czwartek, 31 grudnia 2015

15 NAJLEPSZYCH KSIĄŻEK 2015 ROKU



W ostatni dzień 2015 roku przedstawiamy Wam subiektywną listę 15 najlepszych książek, które zachwyciły nas w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy.

TOP 5
Pani eM

 
1. Mała zagłada, Anna Janko 
Bardzo intymna, osobista powieść utkana z relacji córki z matką. To w tej samej mierze tragiczna historia matki okrutnie doświadczonej przez wydarzenia II wojny światowej co historia tego drugiego pokolenia, również naznaczonego piętnem wojennych wydarzeń – o ranie, która się nie zabliźnia, a wciąż krwawi. Uniwersalna w swoich pytaniach o źródło zła,  wartości, kondycję człowieka i świata. Czytałam ze ściśniętym gardłem.


2.Wszystkie wojny Lary, Wojciech Jagielski
Reportaż Wojciecha Jagielskiego to moim zdaniem najlepsza książka z gatunku non-fiction ubiegłego roku. Przejmująca historia matki, która ze wszystkich sił próbuje uchronić swoich synów od wojny. Niby historia dość kameralna, intymna, ale nie sposób nie odczytywać jej w szerszym i bardzo aktualnym kontekście. Słowa klucze do tego kontekstu: uchodźcy, islam, dżihad, mudżahedini, terroryzm, wojna w Syrii. Ważny i niezwykle aktualny reportaż. 



3. Ścieżki Północy, Richard Flanagan

Nagroda Bookera 2015. Historia będąca kanwą wydarzeń wypływa z osobistych przeżyć ojca autora, więźnia pracującego przy budowie Kolei Śmierci. Jest to jednak nie tylko powieść wojenna, bo wyjątkowość tej książki polega na jej wielowymiarowości i wielości poruszanych kwestii: to powieść o miłości, poświęceniu,  prawdzie, odpowiedzialności, solidarności i honorze – w czasach klęski ludzkich wartości. Piękna i na zawsze zapadająca w pamięć.
 
 4. Chłopiec z latawcem Khaled Hosseini

Kolejna w tym zestawieniu pozycja traktująca o ludzkich losach uwikłanych w tragiczną historię. Tym razem spojrzeć możemy na Afganistan targany przez lata różnymi wewnętrznymi i zewnętrznymi konfliktami. Na tym tle autor snuje opowieść o dwóch chłopcach i ich przyjaźni wystawionej na okrutną próbę. Ciekawe spotkania z kulturą nam daleką. Pozwala  po trosze zbliżyć się do zrozumienia odległego świata islamu.Przede wszystkim to jednak poruszająca i uniwersalna zarazem w swym przesłaniu historia o winie i karze, cierpieniu, sumieniu, odkupieniu win. Powieść rozdzierająca serce.


5. Amerykaana, Chimamanda Ngozi  Adichie 

„Amerykaana” - historia o nigeryjskich emigrantach żyjących w Stanach Zjednoczonych (częściowo też w Wielkiej Brytanii), zmagających się z wykluczeniem, społecznymi podziałami, rasizmem, emigrantów próbujących zbudować nowe, lepsze życie z dala od ojczyzn. Przede wszystkim jest znakomitym (satyrycznym w wymowie) portretem współczesnej Ameryki i jej społeczeństwa podzielonego klasowo i rasowo. „Amerykaana” to prawdziwa intelektualna przygoda: jednocześnie mądra i bogata w refleksje, pełna trafnych obserwacji i zmuszająca do namysłu. Wymowna i przenikliwa.  Odważna i ważna. Doskonała pod każdym względem.



TOP 5
Dana 

1. Pieśń lodu i ognia (seria), George R.R. Martin



Moja miłość do tej serii pojawiła się już z pierwszą przeczytaną stroną. Pokochałam całym sercem brutalny, zawiły i pełen magii świat Westeros. Narracja i skomplikowanie fabuły powaliło mnie na kolana, przed „Grą o tron” nie wyobrażałam sobie książki tak skrajnie zróżnicowanej i rozbudowanej. Każdy narrator sądzi co innego o danej sprawie, w co innego wierzy, służy innemu królowi i ma ukryte zamiary, która mają  pomóc mu zdobyć to, czego chce. Pomimo że jednych bohaterów pokochałam, a innych znienawidziłam, uważam, że wszyscy byli świetnie nakreśleni. Przyznaję, że seria jest trudna w czytaniu, pełna archaicznych słów i tysięcy imion do zapamiętania, jednak gdy już się skończy dwa pierwsze tomy, nie stanowi to najmniejszej trudności. 

2. Fangirl, Rainbow Rowell


Bardzo polubiłam „Fangirl”, jej bohaterowie nie są idealni jak w większości książek młodzieżowych, dzięki czemu stali się bardziej rzeczywiści. Cath, główna bohaterka jest szaloną fanką serii fantasy „Simon Snow”, której urywki zostały ukazane w samej „Fangirl”, nakładając się na jej romantyczną fabułę. Właśnie one moim zdaniem są w niej najciekawsze.

3. Powiedz wilkom, że jestem w domu,Carol Rifka  Brunt



Ta powieść jest dość nietypowa i wzbudzająca wiele kontrowersji, czyli kolejna niezwykła młodzieżowa książka. Mimo że jej historia jest raczej nieprawdopodobna, wydaje się rzeczywista. Książka porusza trudne tematy w zabawny i lekki sposób, sprawiając, że często śmiałam się na głos. Nie jest ciężką lekturą i na pewno zdoła umilić każdemu zimowe wieczory.

4. Czas Żniw (seria), Samantha Shannon 
Oryginalnie wykreowany świat i postacie są największym atutem tej książki. O jasnowidzach i Refaitach czytało się bardzo przyjemnie i szybko. Bohaterowie byli autentyczni i urzekający, a czarne charaktery przerażające. Powieść młodzieżowa naprawdę godna polecenia. 



5. Szklany tron (seria), Sarah J. Mass


Uwielbiam mocne i władcze bohaterki, nie dla mnie lalusiowate panienki. Młoda zabójczyni Celaena właśnie taka jest i dlatego tak bardzo lubię książki o niej. Czas akcji podobnie jak bohaterowie bardzo odpowiada mi, pełne magii średniowiecze idealnie współgra z mocną, nietuzinkową główną bohaterką.

  


TOP 5
Julia

1. Czas żniw (+ Zakon Mimów), Samantha Shannon
Seria Samanthy Shannon, która jakby nie patrzeć - jest jej debiutem - pozostaje dla mnie poza konkurencją. Nie mogłam nie dać jej pierwszego miejsca, ponieważ już dawno żadna książka nie wciągnęła mnie tak mocno w swój świat i nie zaprzątnęła mojego umysłu na długie tygodnie. Nawet nie mam na co narzekać: fabuła, pomysł na historię, wykreowany świat, bohaterowie… “Czas żniw” to absolutna perełka tego roku.


2. Zabić drozda, Harper Lee

W 2015 postanowiłam sięgnąć po klasykę i, jak na mój gust, dokonałam najlepszego wyboru. Słodko-gorzka książka Harper Lee o tolerancji i dorastaniu oczarowała mnie swoją delikatnością i mądrością. Historia małej Skaut, która nie potrafi wejść w ramy przyszłej damy i która obserwuje dramatyczne wydarzenia zachodzące przed jej oczami, starając się znaleźć właściwą odpowiedź u kochanego ojca, wydaje mi się ponadczasowa. Jej prequel niestety nie jest nawet w połowie tak dobry, co podtrzymuje mnie w wierze, że drugiej takiej książki nigdy nie będzie.

3. Gra Endera, Orson Scott Card

“Gra Endera” jest dla mnie szczególną książką, ponieważ wprowadziła mnie do świata science-fiction, z którego teraz wolałabym nie wychodzić. Card napisał fantastyczną powieść o walce ludzkości z problemami, które sami wykreowaliśmy, a także o konsekwencjach niesienia na barkach tytułu bohatera. “Gra Endera” jednocześnie utwierdziła mnie w przekonaniu, że do niektórych kwestii nikt nie podchodzi lepiej niż pisarze science-fiction.

4. Na ostrzu noża, Patrick Ness

Oto świetna opowieść o wyrastaniu z chłopięcego wieku i stawaniu się mężczyzną w brutalnym świecie, w którym krew leje się najczęściej wtedy, kiedy odwracamy wzrok. Początkowo wydawało mi się, że ta książka nie zaskoczy mnie niczym poza świetnym językiem, którego zdecydowanie nie można jej odmówić, ale z kolejnymi przewracanymi stronami przestałam liczyć nagłe zwroty akcji. Uwielbiam brudny i niebezpieczny świat pełen mężczyzn, wykreowany przez Nessa, oraz kłamstwa, którymi karmi i bohaterów, i czytelników. Mam nadzieję, że 2016 miło mnie zaskoczy, ponieważ nie mogę się doczekać kontynuacji.

5. Oddam ci słońce, Jandy Nelson

Przyznam szczerze, że po części uwielbiam tę książkę, bo czytałam ją latem, a z latem zawsze wiążą się miłe wspomnienia. Ale oprócz tego jest to piękna, choć zagmatwana historia o dwójce rodzeństwa, które oddala się od siebie, pomimo że kiedyś byli nierozłączni. Jude i Noah to fantastyczni bohaterowie, a pióro Jandy Nelson namalowało ich lepiej, niż mogłam sobie wyobrazić. Jestem pewna, że do “Oddam ci słońce” będę wracać wielokrotnie, a może nawet - kto wie? - sięgnę po nią już niedługo, gdy spadnie pierwszy śnieg.  

Jakie były Wasze ulubione książki minionego roku? 
Wszystkim czytelnikom życzymy zaczytanego roku 2016!!!





poniedziałek, 28 grudnia 2015

„Miecz aniołów” – Jacek Piekara


Nakręciłem się ostatnio na dark fantasy. Nieważne, kto i w jakim języku pisze, ważne, żeby było mrocznie, krwawo, a historia świata przedstawionego była niejasna i owiana tajemnicą. Książkę "Miecz aniołów" dostałem w prezencie od rodziców na swoje imieniny i początkowo nie chciałem jej czytać, ponieważ była ona siódmą z ośmiu części cyklu o Mordimerze Madderdinie, a ja nie lubię (nikt nie lubi) czytać nie w kolejności chronologicznej. Gdy zorientowałem się, że dzieło Jacka Piekary jest zbiorem opowiadań, zacząłem je jednak czytać.

Wizja świata jest przedstawiona na sześciu stronach, ale już samo to jest wystarczającym tłem na resztę opowieści. Wyobraźcie sobie świat, w którym Jezus Chrystus po słowach tłumu "Innych wybawiał, teraz niech siebie wybawi!", schodzi z krzyża i wraz ze swoimi współziomkami morduje ponad połowę populacji Jerozolimy, słowa modlitwy "Ojcze Nasz" zamiast " I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom" brzmią "I daj nam siłę, byśmy nie przebaczali naszym winowajcom", a ludzie oglądają jasełka, które są rekonstrukcją śmierci Chrystusa (giną +/- 4 osoby, zależy od scenariusza). Czy to nie jest piękne?

piątek, 25 grudnia 2015

“Mara Dyer. Zemsta” - Michelle Hodkin



Zawsze uważałam, że trylogie stanowią szczególny rodzaj serii książkowej, którą najprawdopodobniej najtrudniej napisać, a autor musi wykazać się nie lada talentem, żeby w pierwszym tomie zaciekawić dostatecznie czytelnika, w drugim pokierować losami bohaterów tak, żeby zgubić ich jeszcze bardziej, a w trzecim wszystko ładnie spiąć. Niestety, niewielu się to udaje. Z mojego doświadczenia wynika, że pisarze nie radzą sobie w drugiej części, która zazwyczaj jest zbyt spokojna, albo stanowi coś w rodzaju “łącznika” pomiędzy pierwszą a trzecią, natomiast pod koniec kierują historię na złe tory. To często spotykane błędy, które zaważają na ocenie całości lub zwyczajnie psują dobrą opinię o pierwszym tomie. Z trylogią Michelle Hodkin mam trochę inną zagwozdkę - pierwsza część to była masakra. Serio, dawno nie czytałam tak źle wykreowanej książki. Nawet nie chciałam sięgać po “Przemianę”, w obawie, że okaże się podobną klęską, ale cieszę się, że zdecydowałam się po nią sięgnąć, bo stanowiła naprawdę miłe zaskoczenie. Podobne obawy miałam przy “Zemście”, ponieważ nie raz spotkałam się z sytuacją, kiedy autor sam niszczy swoje dzieło, dopisując nieodpowiednie zakończenie. Chyba nie może być nic gorszego, prawda? Mniej więcej w połowie książki przestałam zastanawiać się, co wydarzy się na kolejnych stronach, i pozwoliłam, żeby Hodkin mnie zaskoczyła swoją wizją. I wiecie co? Trochę zaskoczyła.