wtorek, 15 września 2015

„Zagadka salamandry” & „Zagadka zegara maltańskiego” – Jørn Lier Horst



Jørn Lier Horst pojawiał się już na naszym blogu w recenzjach kryminałów adresowanych do dorosłego czytelnika. Odsyłamy do recenzji „Psów gończych” i „Poza sezonem”. Tymczasem ten norweski autor ma też na swoim koncie kryminały adresowane do młodzieży, rzekłabym nawet, że do tej młodszej młodzieży. Na polskim rynku ukazały się właśnie dwa pierwsze tomy serii CLUE – minipowieści kryminalnych dla młodych czytelników: „Zagadka salamandry” i Zagadka zegara maltańskiego”.


CLUE – to angielskie słowo oznaczające trop prowadzący do rozwiązania zagadki. CLUE to też imiona głównych bohaterów całej serii: Cecilia – mieszka z ojcem w pensjonacie „Perła” w Zatoce Okrętów i po tajemniczej śmierci matki pomaga w jego prowadzeniu; Leo – nowy mieszkaniec Zatoki, jego matka pomaga w prowadzeniu pensjonatu; Une – mieszkanka Zatoki, koleżanka obojga; Ego – pies Une, ponoć potomek psa policyjnego, z pewnością stworzenie o rozbuchanym ego.


Oczywiście dzieciaki mają skłonność do wpadania w tarapaty, ewentualnie to tarapaty zawsze odnajdują tę trójkę. Z pewnością bystrość umysłu i ciekawość prowadzi ich na trop dziwnych wydarzeń: w pierwszym tomiku Cecilia przypadkowo znajduje ciało mężczyzny wyrzucone na pobliską plażę i to rozpoczyna serię różnych niecodziennych sytuacji, w drugim bohaterowie wpadają na trop zrabowanego niegdyś łupu, z  wartym miliony koron zegarem Zakonu Maltańskiego w roli głównej atrakcji. Akcja umiejscowiona w pensjonacie sprzyja zaś temu, żeby pojawiało się tutaj podejrzane, szemrane towarzystwo. Malownicze miejsce akcji – Zatoka Okrętów ze starą latarnią morską, wysepkami czy poniemieckimi bunkrami dopełniają klimatu. Oczywiście akcja toczy się wokół zagadki kryminalnej, do rozwiązania której zmierzają bohaterowie, ale w tle pojawia się też wątek matki Cecilii – przyjaciele znajdują kolejne wskazówki, które podważają teorię o tym, że śmierć kobiety to był nieszczęśliwy wypadek. „Zagadka zegara maltańskiego” kończy się co prawda rozwiązaniem tajemnicy zegara, ale w takim momencie, że chce się natychmiast poznać kolejny tom.  Pojawia się bowiem pewna tajemnicza kobieta będąca w posiadaniu…

Seria CLUE to książeczki „na miarę szyte” – wszystkiego jest tutaj akurat: historie nie nudzą długością opisów (przyrody, wyglądu bohaterów czy przedmiotów) – opisy są ledwie kilkuzdaniowe, ale to wystarczy, by poczuć magię miejsca, zbudować nastrój czy wyobrazić sobie bohaterów. Horst wplata też w te kryminalne zagadki filozoficzne podstawy: aby rozwiązać zagadkę, przyjaciele muszą zacząć myśleć jak znani filozofowie. W inteligentny sposób autor przemyca wiedzę na temat postaci znanych filozofów i ich poglądów. Pierwszy tom odwołuje się do Sokratesa i jego sentencji „Wiem, że nic nie wiem”, drugi do postaci św. Augustyna, zmuszając bohaterów do zastanowienia się nad pojęciem czasu.


Lektura tych niewielkich rozmiarów książeczek była przyjemną rozrywką, pozwoliła mi się oderwać od codzienności na kilka godzin (dosłownie! Obie przeczytałam w jedno popołudnie) i uruchomić wyobraźnię celem rozwiązania zagadki, nim uczynią to bohaterowie. Samodzielne rozszyfrowanie wielu tropów było dość proste, dlatego uważam, że ta seria jest przeznaczona raczej dla uczniów wyższych klas szkoły podstawowej niż gimnazjalistów, którym nieobcy jest Larsson czy Nesbo – te osoby mogą czuć niedosyt z powodu nieskomplikowanej historii.  Mimo tego niedosytu sięgnę jednak po kolejne tomy, bo zżera mnie ciekawość, co tak naprawdę stało się z matką Cecilii. A młodszym kolegom polecam serię jako świetny sposób na spędzenie wolnego czasu.

Paulina
Jørn Lier Horst, Zagadka salamandry, Wyd. Smak Słowa, 2015, stron: 160

Jørn Lier Horst, Zagadka zegara maltańskiego, Wyd. Smak Słowa, 2015, stron: 176

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz