Druga i zarazem najnowsza książka Gavina Extence’a, autora świetnej powieści „Wszechświat kontra Alex Woods”, zbiera same pozytywne recenzje, a niektórzy twierdzą nawet, że w porównaniu z poprzednią książką autora ta wypada o wiele lepiej. Czy to prawda? Oczywiście najlepszy sposób, by to sprawdzić, to przeczytać “Lustrzany świat Melody Black” samemu.
Czasami życie przewraca nam się do góry nogami w najmniej spodziewanym momencie. Abigail to młoda dziennikarka, która ledwo co wiąże koniec z końcem, nieskutecznie stara się rzucić palenie, nie potrafi ścierpieć swojego ojca i jego romansu z dwudziestolatką, a poza tym od czasu do czasu miewa napady depresji. Pewnego dnia znajduje zwłoki swojego sąsiada, a przecież chciała pożyczyć jedynie puszkę pomidorów. To odkrycie staje się dla Abigail początkiem serii niefortunnych zdarzeń, na samym końcu której stoi Melody Black i jej dziwaczna teoria, że wszyscy żyjemy w równoległym świecie, a właściwie w dwóch rzeczywistościach naraz.
Znowu zaczęło się od trupa. I Alex Woods, i Abigail mają coś wspólnego ze zwłokami w początkowej sekwencji książek Gavina Extance’a. Kusi mnie, żeby stwierdzić, że to wszystko, co ich łączy, ale to przecież nieprawda - obydwoje są również oderwani od świata, w którym żyją. Zasadniczo na tym wszystkie podobieństwa się kończą. Uważam, że każda książka tego samego autora to inna historia i rzadko kiedy powinniśmy się doszukiwać powiązań, więc nie wiem dlaczego liczyłam, że “Lustrzany świat…” będzie książką dziwaczną lub że chociaż główna bohaterka będzie dziwaczna (wymaganie, że w dzieciństwie została uderzona meteorytem to trochę za wiele, wiem). Tymczasem okazuje się, że Abigail jest całkowicie zwyczajna. Jest typową młodą kobietą, z wieloma problemami, która stara się pogodzić życie zawodowe z prywatnym. To, że ma napady depresji też nie wyróżnia jej za bardzo, choć z pewnością czyni jej historię ciekawszą. Byłam ciekawa, jak Extence poradzi sobie z nie-ekscentryczną historią o nie-ekscentrykach, i muszę przyznać, że mam mieszane uczucia.
Ogromną zaletą książki jest język, którym została napisana. Gavin Extence z niezwykłą lekkością posługuje się piórem, miesza charakterystyczny brytyjski humor ze słodko-gorzkimi refleksjami i wychodzi mu coś doskonałego w swoim gatunku. Dlatego właśnie “Lustrzany świat Melody Black” czyta się bardzo szybko i lekko. Autor wie, jak zaprezentować swoją opowieść, żeby cieszyła czytelnika, co uważam za duży plus. Ani razu nie poczułam się znudzona, pomimo że historia Abigail sama w sobie nie wydała mi się szczególnie interesująca.
Główną wadą powieści jest to, że zbyt łatwo można podzielić ją na odrębne części. Nie chcę opisywać fabuły, ale w pewnych momentach odczułam ją po prostu jako “okresy, w których jest źle”/”okresy, w których jest dobrze”. “Lustrzany świat…” skupia się przede wszystkim na stanach psychicznych głównej bohaterki, lecz pomimo że praktycznie cała książka tego dotyczy, mam wrażenie, że temat depresji został niewyraźnie zarysowany. Szczególnie mam problem z depresją w przeszłości Abigail, której Extence pisze bardzo często, ale nie wyjaśnia, skąd wzięła choroba się i jak dokładnie się objawia.
W dodatku brakuje mi puenty. “Lustrzany świat Melody Black” jest książką, która w finale okazuje się niesamowicie optymistyczna i niesie sporą dawkę entuzjazmu, czego, oczywiście, mogłam się spodziewać po autorze. Uważam, że to świetne, kiedy twórca przywraca na koniec uśmiech na twarzy czytelnika, co nie zmienia faktu, że brakuje mi tutaj jakiegoś lepszego zakończenia. Przez pierwszą połowę zastanawiałam się, dokąd zmierza powieść, przez drugą nie wiedziałam, co z tego wyniknie, natomiast ostatecznie zabrakło mi ostatniej linijki podsumowania. Czegoś, co rozgrzeje mi serce i pozwoli mi zapamiętać “Lustrzany świat Melody Black” jako powieść niezwykłą. Lub nakaże w ogóle jej nie zapominać.
Podsumowując, przy “Lustrzanym świecie…” bawiłam się, w niektórych momentach lepiej, w innych gorzej. Ciężko stwierdzić, czy książka była przyjemną rozrywką, bo dotyczyła raczej ciężkiego tematu, jakim jest depresja, jednak z pewnością czytało się ją przyjemnie. Jak dla mnie, Alex Woods wygrywa tę potyczkę. Mam nadzieję, że Extence pójdzie raczej w kierunku, który wcześniej obrał, bo wyszło mu to bezbłędnie. Nie przekreślam jednak historii Abigail, która wyszła spod pióra tak zdolnego autora. Po prostu bawiłam się nieco gorzej. Jednak najlepszy sposób, by sprawdzić, czy Gavin Extence ponownie podołał zadaniu, to przeczytać samemu.
Za książkę dziękujemy Wydawnictwu Literackiemu
Gavin Extence, Lustrzany świat Melody Black, Wydawnictwo Literackie, 2016, stron: 316
Jego pierwsza ksiazka byla bardzo dobra, ta zaledwie przecietna.
OdpowiedzUsuńDlatego czytając Extence'a warto zacząć od "Lustrzanego świata...", który nie jest zły, ale w porównaniu do "Wszechświata..." widać różnicę :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń