poniedziałek, 14 listopada 2016

"Ganbare! Warsztaty umierania" - Katarzyna Boni

„Chcesz usłyszeć o tym dniu, w którym najpierw zatrzęsła się ziemia, później przyszło tsunami, a na koniec wybuchła elektrownia jądrowa? Jestem gotowy, żeby o tym mówić. Naleję ci herbaty. Słuchaj”.*

Pierwszy raz czytałam reportaż o wydarzeniu, które pamiętam z przekazów medialnych. Tsunami z 2011 było wałkowane w każdej telewizji, radiu i gazecie. Nazwano je najbardziej kosztowną katastrofą naturalną w historii. Fale zniszczyły tysiące domów, elektrownia jądrowa została przez nie uszkodzona. Przy wybuchu wyrzuciła ogromne dawki promieniowania. Wszyscy pokazywali makabryczne zdjęcia zniszczeń. Pamiętam je do dzisiaj. 

Japończycy są twardzi, trzęsienia ziemi to dla nich codzienność, większość mieszkańców nabrzeża pamięta kilkadziesiąt tsunami „do łydki”. Tsunami z 2011 roku było inne, przesunęło oś Ziemi o dziesięć centymetrów, jego fale dochodziły wysokością do trzydziestu metrów. Nastąpiło zniszczenie totalne, a potem wybuchła elektrownia atomowa.

Ta wielka katastrofa to suma katastrof małych, ludzkich. Katarzyna Boni dotarła do nich. Spisała opowieści mężów, którzy nauczyli się nurkować, by szukać zwłok żon, ojców, którzy nigdy nie pozwolą dzieciom jeść zatrutych promieniowaniem ryb ze strumyka, matek niemogących uwolnić się od widma zmarłych synów. Autorka nie skupia się na wielkich katastrofach. Opisuje szczegóły, które są niezwykle ważne dla ocalałych, ale nie ważne dla historii świata. To sprawia, że katastrofa zbliża się do czytelnika.

Wszystkie ludzkie historie były przejmujące. Największe wrażenie zrobiło na mnie oczyszczanie ziemi z promieniowania – „Skażenia nie da się usunąć. Można je tylko zapakować w czarne worki i przenieść gdzie indziej”.** I stosunek Japończyków do śmierci oraz życia pozagrobowego, związany z religią. Dla nich granica między życiem a śmiercią jest cieniutka. Życie pozagrobowe nie jest tabu, duchy istnieją, a planowanie pogrzebu jest normalnością. 

Wstrząsające treści zostały opisane w piękny sposób. Język bardzo mi się podobał, autorka bawiła się słowem, wywoływała nim emocje. Ten reportaż został napisany lepiej niż większość powieści. Miejscami przez sposób napisania odbierałam go jak książkę beletrystyczną i kibicowałam bohaterom w zmaganiach z żywiołem, mimo że ich walka skończyła się już dawno.

Kultura Japonii odgrywała w książce większą rolę, niż się spodziewałam. Przygotowanie merytoryczne autorki zrobiło na mnie wielkie wrażenie. Katarzyna Boni zagłębiała się w kuchnie, wierzenia i tradycje, nie przedstawiła tylko rozmów i to wyszło reportażowi na dobre. Zyskał głębie i edukacyjną wartość. Przed przeczytaniem tej książki nie wiedziałam o Japonii praktycznie nic, teraz znam już podstawy religii i zasad życia społecznego. 

Książka zrobiła na mnie ogromna wrażenie i pozwoliła zrozumieć, jak wygląda życie po wielkiej katastrofie. Czytało się ją komfortowo, dzięki świetnemu językowi. Z każdej strony emanowało ogrom pracy, który Boni musiała włożyć w rozmowy i przygotowanie merytoryczne. Treść była prawdziwie wstrząsająca, gdyż autorka opisała wszystko z punktu widzenia zwykłych ofiar. To jeden z najlepszych reportaży, jakie czytałam.

Dana

 
Katarzyna Boni, Ganbare! Warsztaty umierania, Wydawnictwo Agora SA, 2016, stron: 304


*Katarzyna Boni, Ganbare! Warsztaty umierania, Wydawnictwo Agora SA, 2016, strona: 221
** Tamże, strona: 231

1 komentarz: