O
książkę "Wikingowie. Wilcze dziedzictwo" w naszej redakcji toczył się
bój, bo chętnych do przeczytania w pierwszej kolejności było więcej niż
egzemplarzy powieści. W końcu książka trafiła w moje ręce. Spędziłem z nią
długie wieczory, otulony kocem, pijąc kawę i przenosząc się w świat X-wiecznych
wikingów. Po skończeniu książki mogę powiedzieć tylko: było warto.
Przejdźmy
od razu do krytyki, a niemałą ilość zalet przedstawię na końcu. Nie uznaję
siebie za wielkiego speca od kultury nordyckiej/skandynawskiej, jednak mogę się
pochwalić niemałą wiedzą. Wiedzą tą albo nie może pochwalić się projektant
okładki, albo celowo wykorzystuje potoczne wyobrażenie związane z wikingami. Już śpieszę z wyjaśnieniem. Otóż (wydaje mi
się, że) Asgot z Czerwoną Tarczą, ojciec głównego bohatera, jest przedstawiony
w rogatym hełmie. Tego typu pancerne okrycie głowy pojawiło się dopiero w
operach w XVIII wieku i służyło wyłącznie jako ozdoba. Jak wojownik miałby
wykręcać młyńce nad hełmem na głowie, z którego odstają dwudziestocentymetrowe
rogi?
Ponarzekałem
sobie na początek na stronę graficzną, ale nie to jest przecież najważniejsze. Pora
skoncentrować się na clue każdej powieści.
Głównym
bohaterem jest nastoletni, wkraczający w dorosłość, Oddi Asgotson, syn Asgota z
Czerwoną Tarczą. Poznajemy go w dość niefortunnej dla niego sytuacji, a kilka
stron później dowiadujemy się powierzchownie o jego relacjach z ojcem. Jest to
typowa wikińska rodzina, w której zamiast przytulenia i płaczu po ocaleniu
przed niebezpieczeństwem, ojciec pozdrawia syna potężnym ciosem w twarz za to,
że nadłożyli przez niego drogi. Po prostu ojcowska miłość. Taka relacja hartuje
jednak Oddiego, który wykaże się jeszcze jako wiking, zacznie romansować i
robić to, co robi każdy nastolatek, jak widać, od kilkuset lat.
Pozostali
bohaterowie, mimo iż w większości ciekawie napisani, cierpią na miejscowy brak
charyzmy. Ogólnie dialogi pomiędzy postaciami są często cięte i ostre, ale
wyzywanie od "węglożerców" (chyba konkurencja dla nas) nie robi
takiego wrażenia na czytelniku. Do gustu niespecjalnie przypadli mi hiszpańscy
(albo leóńscy) bohaterowie książki, ale to z własnych pobudek, innym
czytelnikom może się spodobać ich sposób bycia.
Czas
i miejsce akcji w książce to najlepiej wykreowane elementy, do których nijak
nie potrafię się przyczepić. Książka podzielona jest na cztery księgi:
"Birka", "Winlanida Dobra", "León" oraz
"Sjörkland". Każda z tych ksiąg to nowa kraina, w której miejsce mają
najrozmaitsze przygody bohatera i jego kompanów. Nie byłem aż tak ciekawy, by
sprawdzać dokładność topografii czy innych opisów, jednak całość została
napisana bardzo przyzwoicie i świat przedstawiony jest przejrzysty dla
czytelnika.
Kolejnym
wielkim plusem książki Radosława Lewandowskiego jest słowniczek pojęć i postaci
z mitologii na tyłach książki. Jest to przydatna rzecz, jeżeli nie znamy się na
kulturze nordyckiej/skandynawskiej i nie mamy zielonego pojęcia, co to kyndemil
czy mylimy Thora z Tyrem. Pomocą dla laika byłby jeszcze słownik z wyglądem,
wymową, funkcją i znaczeniem run, które padają kilka razy w tekście, bo bez ich
znajomości możemy się początkowo czuć zagubieni.
Książka
„Wikingowie. Wilcze dziedzictwo” jest to tekst napisany sprawnym i łatwo
przyswajalnym językiem, czyta się go płynnie i w moim przypadku trudno było
przestać. Jednak jestem niemalże pewien, że z innymi czytelnikami będzie tak jak
w moim przypadku. Zdecydowanie polecam, ale jeśli nie znamy się choć trochę na
tej kulturze i nie interesujemy się nią, to jest ryzyko, że książka nie
przypadnie do gustu, z drugiej strony istnieje spora szansa na to, że pierwsze
spotkanie z wikingami zaowocuje chęcią zagłębienia się w ten fascynujący świat.
A jeżeli jesteście sceptyczni do wszystkiego, co jest reklamowane hasłami
"[dowolny przymiotnik od miejsca] Gra o tron",
to uwierzcie mi - ja też byłem, ale w tym przypadku się nie zawiodłem.
Mateusz
Książkę
przeczytaliśmy dzięki uprzejmości Wydawnictwa MUZA
Radosław
Lewandowski, Wikingowie. Wilcze dziedzictwo,
Wydawnictwo AKURAT, stron: 429
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz