poniedziałek, 8 lutego 2016

“Wiedźma z lustra” - Maggie Stiefvater

Po raz kolejny dziwaczne i uśpione w melancholii miasteczko, jakim jest Henrietta, musi zmierzyć się z tajemniczymi siłami, które obudzili Gansey, Adama, Ronan i Blue. Dawniej mogli przypuszczać, że wystarczy jeden krok wstecz, żeby porzucić gonitwę za własnymi marzeniami, od której czasami umierają ludzie, ale teraz nie ma już odwrotu. Gdzieś na granicy między jawą, snami i magią, Adam przekonuje się, że pakt, który zawarł z Cabeswater, czyni go potężniejszym, niż sam pragnąłby przyznać, Ronan odkrywa szansę, by w końcu odzyskać rodzinę, a Gansey znajduje się bliżej mistycznego Króla Kruków niż kiedykolwiek wcześniej. Blue natomiast… ciągle stara się nie zabić chłopaka, którego kocha, swoimi pocałunkami.
Raz jeszcze Henrietta staje się świadkiem przedziwnych, niewytłumaczalnych zdarzeń, otoczonych celtyckimi legendami, duchami, starą magią, koszmarami sennymi i uśpionymi zwierzętami. Tyle, że tym razem jest to początek końca.


Maggie Steifvater znów to zrobiła: zawiesiła akcję swojej powieści w jakimś tajemniczym świecie, którego zrozumienie przychodzi mi z ogromnym trudem, a opisanie wydaje się w ogóle niemożliwe. Jestem pod wrażeniem, że autorka jest w stanie przez trzy powieści tworzyć swoją wizję w tak świetny sposób - ujawniając coraz więcej i jednocześnie nie ujawniając prawie nic. W pierwszym tomie wprowadziła nas do tak dziwnego miejsca, jakim jest Cabeswater, w drugim pomieszała trochę czytelnikom w głowach, a w trzecim… pomieszała jeszcze bardziej. Może właśnie to czyni cykl o Królu Kruków tak ciekawym: świadomość, że nie ma rzeczy, których Maggie Stiefvater mogłaby sobie nie wymyślić. Zaskoczyła już kilkukrotnie i pewnie zaskoczy jeszcze nie jeden raz.


Wiedźma z lustra” to taka kontynuacja, którą chciałam dostać. Zawiera idealnie dużo zwrotów akcji i jednocześnie pozostawia pewien niedosyt, który pewnie ma wzmocnić odbiór ostatniej części. Nie wyjaśnia wszystkich zagadnień, które Stiefvater stworzyła do tej pory, ale dodatkowo je komplikuje. Ujawnia pewne ciekawe zażyłości między bohaterami i przynosi kolejną, ogromną dawkę zjadliwych dialogów, w których tworzeniu - nie oszukujmy się - autorka jest mistrzynią. Przy czym nie da się ukryć, że cała seria robi się mroczniejsza wraz z czasem, kiedy bohaterowie się przekonują, że budzenie do życia średniowiecznych istot nie jest zwykłą zabawą, a prośby o wielkie bogactwa czy ukończone studia mogą zostać zastąpione przez coś znacznie ważniejszego.


Uwielbiam sposób, w jaki Maggie Stiefvater przenosi na papier swoje myśli. Jej styl jest jednocześnie poetycki i ironiczny, subtelny i dosadny, i idealnie odwzorowuje tajemniczość świata powieści. Uwielbiam też postacie, które autorka wykreowała, do tego stopnia, że nie potrafię wskazać mojej ulubionej. Ani Blue, ani trójka chłopców z prywatnej szkoły Aglionby nie należą do szablonowych i nudnych bohaterów. Uważam, że to stanowi największy plus całego cyklu: interesujące postacie i ich zaskakujące relacje. Książka Stiefvater raz jest zabawna, raz łamie serce, więc z pewnością nie można jej zarzucić, że nie wywołuje emocji. Czasami wywołuje aż za wielkie.


Wiedźma z lustra” nie przebija “Złodziei snów”, która to była absolutną perełką z całym tym psychodelicznym klimatem i zamieszaniem w głowie Ronana, ale nadal sprawdza się idealnie. “Król kruków” jest cały czas jednym z moich ulubionych cyklów i obawiam się, że nic nie będzie w stanie tego zmienić. Natomiast “Wiedźma z lustra” sama w sobie przynosi wielką frajdę i zaostrza apetyt na czwartą powieść - “The Raven King”. Nie rozwiązuje żadnych tajemnic, ale nie można powiedzieć, że nic ciekawego się tutaj nie dzieje. Oj, dzieje się sporo. Teraz pozostało nam czekać na wielki finał.


Julia


Cykl Król Kruków
Król kruków | Złodzieje snów | Wiedźma z lustra | The Raven King

Maggie Stiefvater, Wiedźma z lustra, Wydawnictwo Uroboros, 2016, stron: 413

4 komentarze:

  1. uwielbiam serię i czekam aż książeczka do mnie dotrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czekam z niecierpliwością na ostatni tom, premiera w USA jest zapowiedziana na kwiecień. Chyba sięgnę po orginał, bo nie dam rady czekać na polskie wydanie! :) /J.

      Usuń
  2. Zgadzam się z Tb, że książka ciekawsze od poprzedniczki :D również z niecierpliwością czekam na finał:D
    Zapraszam http://pabottyro.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję, bardzo mi miło :) To dosyć zabawne, biorąc pod uwagę, że "Króla Kruków" oceniłam wysoko, ale bez większych emocji, natomiast teraz ta seria jest jedną z moich ulubionych i stanowczo nie mogę bez niej żyć :D To świadczy tylko o tym, jak utalentowaną pisarką jest Maggie Stiefvater :) /J.

    OdpowiedzUsuń