wtorek, 3 listopada 2015

„7dni” – Eve Ainstworth



7 dni to 168 godzin, 10080 minut, 604800 sekund.  W ciągu tygodnia w życiu człowieka może wydarzyć się zarówno wiele dobrego, jak i złego. W czasie siedmiu dni może zdarzyć coś, co zupełnie i bezpowrotnie odmieni nasze życie. A jak wiadomo – czas nie jest czymś, co można cofnąć.


„7 dni” to historia dla młodzieży i o młodzieży. Powieść traktuje o dorastaniu, potrzebie akceptacji, ale przede wszystkim o rówieśniczej przemocy. Książka opowiada historię dwóch nastolatek: Jess – ze względu na swoją otyłość i nieciekawą sytuację materialną – jest obiektem kpin i niewybrednych żartów ze strony koleżanek i kolegów ze szkoły. Kez stoi na czele tej grupy prześladowców, uważa się lepszą i bez skrupułów wystawia Jess na publiczne pośmiewisko. Któregoś dnia drogi tych dwóch dziewczyn krzyżują się za sprawą jednego chłopaka: obecnej sympatii Kez, a przyjaciela z dzieciństwa Jess… Kłopoty wiszą w powietrzu.



Książka ma ciekawą konstrukcję. Podzielona jest w nawiązaniu do tytułu na kolejne dni tygodnia: akcja faktycznie trwa tydzień, zaczyna się w poniedziałek, a kończy w niedzielę. Ale co najważniejsze - narracja prowadzona jest z dwóch perspektyw: pokrzywdzonej i dręczycielki. Dzięki temu poznajemy emocje, przeżycia dwóch antagonistek. Poznajemy ich motywacje oraz problemy – wiemy o nich to, czego nie wiedzą o sobie nawzajem, zwłaszcza kiedy wnikamy w skomplikowane relacje rodzinne. Jak się okazuje  - rodzina ma olbrzymi wpływ na to, kim jesteśmy lub się stajemy. Dzięki takiej perspektywie udało się autorce uniknąć prostego podziału na białe i czarne. Nie tylko Jess jako ofiara zasługuje na współczucie, bo także Kez, która dręczy koleżankę, sama jest ofiarą i przybierając taką pozę twardzielki, udaje przed rówieśnikami silną. W rzeczywistości także jej postawa jest niemym wołaniem o pomoc.


Choć sama nie spotkałam się w szkole z tak odrażającymi zachowaniami, jakich dopuszczała się Kez ze swoimi znajomymi, to wiem, że młodzi ludzie potrafią być okrutni – zwłaszcza gdy walczą o uznanie i akceptację grupy. Ta książka uświadamia, do czego może doprowadzić nękanie innych, odrzucenie i niesprawiedliwe ocenianie. Ale z drugiej strony pokazuje, że również oprawca jest osobą, która tak jak Kez potrzebuje pomocy, że agresja jest tak naprawdę oznaką własnej słabości. „7 dni” zmusza do zastanowienia się nad tym, co może się stać, gdy w tej spirali agresji przekroczy się pewną cienką granicę – pewnych rzeczy, które się stały, nie da się cofnąć. Wystarczy chwila, by zniszczyć swoje lub cudze życie. Nieodwracalnie.


Jeśli chodzi o poruszane tematy, książka powinna zainteresować młodego czytelnika. Nie podobał mi się jednak styl pisarki – jak na mój gust za prosty, za mało literacki. Ubogi. Książka jest taką niepogłębioną relacją z wydarzeń, z bardzo ubogimi opisami. Z jednej strony być może ta prostota miała oddawać sposób myślenia nastolatek, ale mimo wszystko – czułam wielki niedosyt, bo sama historia ma potencjał na świetną, poruszającą i wstrząsającą powieść. Nie podobało mi się też zakończenie – chyba jednak mało prawdopodobne, ale przede wszystkim zbyt nachalnie moralizatorskie. Nawet średnio inteligentny nastolatek potrafi czytać między wierszami i wyciągnąć wniosek z historii – nie trzeba mu go podawać niemalże na tacy.


„7 dni” nie jest powieścią najwyższych lotów, pozostawia uczucie niedosytu, trochę niewykorzystanego potencjału historii. Ze względu jednak na wagę podejmowanych tematów, uważam, że zasługuje na zainteresowanie ze strony nastolatków. I poleciłabym ją do przeczytania swoim rówieśnikom. Nie ma efektu „wow”, ale lektura nie jest też stratą czasu, skoro otwiera oczy na ważny problem, który czasem przez młodzież jest nawet bagatelizowany.

Oliwka

 Eve Ainstworh, 7 dni, Wydawnictwo  Zielona Sowa, 2015,  stron: 248

Książkę przeczytaliśmy dzięki uprzejmości Wydawnictwa





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz