„Pojedynek”
okazał się świetną powieścią Young Adult, która miała wszystko, co należy:
ciekawie poprowadzoną fabułę, przejmującą intrygę i zaskakujących bohaterów.
Akcja powieści rozgrywa się w świecie wypełnionym przepychem, zdradami i
plotkami, a także nieprzemijającą aurą zwycięstwa. To świat wykreowany
niezwykle barwnie, który zaciekawił mnie już od pierwszych stron. Dokładnie
wtedy zrozumiałam też, że Marie Rutkowski jest utalentowaną pisarką, a jej
książka, trzymana przeze mnie w rękach, ma wielki potencjał. Nie miałam obaw co
do drugiego tomu. Wiedziałam, że bez względu na to, w jakim kierunku ta
historia zmierza, z pewnością mi się spodoba. Mniej więcej takie mam odczucia
po przeczytaniu „Zdrady”.
Kestrel
podjęła desperackie i ryzykowne kroki, jednak zdecydowała się na nie z miłości.
Oto została przyszłą synową samego Imperatora. Dziewczyna wkracza w pałacowy
świat znany jej dotąd jedynie z opowieści, pełen wystawnych przyjęć i taktyk
wojennych, próbując się przy tym odnaleźć w nowej sytuacji. Nie może jednak
zapomnieć o wydarzeniach, których doświadczyła. Zapłaciła wysoką cenę za swoje
poświęcenie: złamane serce za wolność. Jednak to dopiero początek: pomimo że
Herrańczycy odzyskali względny spokój, Valorianie nadal mają swoje plany i nie
spoczną, nie podbijając całego świata. Teraz, kiedy Arin i Kestrel działają po
przeciwnych stronach, zdaje się, że są dalej siebie niż kiedykolwiek.
„Zdrada”
to kontynuacja, która trzyma w napięciu i zadziwia kolejnymi zwrotami akcji,
ale przy tym czuć, że autorka nie śpieszy się zbytnio z popychaniem intrygi do
przodu, za to starannie dopracowuje detale, żeby ostatecznie wszystko ułożyło
się w logiczną i przemyślaną całość. Jest to książka pełna emocji. Byłam
usatysfakcjonowana zakończeniem „Pojedynku”, ale, szczerze mówiąc, brakowało mi
happy end’u. Z drugim tomem serii
jest bardzo podobnie: kibicowałam bohaterom, dlatego chciałam, żeby wszystko
zakończyło się szczęśliwie. Nie mogę traktować tego za minus, ponieważ nadal –
ta historia ma ręce i nogi, jest dopracowana i sprawnie opowiedziana. Tylko
żeby doczekać się szczęśliwego zakończenia – o ile takie nastąpi – musimy
poczekać aż do samego końca trzeciego tomu.
Przy
czytaniu tego tomu uświadomiłam sobie, jak wiele inspiracji z kultury wschodniej
czerpie autorka. Widać to szczególnie po budowie świata. Jest to zdumiewająca
kraina składająca się z wielu państw, a każde z nich toczy ze sobą wojnę. W
„Pojedynku” poznaliśmy kulturę Valorian i najechanych i podbitych przez nich
Herrańczyków; w drugim tomie poznajemy także nację Dacrończyków. Każde z tych
państw dzielą subtelne różnice, za to wszystkie są równie barwne. Ozdobione
złotem suknie, pełne przepychu wnętrza, bogato zastawione stoły i wdzięczne maniery
kontrastują z otwartym morzem, wielkimi równinami, surowymi górami czy dziką
zwierzyną. „Zdrada” jest książką bardzo estetyczną i przede wszystkim ładną w
opisach.
Kolejną
kwestią, która mnie zachwyciła, okazały się relacje między bohaterami, a przede
wszystkim między główną bohaterką, Kestrel, i osobami jej bliskimi. Niezwykła lekkość pióra Marie Rutkowski
sprawiła, że dialogi między nimi wypadły bardzo naturalnie. W „Pojedynku”
zadziało się wiele, ale dzięki Bogu autorka potrafiła to wykorzystać na swoją
korzyść. Kestrel nie jest typową bohaterką, która płacze i użala się nad sobą w
kącie, ani też nie działa bezbłędnie. W „Zdradzie” traci dosłownie wszystko
dookoła siebie, ale nie miałam wrażenia, jakby było to zagranie, które miało
urozmaicić fabułę lub dodać dramatyzmu. Wszystko ma ciąg przyczynowo-skutkowy,
a autorka po raz kolejny udowodniła, że doskonale wie, co robi. Wątek miłosny
podbił moje serce, przede wszystkim swoją subtelnością i, pomimo że znam
doskonale ten schemat – nie będą razem aż do ostatniej strony – chociaż
kibicowałam bohaterom, nie irytowało mnie czytanie o tym, jak często ich drogi
się nie spotykały. Znowu: wszystko wypadło zbyt naturalnie, żebym mogła
narzekać.
„Zdrada”
jest bardzo udaną kontynuacją. Trzyma, a może nawet przebija
poziom „Pojedynku”. Ciekawa intryga, która stawia bohaterów w nowym świetle,
intrygujący świat oraz zaskakujące relacje sprawiły, że z niecierpliwością będę
wyczekiwać trzeciego, ostatniego tomu. Jestem przekonana, że Marie Rutkowski
mnie nie zawiedzie, ponieważ dowiodła, że potrafi pisać całkiem nieźle. Mam
jedynie nadzieję, że Kestrel i Arinowi dostać szczęśliwe zakończenie. W sumie,
to zasługują na nie całkowicie.
Julia
Za
możliwość przeczytania książki dziękujemy Wydawnictwu Feeria Young
Pojedynek
‖ Zdrada ‖ The Winner’s Kiss
Marie
Rutkowski, Zdrada, Wydawnictwo Feeria Young, 2016, stron: 408
Same zachwyty nad książką! To chyba znak, że muszę chwycić pierwszą część i od razu tom drugi ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie ;)
http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/
To lektura godna polecenia! :)
Usuńpozdrawiamy i zapraszamy częściej ;)