piątek, 18 marca 2016

"Zdrada" - Marie Rutkowski

„Pojedynek” okazał się świetną powieścią Young Adult, która miała wszystko, co należy: ciekawie poprowadzoną fabułę, przejmującą intrygę i zaskakujących bohaterów. Akcja powieści rozgrywa się w świecie wypełnionym przepychem, zdradami i plotkami, a także nieprzemijającą aurą zwycięstwa. To świat wykreowany niezwykle barwnie, który zaciekawił mnie już od pierwszych stron. Dokładnie wtedy zrozumiałam też, że Marie Rutkowski jest utalentowaną pisarką, a jej książka, trzymana przeze mnie w rękach, ma wielki potencjał. Nie miałam obaw co do drugiego tomu. Wiedziałam, że bez względu na to, w jakim kierunku ta historia zmierza, z pewnością mi się spodoba. Mniej więcej takie mam odczucia po przeczytaniu „Zdrady”.
Kestrel podjęła desperackie i ryzykowne kroki, jednak zdecydowała się na nie z miłości. Oto została przyszłą synową samego Imperatora. Dziewczyna wkracza w pałacowy świat znany jej dotąd jedynie z opowieści, pełen wystawnych przyjęć i taktyk wojennych, próbując się przy tym odnaleźć w nowej sytuacji. Nie może jednak zapomnieć o wydarzeniach, których doświadczyła. Zapłaciła wysoką cenę za swoje poświęcenie: złamane serce za wolność. Jednak to dopiero początek: pomimo że Herrańczycy odzyskali względny spokój, Valorianie nadal mają swoje plany i nie spoczną, nie podbijając całego świata. Teraz, kiedy Arin i Kestrel działają po przeciwnych stronach, zdaje się, że są dalej siebie niż kiedykolwiek.
„Zdrada” to kontynuacja, która trzyma w napięciu i zadziwia kolejnymi zwrotami akcji, ale przy tym czuć, że autorka nie śpieszy się zbytnio z popychaniem intrygi do przodu, za to starannie dopracowuje detale, żeby ostatecznie wszystko ułożyło się w logiczną i przemyślaną całość. Jest to książka pełna emocji. Byłam usatysfakcjonowana zakończeniem „Pojedynku”, ale, szczerze mówiąc, brakowało mi happy end’u. Z drugim tomem serii jest bardzo podobnie: kibicowałam bohaterom, dlatego chciałam, żeby wszystko zakończyło się szczęśliwie. Nie mogę traktować tego za minus, ponieważ nadal – ta historia ma ręce i nogi, jest dopracowana i sprawnie opowiedziana. Tylko żeby doczekać się szczęśliwego zakończenia – o ile takie nastąpi – musimy poczekać aż do samego końca trzeciego tomu.
Przy czytaniu tego tomu uświadomiłam sobie, jak wiele inspiracji z kultury wschodniej czerpie autorka. Widać to szczególnie po budowie świata. Jest to zdumiewająca kraina składająca się z wielu państw, a każde z nich toczy ze sobą wojnę. W „Pojedynku” poznaliśmy kulturę Valorian i najechanych i podbitych przez nich Herrańczyków; w drugim tomie poznajemy także nację Dacrończyków. Każde z tych państw dzielą subtelne różnice, za to wszystkie są równie barwne. Ozdobione złotem suknie, pełne przepychu wnętrza, bogato zastawione stoły i wdzięczne maniery kontrastują z otwartym morzem, wielkimi równinami, surowymi górami czy dziką zwierzyną. „Zdrada” jest książką bardzo estetyczną i przede wszystkim ładną w opisach.
Kolejną kwestią, która mnie zachwyciła, okazały się relacje między bohaterami, a przede wszystkim między główną bohaterką, Kestrel, i osobami jej bliskimi.  Niezwykła lekkość pióra Marie Rutkowski sprawiła, że dialogi między nimi wypadły bardzo naturalnie. W „Pojedynku” zadziało się wiele, ale dzięki Bogu autorka potrafiła to wykorzystać na swoją korzyść. Kestrel nie jest typową bohaterką, która płacze i użala się nad sobą w kącie, ani też nie działa bezbłędnie. W „Zdradzie” traci dosłownie wszystko dookoła siebie, ale nie miałam wrażenia, jakby było to zagranie, które miało urozmaicić fabułę lub dodać dramatyzmu. Wszystko ma ciąg przyczynowo-skutkowy, a autorka po raz kolejny udowodniła, że doskonale wie, co robi. Wątek miłosny podbił moje serce, przede wszystkim swoją subtelnością i, pomimo że znam doskonale ten schemat – nie będą razem aż do ostatniej strony – chociaż kibicowałam bohaterom, nie irytowało mnie czytanie o tym, jak często ich drogi się nie spotykały. Znowu: wszystko wypadło zbyt naturalnie, żebym mogła narzekać.
„Zdrada” jest bardzo udaną kontynuacją. Trzyma, a może nawet przebija poziom „Pojedynku”. Ciekawa intryga, która stawia bohaterów w nowym świetle, intrygujący świat oraz zaskakujące relacje sprawiły, że z niecierpliwością będę wyczekiwać trzeciego, ostatniego tomu. Jestem przekonana, że Marie Rutkowski mnie nie zawiedzie, ponieważ dowiodła, że potrafi pisać całkiem nieźle. Mam jedynie nadzieję, że Kestrel i Arinowi dostać szczęśliwe zakończenie. W sumie, to zasługują na nie całkowicie.
Julia

Za możliwość przeczytania książki dziękujemy Wydawnictwu Feeria Young


Pojedynek ‖ Zdrada ‖ The Winner’s Kiss

 Marie Rutkowski, Zdrada, Wydawnictwo Feeria Young, 2016, stron: 408

2 komentarze:

  1. Same zachwyty nad książką! To chyba znak, że muszę chwycić pierwszą część i od razu tom drugi ;)

    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie ;)
    http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To lektura godna polecenia! :)
      pozdrawiamy i zapraszamy częściej ;)

      Usuń