Bardzo lubię książki, które
zanurzone są w historii, zwłaszcza wojennej.
Dlatego kiedy otrzymałam propozycję zrecenzowania książki „Ritterowie.
Rzecz o mazurskiej duszy” – nie wahałam się ani chwili. Tym bardziej, że
tajemnicza okładka przedstawiająca jakiś stary, zniszczony cmentarz –
podziałała na moją wyobraźnię.
Nie ukrywam, że pierwsze
spotkanie z tą książką mnie przeraziło, a nawet zniechęciło do czytania.
Dlaczego? Autorka pisze bardzo poetycko i metaforycznie, co wymaga większego
skupienia niż przy większości powieści. To nie jest prosty język, do jakich
przyzwyczajają nas zwykle powieści. Potem jednak przyzwyczaiłam się do tego
specyficznego stylu narracji, a po lekturze całości (nie taki diabeł straszny!)
muszę nawet uznać, że język, jakim jest pisana, dodatkowo wzmacnia atmosferę
całej historii.
Patrycja Pelica napisała historię
wielopokoleniowej rodziny, a akcję osadziła w nieistniejące już krainie –
Prusach, a więc na dzisiejszych Mazurach. Główną bohaterką jest młoda Niemka,
Anna Ritter, która przybywa na Mazury,
by poszukać własnych korzeni i u źródeł wygrzebać informacje o swoich
przodkach. Początki historii Ritterów na tej ziemi to rok 1920, gdy luterański
pastor, Martin Ritter, obejmuje pod opiekę starą plebanię – miejsce to stanie
się domem dla kilku pokoleń Ritterów. Życie toczy się tu z wolna, ale raczej
dość sielankowo do momentu, gdy wybucha wojna. To wydarzenie odmienia życie
Ritterów. Jak wojenna zawierucha wpłynie na rodzinę Ritterów? Jak potoczą się
ich niełatwe losy? O tym trzeba się już przekonać samemu.
„Ritterowie” to książka, która
okazała się być przede wszystkim kroniką rodzinną. Historią przemijania, wpływu
wielkiej historii na historię rodzinną, a przez to także żaczo tożsamości. Przy tym wszystkim autorka bardzo pięknie
opisuje samą przestrzeń – piękno mazurskiego krajobrazu oddane jest w tej
książce w sposób bardzo plastyczny, obrazowy. Autorka posługuje się bardzo
poetyckim sposobem opisywania świata – co dla jednych może być atutem, innym będzie
być może utrudniać odbiór książki. Moim zdaniem – język jest wielkim atutem
powieści, choć – trzeba do niego się przyzwyczaić. Największą zaletą książki
jest natomiast fabuła, która wzrusza, przejmuje, wywołuje naprawdę wiele
emocji. Bo to niby saga zwyczajnej rodziny, ale napisana tak niezwyczajnym
językiem, że trudno się nie zatracić w świecie stworzonym przez autorkę.
Polecam raczej wymagającym czytelnikom, takim, którym niestraszne wyrażenie
„poetycki język”. Ale też takim, którzy są ciekawi rodzinnych historii
uwikłanych w wielką historię. Książka
zasługuje na uwagę.
Anka
Patrycja Pelica, Ritterowie.
Rzecz o mazurskiej duszy, Wydawnictwo Muza, 2016, stron: 513
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz