poniedziałek, 2 lutego 2015

„Chemia śmierci” – Simon Beckett



„Już po trzydziestu sekundach przechodzi cię dreszcz. Po minucie masz serce w gardła. A kiedy kończysz czytać, dziękujesz Bogu, że to tylko powieść". No bez przesady, ale trzeba przyznać, że „Chemia śmierci” to niezły thriller.

David Hunter, były antropolog sądowy, postanawia rozpocząć nowe życie w Manham jako wiejski lekarz. Manham to typowe małe miasteczko, gdzie wszyscy wszystkich znają, plotki rozchodzą się z prędkością światła, tubylcy tworzą własną odgrodzoną i zamkniętą społeczność, a ostatnie słowo oczywiście należy do zarozumiałego duchownego. Wydawać by się mogło, że w tak małym i spokojnym miejscu nic ciekawego nie może się zdarzyć. Nic bardziej mylnego. Dwójka chłopców znajduje w lesie rozkładające się zwłoki młodej mieszkanki Manham. Już  samo morderstwo mocno zszokuje mieszkańców, nie wspominając o tym, że to nie koniec ofiar, a tak okrutnych czynów mogła dopuścić się tylko osoba mieszkająca w miasteczku, osoba, którą widują na ulicach, z którą ucinają codziennie miłe pogawędki, osoba, którą - mogliby przysiąc - dobrze znają. Osoba wywodzącą się z ich społeczności. Policja rozpoczyna śledztwo, a pomoże jej w tym  - nie, nie, nie ksiądz - nasz główny bohater - David.

„Ciało ludzkie zaczyna rozkładać się 4 minuty po śmierci (...) Zaczyna trawić samo siebie. Komórki rozpuszczają się od środka. Tkanki zmieniają się w ciecz, potem w gaz" .
Książka ta nie jest powieścią dla osób o delikatnych nerwach. Pełno tu brutalnych i odrażających opisów rozkładających się zwłok. Ja całe szczęście nie należę do tych czytelników :) I uważam te właśnie informacje za ogromny atut książki!
 Simon Beckett przybliża nam szczegółowo, co staje się z ciałem osoby, która zapadnie w sen wieczny, co nieuchronnie czeka każdego z nas. Myślę, że jest to rzecz, która wyróżnia tę powieść z szeregu innych thrillerów - mimo że zwykle pełne są brutalnych scen, to nikt nigdy nie zaprzątał sobie głowy, by tak szczegółowo opisać proces rozkładu ludzkiego ciała.

„Chemia śmierci” to książka, którą czyta się szybko i lekko. Historia bardzo wciąga i zmusza do szybkiego czytania lub podglądania ostatnich stron, by dowiedzieć się, kto jest mordercą. Zakończenie było szokujące, choć bardzo się cieszę, że w połowie rozwiązałam tę zagadkę sama i domyślałam się tożsamości sprawcy, lecz mimo to rozwiązanie nie było proste i banalne. Wielu rzeczy naprawdę się nie spodziewałam. Polecam.

Jula M.

Simon Beckett, Chemia śmierci, wyd. Amber, 2014, stron: 352

Czy wiesz, że …

W USA, w stanie Tennessee, znajduje się tzw. trupia farma, która to jest częścią lokalnego uniwersytetu. Już sama nazwa mrozi krew w żyłach, prawda? Trupia farma jest miejscem, gdzie prowadzi się badania nad rozkładem ciała ludzkiego, badania przydatne w pracy antropologa sądowego, a więc konieczne w medycynie sądowej. Badania te mają służyć jak najdokładniejszemu określeniu czasu zgonu, dlatego ciała rozkładają się tam w różnych warunkach tak, by móc zbadać wpływ różnych czynników na tempo rozkładu (np. ciała zanurzone w wodzie, zakopane w ziemi, umieszczone we wraku samochodów). W Stanach Zjednoczonych osoby mogą nawet wyrażać wolę, aby po śmierci ich ciało zostało przekazane właśnie trupiej farmie w celach naukowych. Simon Beckett jako dziennikarz pisał artykuł na temat takich trupich farm i to te doświadczenia spowodowały, ze powołał do życia Davida Huntera – specjalistę od spraw rozkładu ciała ludzkiego, który każdego dnie swej pracy udowadnia, że  zmarli mogą czasami powiedzieć więcej niż ci żywi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz