środa, 11 listopada 2015

„Księga Diny” – Herbjørg Wassmo



„Jam jest Dina, zabijam tych, których kocham” – zapowiada tytułowa bohaterka powieści Herbjørg Wassmo, powieści wydawanej u nas w  cyklu Arcydzieła Literatury Norweskiej. Dla mnie lektura tej książki było niezwykłą literacką podróżą, gdyż moje spotkania z literaturą skandynawską to albo z czasów dzieciństwa powieści Astrid Lindgren, albo obecnie skandynawskie kryminały. Tym bardziej cieszę się, że „Księga Diny” rozsmakowała mnie w niezwykłym klimacie innego typu literatury z Północy.
„Księga Diny” jest opowieścią o życiu Diny, którą poznajemy jako kilkuletnią dziewczynkę. Jest połowa XIX wieku, oto mamy przed sobą skuty zimową aurą norweski pejzaż. Pięcioletnia Dina, córka referendarza, nieświadomie doprowadza do straszliwego wypadku, w wyniku którego w  męczarniach ginie jej matka. To wydarzenie naznaczy całe życie dziewczynki. Dla ojca stanie się ciężarem, której widoku nie będzie mógł znieść – jej dzikość i nieokiełznanie zdają się wzbudzać w nim strach;  zostaje oddana na wychowanie chłopskiej rodzinie, a później jako piętnastolatka przymuszona do małżeństwa z dużo starszym, acz zamożnym panem na Reinsnes – Jakubem. Śmierć nie przestaje jednak Diny prześladować, po raz kolejny burząc jej świat  w sposób nieodwracalny.
„Księga Diny” to przede wszystkim opowieść o kobiecie i jej świecie. I jest to opowieść niezwykłe, zachwycająca i portretem bohaterki, i sposobem kreowania świata. Mamy bowiem postać kobiecą zupełnie nietuzinkową, wymykającą się prostym schematom kreowania bohaterek kobiecych w literaturze: Dina jest dziką, nieokiełzaną, łamiąca konwenanse kobietą. Mocną, silną, charakterną. To kobieta świadoma swoich pragnień i bardzo namiętna zarazem. Jest w niej coś zupełnie pierwotnego – może ten jej instynkt wilczycy. Portret Diny jest bardzo przejmujący, gdyż – z jednej strony mamy przed sobą postać nieposkromionej, drapieżnej osoby, z drugiej natomiast widzimy w Dinie ciągle tę małą, zagubioną, zranioną dziewczynkę, której życie i osobowość tragicznie naznaczyła śmierć matki. Matki, które zresztą cały czas Dinie towarzyszy. Naznaczona piętnem śmierci bohaterka swobodnie porusza się między ziemskim i pozaziemskim światem – w momentach ważnych spotykając tych, za śmierć których czuje się odpowiedzialna.  Życie na pograniczu tych dwóch światów różnie można interpretować – być może jest to pewien kolejny symptom szaleństwa kobiety, być może echa jej sumienia odzywają się w ten sposób. Niezwykłość powieści związana jest właśnie nierozerwalnie z tym niezwykłym, niepowtarzalnym portretem równie niezwykłej i niepowtarzalnej postaci.
Wyjątkowość „Księgi Diny” leży jednak nie tylko w przejmującym portrecie głównej bohaterki. Wyjątkowość powieści leży również w sposobie, w jaki autorka odmalowuje przed nami świat dziewiętnastowiecznej norweskiej prowincji – z jej mieszkańcami, codziennym zajęciami, rytuałami, zwykłą codzienności. Niezwykła to narracja – momentami bardzo poetycka, zmysłowa,  momentami bardzo dobitna, wręcz brutalna  – powoduje, że przez księgę się płynie.
Nie jest to lektura z rodzaju tych łatwych i przyjemnych do przeczytania na raz. Jest to powieść, w którą zanurza się powoli i którą również powoli trzeba smakować. Warto jednak podjąć ten trud, bo powieść Wassmo – specyficzna w dobrym znaczeniu tego słowa – pozwala zanurzyć się w innym świecie i spotkać taką bohaterkę, jakich niewiele w historii literatury w ogóle. Dla wyrobionych czytelniczych dusz, które w literaturze szukają w czegoś więcej niż zgrabnie napisanej historii.

pani eM

Herbjørg Wassmo, Księga Diny, Smak Sowa, 2014, stron: 580

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz