Gołkowski patrzy na mnie z mojej półki i gdyby mógł, zamordowałby mnie z zimną krwią. Oto bowiem nie wybieram Dieselpunku z nazistami, tylko kolejną książkę post-apo. Będzie mnie prześladował jeszcze przez jakiś czas, bo zbyt długo czekałem na trylogię husycką Sapkowskiego.
„Sztejer II” jest drugą książką Roberta Forysia z cyklu "Sztejer". Opowiada ona o łowcy nagród (nie oszukujmy się, to postapokaliptyczny wiedźmin) i jego przeróżnych perypetiach w nie najgorszej dla ludzkości wersji świata po zagładzie.
Vincent Sztejer to postać z pozoru nieciekawa, jednak w miarę, gdy zagłębiamy się w świat przedstawiony w opowiadaniach, nabiera on charakteru i idzie go polubić. Wyznaję zasadę, że dobry zabójca/skrytobójca/łowca nagród powinien mieć długie włosy, bo w połączeniu z chustą na pół twarzy, czy ze skórzanym płaszczem wygląda to przecudownie, dlatego Sztejer trafił na moją listę ulubionych bohaterów literackich.
Świat przedstawiony to Europa, +/- tysiąc lat po apokalipsie. Część terenów zarosła, część zmieniła się w pustynie, a inne z nich są niezbadane. Miasta to typowo średniowieczne metropolie, które pełne są kramów, wąskich i szerokich uliczek, placów i kościołów. Arsenał jest zróżnicowany, należy bowiem do niego westernowa broń palna oraz typowo XV - wieczny oręż.
Fabuła opowiadań jest zwięzła, prawie nie da się zgubić w toku wydarzeń, akcja miejscami jest wartka i potrafi zatrzymać na dłużej. Kreacje potworów są oryginalne, a ilustracje potrafią uzupełnić nasze wyobrażenie napromieniowanych maszkar. Mimo że nie czytałem pierwszego "Sztejera", to nie czułem się zagubiony w opowieści. Warto wspomnieć o smaczkach, bo jest ich naprawdę wiele, w końcu co jest śmieszniejszego od mieszkańców postapokaliptycznego świata robiących rzeczy sprzed apokalipsy w nienormalny sposób. Żartem w całej książce, którym Foryś karmi nas cały czas, jest Zakon Norisjan, praktykujących sztuki walki i uczących techniki legendarnego kopnięcia z półobrotu. Nie zawsze to się jednak uda i humor jest przesadzony w jednym momencie, a w drugim go brakuje.
"Sztejer II" jest jedną z tych książek, które może przeczytać zarówno nowicjusz, jak i weteran gatunku. Książka dobrze rozdysponuje wasz czas za was, o ile macie tak z dwie, może trzy godziny wolnego (nie wiem, czy to ja szybko czytam, czy to czasoprzestrzeń źle działa). Jeśli jednak nie jest to wasz klimat, to sięgnijcie do innych książek od Roberta Forysia, na przykład "Z zimną krwią" lub "Początek nieszczęść Królestwa"
Mateusz
Robert Foryś, Sztejer II, Wydawnictwo Fabryka Słów, 2011, stron: 311
Niestety ja nie do końca lubię się z Forysiem, a to ze względu na jego styl - zupełnie mi nie odpowiada. ;) Aczkolwiek sama fabuła "Sztejera" jest w gruncie rzeczy niczego sobie.
OdpowiedzUsuńKażdy ma inny gust :) Może na blogu ukaże się więcej post-apo, kto wie... ;)
Usuń