni konflikt na Bliskim Wschodzie, okres ciągłych wojen między Izraelem a Palestyną. I wydawać by się mogło  (przez wzgląd na korzenie autorki właśnie), że jej książka może być jakimś politycznie zaangażowanym manifestem ideologicznym na rzecz racji Izraela, tymczasem fabuła – o dziwo! - przynosi coś zupełnie odwrotnego.
Corastanti, wychowana w żydowskim domu, w rodzinie mocno związanej z Izraelem, podjęła studia na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie i – jak podkreśla – to był moment, kiedy otworzyły się jej oczy na dramatyczny los ludności palestyńskiej. Napisała „Drzewo migdałowe” jako manifest nadziei na zgodne życie Izraela i Palestyny.

środa, 28 stycznia 2015

„Osobliwy dom pani Peregrine” – Ransom Riggs



PRZED.  Nie sposób było nie zauważyć tej książki na półce w księgarni. Przyciągała wzrok niczym magnes. Hipnotyzowała. Oto mamy przepiękną okładkę utrzymaną w barwie sepii, przedstawiającą lewitującą dziewczynkę ubraną w strój z początku XX wieku. Tajemnicza, niepokojąca (a może nawet przerażająca) , zagadkowa – to pierwsze skojarzenia. W środku mnóstwo innych starych zdjęć również niepokojących – dzieci w dziwnych przebraniach, rzadziej dorośli. Towarzyszy tym zdjęciom poczucie dziwności.  Do tego tytuł – „Osobliwy dom pani Peregrine” – potwierdza moje przypuszczenia. Pewnie będzie to historia z dreszczykiem. Biorę bez wahania.

W TRAKCIE. Głównym bohaterem jest młody chłopak Jacob, który wiedzie całkiem zwyczajne życie. Dla Jacoba dziadek jest jedną z najważniejszych osób – od maleńkości zafascynowany był barwnymi opowieściami dziadkami z jego życia, opowieściami o wojnie, ucieczce przez prześladowaniami, pobycie w sierocińcu, osobliwymi mieszkańcami tego sierocińca –zdjęcia niektórych wciąż przetrzymywał. Pewnego dnia dziadek ginie w tajemniczych okolicznościach. Przed śmiercią zdążył jednak przekazać wnukowi informację: Jedź na wyspę.(…)Znajdź ptaszysko. W pętli. Po drugiej stronie grobu starca. Trzeci września tysiąc dziewięćset czterdziestego roku.

poniedziałek, 26 stycznia 2015

„Oddychając z trudem” – Rebecca Donovan



Akcja drugiego tomu trylogii „Oddechy” rozpoczyna się pół roku po straszliwym wypadku zmieniającym nie do poznania życie Emilii. Jej serce przestało bić, oddech zamarł, by później powrócić z trudem, rozpoczynając nowy etap w życiu dziewczyny - bez wujostwa, kuzynów, bez bólu i strachu. Wszystko znika, pozostawiając blizny bez wspomnień, które pojawiają się jedynie w sennych koszmarach  nawiedzających naszą bohaterkę  co noc.

Wszystko w życiu Emilii zaczyna się układać. Jest w szczęśliwym związku z Evanem, dostaje się do prestiżowego college’u, uzyskuje stypendium sportowe, a jej drużyna koszykówki wygrywa prawie każdy mecz. Przeprowadza się do Sary, gdzie chce doczekać się upragnionego wyjazdu na studia. Nagle i właściwie bez przyczyny wpada na „genialny” pomysł wyprowadzki do swojej zmagającej się z alkoholizmem matki, wierząc, że kobieta, która porzuciła ją z rzeczami w czarnym worku na śmieci u drzwi wujostwa, zmieniła się. Zapewniam Was - jeśli się zmieniła, to tylko na gorsze.

niedziela, 25 stycznia 2015

„Cień wiatru” – Carlos Ruiz Zafón



Po przeczytaniu „Mariny” i  pierwszym spotkaniu z Zafónem czułam lekki niedosyt. Powieść narobiła mi apetytu na kolejne spotkanie z tym cudownym hiszpańskim pisarzem, na  zagadki i oczywiście tajemniczą Barcelonę. Sięgnęłam więc po „Cień wiatru”. Książka jest pierwszym tomem z cyklu Cmentarza Zapomnianych Książek. Na cykl mają się składać cztery tomy, póki co wydane zostały trzy. Książki można czytać w dowolnej kolejności chronologicznej, gdyż każda stanowi osobną i zamkniętą historię, lecz ja postanowiłam zacząć czytać od tej pierwszej właśnie.

Znowu muszę pochwalić wydawnictwo za przepiękną okładkę! Sama w sobie stanowi zachętę do sięgnięcia po tę pozycję. Na dodatek w środku znajdują się ładne czarno-białe zdjęcia, które dodatkowo wprowadzają czytelnika w klimat starej Barcelony.

Narratorem jest Daniel Sempere. Poznajemy go jako dziesięcioletniego chłopca. Daniel zostaje zaprowadzony przez swojego ojca do tajemniczego miejsca w sercu starej Barcelony, znanego jako Cmentarz Zapomnianych Książek. Zgodnie z tradycją chłopak musi wybrać jedną książkę spośród setek innych.

piątek, 23 stycznia 2015

„Szukając Alaski” – John Green



Każdy w swoim życiu musi odnaleźć Wielkie Być Może – najintensywniejsze i najprawdziwsze doświadczenie rzeczywistości. Wielkie Być Może nie jest łatwo odnaleźć. Miles Halter – główny bohater „Szukając Alaski” - wyjeżdża do szkoły z internatem, ażeby to Wielkie Być Może odnaleźć. Zdawać by się mogło na początku książki, że nudny bohater wyjedzie do nudnej szkoły z internatem. John Green, autor książki, potrafi nas jednak zaskoczyć. Na swojej drodze Miles spotyka Alaskę, Pułkownika, Takumiego i Larę. Dzięki nim jego nudne życie stanie się ciekawsze, a internat miejscem wspólnych wybryków.

           
Najbardziej intrygującą postacią tej książki jest Alaska Young. Szalona, pyskata, oryginalna dziewczyna, która żyje w swoim świecie. Alaskę poznajemy stopniowo. Czytając tę książkę, zastanawiało mnie, dlaczego jest taka, a nie inna. Przeszłość, która wydaje się nie mieć większego znaczenia w naszym życiu, bo już przeminęła, ma znaczenie. Kreuje ludzi, doświadczenia z przeszłości potrafią mieć ogromny wpływ na teraźniejszość. Tak było w wypadku Alaski. Wybierzcie się w podróż z tą bohaterką, a dowiecie się, co się z nią stało. Interesującą postacią jest również Miles. Będąc w wieku gimnazjalnym, najprościej jest wyobrazić sobie siebie jako postać Milesa.  Zaczyna on poznawać życie z innej strony. Poznaje przyjaciół na dobre i złe, przeżywa swoją pierwszą miłość i zaczyna mieć kontakt z alkoholem i papierosami. Miles ma także ciekawe hobby, zapamiętuje ostatnie słowa autorów.

         

środa, 21 stycznia 2015

„Hopeless” – Colleen Hoover



Słyszałam, że to dosyć smutna historia, z gatunku tych, które głównie mają za zadanie połamać czytelnikowi serce. Zakwalifikowałam ją do tej kategorii i myślałam, że będę się zapłakiwać nad losem bohaterów, wylewać łzę za łzą. Czy faktycznie tak było?

Po kilkunastu latach nauki w domu Sky postanawia iść, jak normalna amerykańska nastolatka,  do szkoły.  Wcześniej była uczona w domu przez matkę, która gardzi i szkołą,  i wszystkimi technologicznymi gadżetami,  w tym telefonem  czy telewizorem. Pierwsze dni szkoły wydają się więc Sky katorgą, a spotkanie z Holderem wywraca poukładany świat dziewczyny do góry nogami.  

wtorek, 20 stycznia 2015

„Chłopiec z latawcem” – Khaled Hosseini



„Chłopiec z latawcem” to książka, która rozdarła mi serce, rozbiła je na tysiąc małych kawałków - tak smutna i melancholijna, jakby napisana została łzami nie piórem, bo każde niemal słowo tej powieści ocieka smutkiem. Ale z drugiej strony ma ta książka w sobie coś tak hipnotyzującego – historię – że nie sposób oderwać się od niej. Przeczytałam powieść w jeden dzień – był to dzień, w którym wylałam morze łez i który przepłaciłam bólem głowy. Dzień, w którym czułam, jakby autor dokonał emocjonalnego gwałtu na mojej psychice.

Mamy rok 1975. Afganistan. Monarchia chyli się ku upadkowi, ale dwunastoletni wówczas Amir ma na głowie inne sprawy – marzy, aby wygrać coroczne, prestiżowe zawody latawców i tym sposobem zasłużyć wreszcie na uznanie swojego ojca. Pomaga mu w tym jego przyjaciel – Hassan. Chłopców różni niemal wszystko: Amir jest synem Baby -  bogatego kupca, Hassan biednym synem ogrodnika pracującego w domu Baby. Hassan wywodzi się z plemienia Hazarów, natomiast rodzina Amira  to plemię Pasztunów – to dwa wrogie sobie plemiona, Pasztunowie ciemiężyli i prześladowali Hazarów przez wieki.  Chłopców łączy natomiast jedno – obu wykarmiła ta sama mamka, są więc poniekąd mlecznymi braćmi. Mimo różnic chłopcy wychowują się jednak razem, razem spędzają wolny czas, razem puszczają latawce – wspólnie przypieczętowują przyjaźń wyrytym w drzewie napisem: Amir i Hassan – sułtani Kabulu. Wszystko – przede wszystkim ich beztroskie dzieciństwo - zmienia się jednego popołudnia, w dzień zawodów latawców.

poniedziałek, 19 stycznia 2015

„Zac & Mia” - A.J. Betts



Wszystko zaczęło się od Gagi. Lady Gagi. Zac, tytułowy bohater, leży od miesiąca w izolatce po przeszczepie szpiku. Dawca pochodzi z Niemiec, więc Zac zyskuje zabawny przydomek Helga, w końcu teraz ma niemiecką krew, jest do szpiku (dosłownie) niemiecki. Każdy jego dzień wygląda tak samo – do bólu nudno. Wszystko zmienia się, gdy do pokoju obok trafia nowa pacjentka, tytułowa Mia, z miejsca zakłócając spokój szpitalnego oddziału. Bo ileż razy w kółko można odtwarzać ten sam kawałek Lady Gagi i to w dodatku na cały regulator?
Pięć? Dziesięć? Piętnaście? Zac doliczył chyba do dwudziestu i dał sobie spokój. W każdym razie to był dość niefortunny początek znajomości tych dwojga, znajomości, która przerodzi się w coś więcej. Nie, nie bójcie się – nie będzie tu mdławej historyjki miłosnej, przy której dziewczyny będę co chwilę ocierały łzy, a chłopcy z politowaniem przewracać oczami.

niedziela, 18 stycznia 2015

„Papierowe miasta” – John Green



„Papierowe miasta” to druga książka Johna Greena, którą przeczytałam. Po przeczytaniu „Gwiazd naszych wina” niekoniecznie miałam ochotę na kolejną książkę tego autora, jednakże moje koleżanki zachęciły mnie do przeczytania tej właśnie książki. Dałam się namówić i nie żałuję.  Uważam, że jest to książka, której warto poświęcić swój czas.

            Głównym bohaterem „Papierowych miast” jest Quentin zwany też Q, zwykły nastolatek, który przyjaźni się z Benem i Radarem. Fajni to przyjaciele i kumple. Miłością z lat młodości Quentina jest Margo Roth Spiegelman. Margo to jedna z najpopularniejszych dziewczyn w szkole, ma najfajniejszych ludzi wokół siebie. Mieszka naprzeciwko Quentina, lecz nie utrzymuje z nim kontaktu. Jednak – jak się okazuje - jeden moment, jedna chwila może przewrócić nasze życie do góry nogami.
Tak się dzieje w wypadku Quentina. Pewnej nocy Margo „wpada” do jego domu i zabiera go na najdziwniejszą przejażdżkę w całym jego życiu. Quentin nie spodziewał się, że ta jedna przejażdżka ukaże mu prawdę o tym, kim jest Margo, i zwiąże ją z nim. Po tym wydarzeniu jednak Margo znika, a Quentin rozpoczyna jej poszukiwania. Margo zostawiła bowiem wskazówki. Takie wskazówki, które tylko Q może rozszyfrować.

          

czwartek, 15 stycznia 2015

"Złodziejka książek" – Markus Zusak



"Złodziejka książek" to bestsellerowa powieść australijskiego pisarza Markusa Zusaka.  Książka podbiła już serca milionów czytelników i krytyków na świecie. Zasłużenie. Z pewnością podbiła i moje. Dołączam do całej rzeszy wielbicieli „Złodziejki książek”, bo ta historia – na samym wstępie zaznaczam – to absolutna rewelacja. RE-WE-LA-CJA! Z mocnym akcentem na każdą sylabę!

Do przeczytania tej książki zachęciły mnie nie tylko pochlebne opinie, ale głównie intrygujący tytuł, który nawiązuje do przydomka głównej bohaterki, Liesel Meminger. Nie wspomnę już o przepięknym wydaniu - główna bohaterka w tanecznym pląsie ze Śmiercią.

Liesel została adoptowana przez małżeństwo mieszkające w ubogiej części miasteczka Molhing na Himmelstrasse. Poznajemy tam jej niesamowitych przybranych rodziców - Hansa, spokojnego i uczciwego człowieka, który zarabia, malując ściany i grając na akordeonie,  oraz Rosę, wybuchową, niską kobietę, która uwielbia przeklinać. Tak, cięty język i wieczne niezadowolenie to jej znaki szczególne. Liesel trafia pod ich dach, gdzie mimo ubóstwa spędza w miarę szczęśliwe dzieciństwo. Poznaje tam również swojego najlepszego przyjaciela o cytrynowych włosach - Rudiego. Liesel spędza dnie na zabawach z przyjacielem i... kradzieżach książek. A w tle okrutne czasy panowania Hitlera i III Rzeszy... Wojna.

środa, 14 stycznia 2015

„Mara Dyer. Tajemnica” – Michelle Hodkin



Zachęcona zatrważającą liczbą pozytywnych opinii na temat tej książki uznałam,  że muszę ją nabyć. I to jak najszybciej! Wszystko odbyło się więc w ekspresowym tempie: kupiłam i niemal od razu zabrałam się za lekturę, licząc na niezwykłą książkową podróż. Przeczytałam ją dość szybko, ale jak się okazało,  opinie innych blogerów mogą być bardzo mylące i niekoniecznie zgadzać się z moimi literackimi upodobaniami. Niestety, tak właśnie było w tym przypadku.



Okładkowy opis zawiera streszczenie następującej treści: Mara Dyer budzi się w szpitalu, nie pamiętając,  skąd się tam wzięła. Wydawałoby się,  że już nic gorszego nie może jej spotkać. A jednak... To, iż nie pamięta momentu wypadku, w którym zginęli jej przyjaciele, podczas gdy ona sama w przedziwny sposób ocalała,  budzi w niej podejrzenia, że kryje się za tym coś więcej. Ma rację.

Czytanie opisu, w przeciwieństwie do całej reszty, było całkiem przyjemne. Myślę sobie: oho, zapowiada się niezły thriller. Nic bardziej mylącego.

wtorek, 13 stycznia 2015

„Tam, gdzie śpiewają drzewa” – Laura Gallego



„Nie oceniaj książki po okładce”- mówi stare przysłowie. Ja jednak oceniłam (przyznaję się bez bicia), ale wcale nie wyszłam na tym źle. Wręcz przeciwnie. Pewnie jak w przypadku większości osób sięgających po tę książkę, także i moją uwagę zwróciła wspomniana okładka: piękna dziewczyna w staromodnej sukni zaprasza nas wzrokiem w tajemniczy, pradawny bór. Zdaje się pytać: czy przyjmiesz zaproszenie? Ja przyjęłam i nie żałuję.

Viana - główna bohaterka - ma wspaniałe życie. Jej ojciec jest oddanym królowi rycerzem, właścicielem rozległych ziem i przepięknego zamku. Otoczona wysokimi murami pałacu, który w przyszłości będzie jej własnością, nie ma żadnych obowiązków ani zmartwień. Całymi dniami siedzi w oknie z widokiem na drogę prowadzącą na królewski zamek, gdzie jej ukochany Robian szkoli się na rycerza, a gdy tylko zdobędzie tytuł i stanie się godny miana prawdziwego mężczyzny, wezmą ślub, dochowają się gromadki dzieci, dożyją spokojnej starości, żyjąc długo i szczęśliwie do dnia zapadnięcia w sen wieczny najlepiej we własnym łóżku, trzymając się za ręce. KONIEC. Viana zaplanowała sobie każdy najmniejszy szczegół ich wspólnego życia. No, może prawie każdy… Podczas hucznie obchodzonego święta przesilenia zimowego połączonego z turniejem rycerskim dzieje się rzecz niesłychana. Na zamek przybywa „Wilk”- banita wypędzony z zamku.  Niesie on straszliwą nowinę: zaatakowano kraj, nikt nie jest bezpieczny, należy zebrać armie i kontratakować…    

poniedziałek, 12 stycznia 2015

„Krąg” – Mats Strandberg, Sara Bergmark Elfgren



Vanessa, Anna-Karin, Rebecca, Minoo, Linea i Ida rozpoczynają naukę w liceum w małym, pozornie sielankowym miasteczku. Wszyscy tu się znają, z łatwością oceniają. Żadnej z dziewczyn nie wydaje się,  żeby pasowała do tego miasteczka. Każda z nich chce się z niego wyrwać. I nagle, w szkole dochodzi do tragedii, której mieszkańcy i uczniowie od razu nadają miano samobójstwa. Ale odkąd dziewczyny zauważają u siebie tajemnicze zdolności,  uświadamiają sobie, że sprawy wcale nie są  takie, na jakie wyglądają. I że szkoła,  w której powinny czuć się bezpiecznie, jest źródłem największego zagrożenia. Aby je pokonać, muszą zjednoczyć swoje siły we wspólnej misji.



Dla kogoś,  kto nie przepada za fantastyką, a jednak uparcie szuka mrocznego klimatu, ta książka to świetny wybór. Bo właściwie z fantastyki tu niewiele. Bardziej jest to kryminał. Dziewczyny nie walczą z demonami, chociaż starają się je pokonać -  szukają bowiem mordercy. Niepokojąca aura powieści jest wyczuwalna od pierwszych stron, kiedy zostajemy zaznajomieni z zagadkowym, nie do końca wyjaśnionym samobójstwem jednego z bohaterów. Bohaterki dążą do wyjaśnienia tej tajemnicy, jednak do końca nic nie jest oczywiste. Akcja trzyma w napięciu, intrygując coraz bardziej z każdą przeczytaną stroną. Skandynawska sceneria małego miasteczka z jej małostkowymi mieszkańcami, którą znamy ze świetnych skandynawskich kryminałów, dodatkowo pogłębia efekt. Autorzy bardziej skupiają się na opisywaniu każdego detalu życia dziewczyn, również pod kątem emocjonalnym,  niż na opisywaniu magii praktykowanej przez nie.

niedziela, 11 stycznia 2015

„Nigdziebądź” – Neil Gaiman



Ależ to była przedziwna opowieść. Tak przedziwna, że naprawdę mam z nią zagwozdkę. Być może dlatego tak przedziwne to było spotkanie, że od fantasy stronię, a „Nigdziebądź” do tego gatunku przynależy, a konkretniej do odmiany literatury fantastycznej określanej mianem urban fantasy, czyli takiej, której magiczna akcja rozgrywa się w wielkomiejskiej przestrzeni. Nowoczesność świata – miejska dżungla -  współistnieje więc z magią. I pewnie dlatego kręcę trochę nosem. Ale z drugiej strony tak przedziwna to było opowieść, że nabrałam apetytu na inne powieść Neila Gaimana. A skoro ma się ochotę na kontynuowanie znajomości z twórczością Gaimana, to chyba o czymś świadczy. I to świadczy dobrze. Gaiman potrafi bowiem uwodzić opowieścią.

„Szklany Tron” - Sarah J. Maas



Królestwo Adarlan to miejsce pełne magii i spokoju, będące doskonałym przykładem raju na ziemi  rządzonym przez roztropnego monarchę dążącego do pokoju... Tak przynajmniej mówią. Prawda jest zgoła odmienna od bajkowego ideału, jakim raczona jest Celeana Sardothien, siedemnastoletnia zabójczyni, za karę uwięziona  w ponurym zakładzie pracy... Żywcem stamtąd nie sposób się wydostać.

Poznajemy Celaen w najgorszym momencie jej życia. Niegdyś ciesząca się tytułem Zabójczyni Adarlanu, najlepszą z najlepszych, z całkowitą pewnością i bez wahania realizująca zlecenie za zleceniem. Nagle coś jednak poszło nie tak. Bardzo nie tak. Dumna Zabójczyni (Zabójczyni przez duże Z) zostaje skazana na dożywocie katorżniczych robót w miejscu, z którego nie da się uciec nawet po śmierci. Po roku i cudem przeżytej zimie straciła już wszelką nadzieję, więc gdy u wrót piekła, w jakim żyje, zjawia się następca Tronu z kontrowersyjną propozycją, dziewczyna od razu na nią przystaje.

sobota, 10 stycznia 2015

„Kiedyś byliśmy braćmi” – Ronald H. Balson



Kiedyś byliśmy braćmi” to kolejna publikacja - z całego mnóstwa książek zresztą - podejmująca niezwykle ważki i trudny temat Holokaustu. Kolejna książka, której autor próbuje zmierzyć się ze zjawiskiem od dziesiątków lat z taką samą intensywnością poddawanym różnorakim analizom -  i naukowym, i literackim. Ronald H. Balson – na co dzień adwokat w jednej z chicagowskich kancelarii – dla swojego literackiego debiutu wybrał konwencję sensacji, trochę w duchu J. Grishama i jego dramatów sądowych.

Elliot Rosenzweig to szanowany, ceniony polityk o nieposzlakowanej opinii. Obracający się wśród chicagowskiej elity i należący do śmietanki towarzyskiej filantrop nie szczędzi funduszy na działalność charytatywną. I właśnie podczas jednej z uroczystości dobroczynnych zostaje publicznie oskarżony o to, że w czasie II wojny światowej był oficerem zbrodniczych oddziałów SS. I tak naprawdę jego obecna tożsamość jest fałszywa, bo w rzeczywistości nazywa się Otto Piatek – w czasie II wojny bardziej znany jako rzeźnik z Zamościa. Oskarżenie szokujące, absurdalne, niedorzeczne dla całego otoczenia, w Rozenzweigiem na czele, który od razu zatrudnia cały sztab ludzi, by ci odszukali prawdziwego zbrodniarza. Jednak człowiek, który zarzuca nazistowskie zbrodnie politykowi, jest przekonany o swojej racji i gotów jest walczyć o sprawiedliwość przed sądem. I kierują nim pobudki osobiste. Ben Solomon twierdzi bowiem, że Rozwenzweig w czasie wojny został porzucony przez własna rodzinę i wychowywał się wraz z Benem Solomonem pod jednym dachem, w żydowskim domu tego drugiego. Rodzą się jednak pytania: czy Solomon rzeczywiście oskarżył właściwego człowieka? Czy ten prominentny polityk może naprawdę być okrutnym nazistą?  Jakich krzywd doznała rodzina Bena ze strony Piatka? Z jakim ciężarem przyszło zmagać się przez całe życie ocalałemu z Holokaustu Benowi Solomonowi? 

wtorek, 6 stycznia 2015

„Wybrani” – C. J. Daugherty



Przechodziłam właśnie między półkami w księgarni, przeglądając książki w dziale młodzieżowym, gdy rzuciła mi się w oczy okładka powieści pt. „Wybrani”. Wzięłam ją do ręki, obejrzałam okładkę, przekartkowałam, by ocenić, czy warto kupić i przeczytać. Na wstępie napiszę – nie żałuję wydanych pieniędzy.

Autorką tej cudownej i wciągającej książki jest C.J. Daugherty. Gdy miała 22 lata, pierwszy raz zobaczyła martwe ciało, gdyż pracowała wtedy jako reporterka kryminalna. Wspominam o tym, gdyż dziennikarki, a potem pisarki nigdy nie przestała intrygować natura przestępców i morderstw, a właśnie z tej fascynacji – jak twierdzi Daugherty - zrodziła się pierwsza część cyklu Nocna Szkoła – „Wybrani”.      

sobota, 3 stycznia 2015

„Zatrute ciasteczko” – Alan Bradley



Poznajcie Flawię de Luce – następczynię panny Marple, późne pisarskie dziecko Alana Bradleya, kanadyjskiego pisarza, który Flawię uczynił główną bohaterką cyklu swoich powieści kryminalnych. Pierwszą z  tych powieści jest właśnie „Zatrute ciasteczko”.

Flawia jest niesforną jedenastolatką, która jak kot zawsze chadza własnymi ścieżkami, nie bacząc na ryzyko i niebezpieczeństwa. Niech was jednak nie zmyli dziecięcy wiek bohaterki, bo dziewczynie wcale nie w głowie niewinnie dziewczęce zabawy – jej ulubionym miejscem w rodzinnej posiadłości Buckshaw jest chemiczne laboratorium odziedziczone po którymś z przodków, a znajomości trucizn wszelakiej maści mogliby pozazdrościć jej najwięksi znawcy tematu, z Agathą Christie na czele: „Gdy nauczyłam się rozpoznawać równania chemiczne (…), otworzył się przede mną wszechświat. Czułam się tak, jakbym odkryła książkę kucharską Baby Jagi”.