Trzy
najważniejsze nagrody literackie dla literatury sensacyjnej za debiut. To
więcej niż zdobył Jo Nesbø – niekwestionowany mistrz sensacji, a dziś chyba
swoisty wzorzec z Sèvres, do którego przyrównuje się każdego zapewne twórcę
literatury sensacyjnej, a już na pewno tego rodem ze Skandynawii. Nazwisko
Nesbø działa jak magnes. Czy tym razem przyciąga uwagę do kryminału godnego
najlepszych? Czy kryminał Sveena będziemy jakimś powiewem świeżości?
Fabuła
kryminału osnuta jest wokół dwóch płaszczyzn czasowych: wydarzenia współczesne
przeplatają się z odległymi o kilkadziesiąt lat wydarzeniami II wojny
światowej. I już od samego początku wiemy, że naszym zadaniem będzie znaleźć
związek między nimi. A zaczyna się od zamordowania norweskiego bohatera – Carla Oskara
Krogha, dawnego członka ruchu oporu. Tommy Bergmann, policyjny śledczy,
zaczyna łączyć tę brutalną zbrodnię z odnalezionymi kilka tygodni wcześniej w
lesie szczątkami trojga ludzi. Szczątki pochodzą z czasów II wojny, a w toku dochodzenia
wychodzi na jaw, że Carl Oskar Krogh był jednym z najbliższych współpracowników
legendy ruchu oporu, człowieka, który zginął w zagadkowych okolicznościach tuż
po zakończeniu wojny. Bohaterką tej części powieści, której akcja rozgrywa się w czasie
II wojny światowej, jest młodziutka kobieta – Agnes Gerner, agentka wywiadu
brytyjskiego uwikłana w szereg niebezpiecznych relacji.
Mimo
że powieść, połączona zagadką morderstwa – i tego sprzed lat, i tego
współczesnego - rozgrywa się w dwóch płaszczyznach czasowych, przyznać muszę, że
to wątek wojenny zdecydowanie bardziej przykuwał uwagę. Niebezpieczna misja
Agnes, spiski, naziści, ruch oporu, kolaboranci i sieć związków między nimi –
udało się Sveenowi zbudować atmosferę i grozy wojny, i tajemnicy. I udaje
się utrzymywać czytelnika w narastającej ciekawości.
Istotą
kryminału jest też stworzenie nietuzinkowej postaci śledczego. Schemat, który
można prześledzić w wielu powieściach tego kalibru, wygląda mnie więcej tak:
śledczy to typ samotnego wilka, outsider borykający się z własnymi problemami,
upiorami przeszłości, uzależnieniami. Czy Sveen wychodzi poza ten schemat? Otóż
nie. Powiela to, co się sprawdziło u innych. Nie będę zdradzać, co jest tym
demonem dla głównego bohatera tego kryminału. Wspomnę tylko, że ten „gen zła”
sprawił, że niestety nie patrzyłam na bohatera z sympatią.
„Ostatni
pielgrzym” to naprawdę kolejna bardzo dobra rzemieślniczo robota od naszych
północnych sąsiadów. Jest tutaj to, co w kryminałach naprawdę sobie cenię:
zawiła, nieoczywista intryga, zagadka sięgająca czasów II wojny światowej,
zręczne budowanie akcji i napięcia.
„Ostatni
pielgrzym” ukazuje się w serii Gorzka czekolada, która firmowana jest hasłem:
mocna w tematyce, lekka w odbiorze. Taki też jest ten kryminał. I choć polecam
go szczerze, bo gwarantuje świetną rozrywkę, to jednak na koniec deklaruję
swoje przywiązanie do Nesbø, którego Svennowi na pewno nie udało się
zdetronizować. Nazwisko tegoż drugiego warto jednak zapamiętać, gdyż
niewykluczone, że jeszcze będzie o nim głośno. Kolejne dochodzenie Bergmanna
śledzić można będzie w następnym tomie – „Otwarte piekło”. Jeśli utrzyma poziom
debiutanckiej powieści, warto będzie poświęcić czas.
pani
eM
Gard Sveen, Ostatni
pielgrzym, Media Rodzina, 2015, stron: 544
Za
książkę dziękujemy Wydawnictwu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz