To
niezwykłe, że osoba o żydowskich korzeniach pisze powieść, której tłem historycznym
czyni wciąż żywy konflikt izraelsko-palestyński, i to książkę, w której głos
oddaje Palestyńczykom właśnie i z ich perspektywy pokazuje kilkudziesięcioletni
konflikt na Bliskim Wschodzie, okres ciągłych wojen między Izraelem a Palestyną.
I wydawać by się mogło (przez wzgląd na
korzenie autorki właśnie), że jej książka może być jakimś politycznie
zaangażowanym manifestem ideologicznym na rzecz racji Izraela, tymczasem fabuła
– o dziwo! - przynosi coś zupełnie odwrotnego.
Corastanti, wychowana w żydowskim domu, w rodzinie mocno związanej z Izraelem, podjęła studia na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie i – jak podkreśla – to był moment, kiedy otworzyły się jej oczy na dramatyczny los ludności palestyńskiej. Napisała „Drzewo migdałowe” jako manifest nadziei na zgodne życie Izraela i Palestyny.
Corastanti, wychowana w żydowskim domu, w rodzinie mocno związanej z Izraelem, podjęła studia na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie i – jak podkreśla – to był moment, kiedy otworzyły się jej oczy na dramatyczny los ludności palestyńskiej. Napisała „Drzewo migdałowe” jako manifest nadziei na zgodne życie Izraela i Palestyny.
Autorka
głos w swojej książce oddała muzułmańskiemu Palestyńczykowi – Ahmadowi, z
którym przyjdzie nam spędzić kilka dekad. Akcja rozpoczyna się bowiem w roku
1955, a kończy w 2009. Ahmada poznajemy w przeddzień jego dwunastych urodzin. I
od razu echa wojny dają o sobie znać w okrutny sposób, odbierając jemu i
rodzeństwu dzieciństwo. Wybuch miny zabija jego malutką siostrą. Potem będzie
tylko gorzej. Ahmad dorasta bowiem na
ziemi rozszarpanej wojennym konfliktem – ziemi rozdartej, pustej, jałowej, po
której stąpa się z coraz większym strachem. Żołnierze izraelscy odbierają jego rodzinie
wszystko – konfiskują dom, ojca – choć niewinny – osadzają na długie lata w więzieniu,
poddając okrutnym torturom i poniżeniu. Ahmad z młodszym bratem muszą teraz utrzymywać
całą rodzinę, pracując dla swoich prześladowców. Ich dzieciństwo naznaczone
zostało w całości koszmarem wojny. Podczas gdy młodszy brat, Abbas, pała żądzą
zemsty, Ahmad marzy tylko studiach, o wykształceniu, wierząc, że to może być przepustką
do lepszego życia. Po kilkunastu godzinach na budowie ma jeszcze siłę na naukę.
A umysł to naprawdę wybitny. Jego zdeterminowanie jest naprawdę imponujące i
żadna przeszkoda, żadna porażka nie mogą mu przeszkodzić w realizacji marzenia:
„Sukces to nie brak porażek, ale umiejętność
podnoszenia się w razie upadku” – powtarza niejednokrotnie słowa swojego
nauczyciela. I mimo wojny Ahmad udowadnia sobie i innym (przede wszystkim
innym), że z każdego upadku można się podnieść i jeśli się czegoś pragnie, należy
do tego zmierzać. Kto nie stawia sobie celów, nigdy ich nie osiągnie.
„Drzewko
migdałowe” to książka o miłości, oddaniu i poświęceniu, więzach rodzinnych i
przyjaźni, o marzeniach i wytrwałości w dążeniu do celu, o winie i jej
odkupieniu, o poszukiwaniu swojego miejsca w świecie i o wierności sobie, swoim
ideałom i wartościom. O potrzebie przebaczenia.
Pod tym względem historia to bardzo uniwersalna, bo dotyka kwestii bliskich
każdemu człowiekowi. Ale – w moim mniemaniu – to też akt oskarżenia przeciwko
tym, którzy niszczą drugiego człowieka. W przypadku tej książki to akt
oskarżenia wobec Izraela – nie oszczędza Corasant swoich współbraci, opisując
krzywdy, które wyrządzają ludności palestyńskiej, piętnuje przy tym poczynania
nie tylko samego Izreala, ale i świata, który milcząco na to przyzwala. Jak
łatwo nazwać kogoś ekstremistą czy terrorystą, by usprawiedliwiać przed całym
światem swoją względem niego przemoc i zagłuszać być może własne wyrzuty
sumienia – podkreśla autorka.
„Drzewo
migdałowe” to znakomita, pasjonująca i przejmująca historia, a przede wszystkim
– ważny głos w sprawach wciąż aktualnych i istotnych. Tym bardziej, że autorka mówi
tutaj głosem tych, których racje są –niestety – coraz słabiej słyszane. W końcu
historię tworzą zwycięzcy, nie zwyciężeni. Ta książka to też literacki bunt
przeciw przemocy i łamaniu praw człowieka. Stąd też nie bez powodu powieść
Corasanti porównywana jest do „Chłopca z latawcem”.
pani
eM.
Michelle Cohen
Corastanti, Drzewo migdałowe, wyd. SQN,
2014, stron: 392
Uwielbiam tę książkę *_* Bardzo się cieszę, że miałam przyjemność ją poznać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Książka wzruszająca i dodatkowo jest ważnym głosem w ważnej sprawie. Dobrze, że jest. Polecam również uwadze "Chłopca z latawcem" - Hosseini jest sprawniejszym w sztuce pisarskiej twórcą. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń