czwartek, 28 stycznia 2016

„Z mgły zrodzony” – Brandon Sanderson

Wiele stuleci temu światu zagroziła straszliwa Głębia - niewyjaśnione śmiertelne zagrożenie. Przyszły tyran, „Ostatni Imperator” zmierzył się z nią i zwyciężył, stając się niepokonanym, nieśmiertelnym Bogiem bez serca. W chwili jego zwycięstwa nad Głębią świat obumarł; wszelkie rośliny uschły, ziemie przysypały warstwy popioły, a w każdą noc nadciągały tajemnicze mgły. Po zwycięstwie Ostatni Imperator hojnie obdarował swoich sprzymierzeńców allomancją - sztuką „spalania” metali, by uzyskać fizyczne lub umysłowe moce. Ich wielkość zależała od pozycji, większość allomantów umiała spalać zaledwie jeden metal. Niektórym przypadła umiejętność władania wszystkimi, takie osoby nazywano „Zrodzonymi z mgły”; zdarzały się bardzo rzadko i tylko w najpotężniejszych rodach. Oprócz allomancji Ostatni Imperator ofiarował sprzymierzeńcom rangę szlachty, samemu zostając królem-Bogiem. Osoby sprzeciwiające się mu w podbojach upokorzył i uczynił niewolnikami zwanymi później Skaa.


Tysiąclecia mijały, Ostatni Imperator niepodzielnie rządził światem żelazną ręką. Ludzie zapomnieli o czasach poprzedzających Głębię, Skaa pogodzili się ze swoim parszywym losem, tracąc wolę walki. Pozostało tylko paru buntowników skazanych na działalność podziemną.
Jednym z nich był Kelsier, Zrodzony z mgły, pół-Skaa, żywa legenda sprzeciwu sadystycznemu Bogowi. Postanawia uczynić to, o czym inni boją się myśleć - chce obalić Ostatniego Imperatora. W tym celu zbiera grupę najpotężniejszych allomantów podziemia w tym niewyszkoloną Zrodzoną z mgły, nastoletnią sierotę Vin.


Jak widzicie, świat powieści Sanderson jest skonstruowany kreatywnie i z dbałością o każdy szczegół. Początkowo (jak zawsze przy tam skomplikowanym uniwersum) było mi trudno odnaleźć się w tej rzeczywistości. Samo opanowanie terminologii związanej z allomancją zajęło mi bardzo dużo czasu. Było mi po prostu nudno czytać setki niezrozumiałych nazw wprowadzonych na raz przy szkoleniu Vin. Autor mógłby wprowadzać słownictwo stopniowe i urozmaicać je wartką akcją, niestety tak nie zrobił. Na szczęście nie poddałam się po trudnym początku i z każdą stroną odkrywałam coraz więcej plusów. Stopniowo skomplikowany świat przestał wydawać się wadą, a stał największą zaletą.


Na pochwałę zasługują bohaterowie, zwłaszcza Kelsier, najbarwniejsza postać w książce. Vin, będąca właściwie główną bohaterką była mocna i wyrazista, wiedziała, czego chce i nie bała się po to sięgnąć. Takie bohaterki lubię! Moją uwagę przyciągnęła jeszcze jedna postać - Eland, intrygujący, buntowniczy szlachcic. Mimo swojej pozycji nie był typowym przystojniakiem z książek młodzieżowych, za co go polubiłam.


Ogromną zaletą tej książki jest finał, niespodziewany, a równocześnie tak oczywisty. W idealny sposób autor zakończył powieść, doskonale balansując pomiędzy definitywnym zamknięciem wszystkich wątków a możliwością wolnej interpretacji.

„Z mgły zrodzony” jest  lekturą wymagającą skupienia i czasu, ale w ostatecznym rozrachunku świetną. Mimo jej poważnego charakteru można się pośmiać. Skomplikowany świat i bohaterowie powalają na kolana. Książkę bardzo polecam, nie tylko wielbicielom fantastyki.
Dana
Brandon Sanderson, Z mgły zrodzony, Wydawnictwo MAG, 2015, stron: 624

2 komentarze:

  1. Od dawna mam ochotę na jakąś książkę Sandersona. Tyle się dobrego ostatnio słyszy o tym autorze, że aż żal ni sprawdzić, co w nim jest takiego wyjątkowego. Na szczęście na półce już na mnie czeka Droga królów, dlatego mam nadzieję, że w niedługim czasie uda mi się po nią sięgnąć. Szykuje się kawał dobrej fantastyki ;P
    Ciekawy blog! Z pewnością będę to często zaglądał :)
    http://mybooktown.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy tom serii - Zrodzony z mgły - okazał się tak dobry, że już zabieramy się za drugi :) "Droga królów" też wydaje się interesującym wyborem. Dziękujemy za miłe słowa i zapraszamy częściej! :)

      Usuń