„Już po trzydziestu sekundach
przechodzi cię dreszcz. Po minucie masz serce w gardła.
A kiedy kończysz
czytać, dziękujesz Bogu, że to tylko powieść".
No bez przesady, ale trzeba przyznać, że „Chemia śmierci” to niezły thriller.
David
Hunter, były antropolog sądowy, postanawia rozpocząć nowe życie w Manham jako
wiejski lekarz. Manham to typowe małe miasteczko, gdzie wszyscy wszystkich
znają, plotki rozchodzą się z prędkością światła, tubylcy tworzą własną
odgrodzoną i zamkniętą społeczność, a ostatnie słowo oczywiście należy do
zarozumiałego duchownego. Wydawać by się mogło, że w tak małym i spokojnym
miejscu nic ciekawego nie może się zdarzyć. Nic bardziej mylnego. Dwójka
chłopców znajduje w lesie rozkładające się zwłoki młodej mieszkanki Manham.
Już samo morderstwo mocno zszokuje
mieszkańców, nie wspominając o tym, że to nie koniec ofiar, a tak okrutnych
czynów mogła dopuścić się tylko osoba mieszkająca w miasteczku, osoba, którą
widują na ulicach, z którą ucinają codziennie miłe pogawędki, osoba, którą - mogliby
przysiąc - dobrze znają. Osoba wywodzącą się z ich społeczności. Policja
rozpoczyna śledztwo, a pomoże jej w tym - nie, nie, nie ksiądz - nasz główny bohater -
David.
„Ciało ludzkie zaczyna rozkładać
się 4 minuty po śmierci (...) Zaczyna trawić samo siebie. Komórki rozpuszczają
się od środka. Tkanki zmieniają się w ciecz, potem w gaz"
.
Książka ta nie jest powieścią dla osób o delikatnych nerwach. Pełno tu brutalnych i odrażających opisów rozkładających się zwłok. Ja całe szczęście nie należę do tych czytelników :) I uważam te właśnie informacje za ogromny atut książki!
Simon Beckett przybliża nam szczegółowo, co staje się z ciałem osoby, która zapadnie w sen wieczny, co nieuchronnie czeka każdego z nas. Myślę, że jest to rzecz, która wyróżnia tę powieść z szeregu innych thrillerów - mimo że zwykle pełne są brutalnych scen, to nikt nigdy nie zaprzątał sobie głowy, by tak szczegółowo opisać proces rozkładu ludzkiego ciała.
Książka ta nie jest powieścią dla osób o delikatnych nerwach. Pełno tu brutalnych i odrażających opisów rozkładających się zwłok. Ja całe szczęście nie należę do tych czytelników :) I uważam te właśnie informacje za ogromny atut książki!
Simon Beckett przybliża nam szczegółowo, co staje się z ciałem osoby, która zapadnie w sen wieczny, co nieuchronnie czeka każdego z nas. Myślę, że jest to rzecz, która wyróżnia tę powieść z szeregu innych thrillerów - mimo że zwykle pełne są brutalnych scen, to nikt nigdy nie zaprzątał sobie głowy, by tak szczegółowo opisać proces rozkładu ludzkiego ciała.
„Chemia
śmierci” to książka, którą czyta się szybko i lekko. Historia bardzo wciąga i
zmusza do szybkiego czytania lub podglądania ostatnich stron, by dowiedzieć
się, kto jest mordercą. Zakończenie było szokujące, choć bardzo się cieszę, że
w połowie rozwiązałam tę zagadkę sama i domyślałam się tożsamości sprawcy, lecz
mimo to rozwiązanie nie było proste i banalne. Wielu rzeczy naprawdę się nie
spodziewałam. Polecam.
Jula
M.
Simon
Beckett, Chemia śmierci, wyd. Amber, 2014,
stron: 352
Czy wiesz, że …
W
USA, w stanie Tennessee, znajduje się tzw. trupia
farma, która to jest częścią lokalnego uniwersytetu. Już sama nazwa mrozi
krew w żyłach, prawda? Trupia farma jest miejscem, gdzie prowadzi się badania
nad rozkładem ciała ludzkiego, badania przydatne w pracy antropologa sądowego,
a więc konieczne w medycynie sądowej. Badania te mają służyć jak najdokładniejszemu
określeniu czasu zgonu, dlatego ciała rozkładają się tam w różnych warunkach
tak, by móc zbadać wpływ różnych czynników na tempo rozkładu (np. ciała zanurzone
w wodzie, zakopane w ziemi, umieszczone we wraku samochodów). W Stanach Zjednoczonych
osoby mogą nawet wyrażać wolę, aby po śmierci ich ciało zostało przekazane właśnie
trupiej farmie w celach naukowych. Simon Beckett jako dziennikarz pisał artykuł
na temat takich trupich farm i to te doświadczenia spowodowały, ze powołał do
życia Davida Huntera – specjalistę od spraw rozkładu ciała ludzkiego, który
każdego dnie swej pracy udowadnia, że zmarli mogą czasami powiedzieć więcej niż ci
żywi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz