piątek, 17 czerwca 2016

„Ponad wszystko” – Nicola Yoon

Jak powszechnie wiadomo, najlepiej uczymy się na błędach, szczególnie tych, które popełniamy jako dzieci. Pierwsze lata rozwoju są dla człowieka szczególnie ważne – właściwie od nich przede wszystkim zależy, jak będzie wyglądało nasze późniejsze życie i jak się do niego przystosujemy. Jednak czy możemy przystosować się do unikania niebezpieczeństw i niepotrzebnych problemów, żyjąc w wysterylizowanym świecie? Na to pytanie postarała odpowiedzieć Nicola Yoon w swojej debiutanckiej powieści, która podbiła listę bestsellerów New York Timesa.
Maddy nigdy nie opuściła rodzinnego domu – nigdy nawet nie przekroczyła jego progu. Od urodzenia cierpi na SCiD, chorobę powszechnie zwaną alergią na świat. Wszystko, nawet najmniejszy pyłek, jest w stanie przyczynić się do jej śmierci, dlatego lepiej, żeby pozostała w wysterylizowanej od najmniejszych mikrobów białej bańce, jaką jest jej pokój, bo być może właśnie to zdoła ją ocalić. Pewnego dnia do sąsiedniego domu wprowadza się wraz z rodziną młody chłopak, który od razu przyciąga uwagę Maddy. Kiedy dziewczyna poznaje go bliżej, poznaje także bliżej świat, a co za tym idzie, prawdę o sobie.
„Ponad wszystko” przyciągnęło moją uwagę nie tyle samym opisem fabuły, co recenzjami książki – jest to jedna z powieści nominowanych do tytułu najlepszych z roku 2015 według portalu czytelniczego Goodreads. Zazwyczaj sięgam po bestsellery, ale po przeczytaniu książki Nicoli Yoon zastanawiam się, co zagwarantowało jej tak wysoką pozycję w rankingach.
Historia Maddy jest nie tyle nudna, co nieciekawa. Przyciąga uwagę czytelnika, ale zupełnie nie zapada w pamięć. Została napisana prostym językiem, a w dodatku zawiera mnóstwo ilustracji męża autorki, dzięki czemu przeczytanie je zajęło mi jedynie dwa popołudnia. Przez cały czas liczyłam, że wydarzy się coś, co faktycznie przykuje moją uwagę lub chociaż zmieni moją opinię na temat powieści – a raczej jej brak – ale fabuła aż do ostatniej strony okazała się nieskomplikowana i przewidywalna. W dodatku to taka książka, która aż prosi się, żeby ją rozwinąć, ponieważ zbyt dużo w niej niedopowiedzeń.
Przede wszystkim jednak „Ponad wszystko” jest powieścią, która jest wyraźnie podobna do „Gwiazd naszych wina” – i w fabule, i w bohaterach. Śmiertelnie chora dziewczyna, która może umrzeć w każdej chwili, poznaje nieziemsko przystojnego nastolatka, który z wzajemnością zakochuje się w niej od pierwszego wejrzenia i zmienia jej sposób patrzenia na świat. Od bestselleru Johna Greena odróżnia ją jedynie (niestety przewidywalne) zakończenie. I Maddy, i jej przystojniak z sąsiedztwa, Olly, mają w sobie kilka cech Hazel i Augustusa… i na tym koniec. Dwójka głównych bohaterów powieści Yoon została zarysowana jedynie powierzchownie i, podobnie jak w fabule, nie ma w nich nic przyciągającego. Szczególnie widać to po sylwetce chłopaka – autorka próbowała nakreślić pewien obraz psychologiczny, który miałby oddziaływać na bohatera najsilniej, jednak po kilku stronach postanowiła zepchnąć ten wątek na najdalszy plan i zwyczajnie o nim zapomnieć. Miałam także problem z uczuciem, które rozwinęło się między nastolatkami: spojrzeli na siebie dosłownie raz (w dodatku przez okno, na miłość boską) i już byli zakochani. Książka Nicoli Yoon jest krótka, przez co niedobór dialogów między nimi jest wyraźnie widoczny. Przez cały czas miałam wrażenie, że tak jak i ja nie znam bohaterów, tak i oni nie znają siebie nawzajem.
„Ponad wszystko” jest książką, której wiele brakuje: dobrego pomysłu, ciekawej fabuły, bohaterów, którzy coś sobą prezentują. Nie ma w niej nic przykuwającego uwagę ani wyróżniającego ją z tłumu. Wydaje się miłym czytajdłem na leniwe popołudnie, ale mówiąc szczerze, poczułam się znudzona dylematami miłosnymi głównej bohaterki oraz zupełnie nijaką fabułą, która od początku zmierzała do wiadomego końca. Na leniwe popołudnie proponuję sięgnąć po znacznie ciekawszą lekturę.
Julia
Nicola Yoon, Ponad wszystko, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2016, stron: 328

2 komentarze:

  1. Książka cieszy się dużą popularnością, jednak w najbliższym czasie nie zamierzam po nią sięgać :) Super recenzja ;)

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    Szelest stron - kilk!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doby wybór ;) pomimo popularności tej książki naprawdę warto sięgnąć po coś ciekawszego. Zapraszamy na bloga częściej! :) /J.

      Usuń