poniedziałek, 16 maja 2016

"Wigilijne psy i inne opowieści" - Łukasz Orbitowski


Łukasz Orbitowski  uchodzi za jednego z najbardziej obiecujących współczesnych twórców na gruncie polskiej literatury, a jego pozycję zdecydowanie umocnił Paszport Polityki, który pisarz otrzymał w roku 2015 za powieść „Inna dusza”. Tom „Wigilijne psy i inne opowieści” jest drugim wydaniem opowiadań w większości już wcześniej publikowanych.

Na zbiór składa się jedenaście różnorodnych tekstów, które łączy atmosfera grozy, strachu, niepokoju, często rodem z horroru,  chociaż z drugiej strony mamy tutaj niby normalny, codzienny świat, ponurą rzeczywistość polskich blokowisk. Takie trochę polskie piekiełko - beznadziei, depresyjności, zniechęcenia. To brudny i przygnębiający świat, spowity jakimś półmrokiem. Nie będę streszczać w tym miejscu każdego opowiadania, ale żeby zasygnalizować klimat, wspomnę o niektórych. W „Wigilijnych psach” (tytułowym opowiadaniu) ojciec udaje się nad rzekę utopić szczeniaki, których nie udało się nikomu oddać, „Opowieść taksówkarska” traktuje o tajemniczej i niewyjaśnionej śmierci taksówkarza. W „Kacprze Kłapaczu” dzikich lokatorów pewnego wieżowca nawiedzają duchy. „Serce kolei” jest niesamowitą i straszną podróżą pociągiem relacji Kraków-Katowice, w czasie której dzieją się rzeczy co najmniej osobliwe.

Opowiadania Łukasza Orbitowskiego łączą w sobie realizm w opisywaniu świata (w sensie – nie ma tu jakiegoś upiększania)  z fantastyką (w sensie - w świecie blokowisk ożywają duchy, demony). Jest mrocznie i strasznie. I dziwnie. Z pewnością nie są to teksty, które przypadną do gustu zwolennikom realizmu w literaturze, bo światem tych opowiadań rządzą często siły nadprzyrodzone, mamy tajemnicze wydarzenia, na które nie można patrzeć przez „szkiełko i oko”. Dla wielbicieli horroru, opowieści spod znaku choćby Stephena Kinga, może to być ciekawe spotkanie. Z pewnością może się spodobać klimat grozy, niepokoju, tajemnicy.

Choć to całkiem ciekawy zbiór, to ja żałuję, że są to jednak tylko opowiadania. Jakoś nie potrafię się przekonać do tej formy wypowiedzi, niestety. O wiele bardziej wolę powieści. Prawda jest taka, że opowiadanie jako krótka forma nie daje szansy na „zaprzyjaźnienie się” z bohaterami, na wejście do ich świata, na oswojenie się z nim. I często, kiedy już uda się wejść w wykreowany świat, okazuje się, że trzeba go już opuścić. Z drugiej strony opowiadanie wymaga chyba od twórcy większej samodyscypliny w kreowaniu świata.

Podsumowując – wielki plus za klimat, który udało się autorowi stworzyć. Za mrok, grozę, niepokój i sporą dawkę dziwności. Ja jednak utwierdziłem się w przekonaniu, że opowiadania to nie jest to, co lubię najbardziej. I nie jest to wina autora i jego tekstów, ale po prostu samej formy opowiadań.

Patryk

Łukasz Orbitowski, Wigilijne psy i inne opowieści, SQN, 2016, stron: 480

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz