niedziela, 23 sierpnia 2015

„Amerykaana” – Chimamanda Ngozi Adichie



Coraz częściej odnoszę wrażenie, że w zalewie literatury popularnej, często nachalnie zresztą promowanej przez  wydawców i media, prawdziwie dobra książka ginie – jest niezauważalna i trudno o niej usłyszeć. „Amerykaana” jest tego najlepszym przykładem. Mam bowiem wrażenie, że w Polsce „Amerykaana” podzieliła los wielu książek przestawiających naprawdę wielką wartość literacką, a książek, o których niewielu słyszało. Szkoda. Sama zresztą o tej powieści, nagrodzonej w 2014 National Book Critics Circle Award, jednej z dziesięciu najlepszych powieści 2014 roku wg The New York Timesa i ponoć jednej z najważniejszych powieści XXI wieku dowiedziałam się zupełnie przypadkiem. Jestem wdzięczna za to zrządzenie losu, bo dzięki temu w moje ręce trafiła powieść znakomita pod każdym względem.


„Amerykaana” to historia o nigeryjskich emigrantach żyjących w Stanach Zjednoczonych (częściowo też w Wielkiej Brytanii), zmagających się z wykluczeniem, społecznymi podziałami, rasizmem, emigrantów próbujących zbudować nowe, lepsze życie z dala od ojczyzny, wszak Ameryka nie tylko Polakom kojarzy się z krainą mlekiem i miodem płynącą, krajem tysiąca możliwości i szans. „Amerykaana” to powieść wypływająca z przeżyć, doświadczeń i obserwacji samej autorki, która dorastała w Nigerii, a swoje dorosłe życie dzieli między rodzinne strony w Afryce i Stany Zjednoczone, gdzie studiuje i pracuje. Temat, który podejmuje w swojej powieści, nie jest więc tylko efektem pracy wyobraźni, ale przede wszystkim głęboko i dokładnie zbadanym obszarem, a ta wnikliwość i celność obserwacji przekłada się na wartość całej książki.


Cała historia skupiona jest wokół dwojga młodych Nigeryjczyków. Ifemele i Obinze poznają się jeszcze w szkole, zakochują w sobie i przysięgają miłość do grobowej deski. Dorastają w Nigerii rządzonej przez wojskową dyktaturę i choć tym dwojgu akurat  niczego nie brakuje, dorastają nakarmieni i napojeni, ale zanurzeni w niezadowoleniu, od urodzenia nastawieni na szukanie czegoś innego, na zawsze przekonani, że prawdziwe życie znajdą gdzie indziej*, marzą o ucieczce. Nie od wojny, nie od biedy, ale od letargu i braku wyboru. Ameryka to ich wymarzona kraina szczęśliwości. Ifemelu los sprzyja – dostaje stypendium i wyjeżdża. To będzie nie tylko prawdziwa szkoła życia, ale też próba ich uczucia. Obinze, szukając sposobów wyrwania się z kraju beznadziei, trafi do Wielkiej Brytanii. Losy tych dwojga, złączone poniekąd wspólnym doświadczeniem emigracyjnym, przez wiele lat toczyć się będą tysiące kilometrów od siebie, by po latach pozwolić wreszcie na spotkanie.  Jak emigracja wpłynie na ich osobowość, uczucia, wybory, w ogóle życie? Do czego będą zdolni/zmuszeni posunąć się, by przetrwać w nowych, nie tylko geograficznie, ale i kulturowo miejscach? Z jakim bagażem doświadczeń przyjdzie im spotkać się po latach?


„Amerykaana” to powieść doskonała pod każdym względem.  Przede wszystkim jest znakomitym portretem współczesnej Ameryki i jej społeczeństwa podzielonego klasowo i rasowo. Adichie w satyryczny, ale wnikliwy i prawdziwy  sposób portretuje w gruncie rzeczy różne warstwy społeczne. Nie oszczędza nikogo. Jest krytyczna zarówno wobec czarnoskórych emigrantów z Afryki, czarnoskórych  i białych Amerykanów (krytykujących swój kraj na potęgę, ale nie daj Bóg, by zrobił to ktoś inny!), jak i mieszkańców Afryki. Ifemelu musiała przepłynąć ocean, by przekonać się, o jak wielu aspektach życia decydować może kolor skóry i pochodzenie. Nie raz stała się ofiarą rasowych uprzedzeń czy dyskryminacji - choć nie tylko ze strony białych mieszkańców kraju. Zastanawiające, że na przykład Afroamerykanie – tak przeczuleni na kwestie koloru skóry, przekonujący, że nie powinien o niczym decydować, sami głosowali na Obamę właśnie przez wzgląd na jego kolor skóry. Obamie – jak doskonale wiemy – udało się zostać pierwszym czarnoskórym prezydentem USA. Milowy krok na drodze zasypywania podziałów? Otóż niekoniecznie - Obama nie jest prawdziwym Czarnym ;), w jego żyłach płynie przecież krew białego człowieka i pewnie dlatego wygrał. Gdyby był prawdziwym Czarnym – prezydentem na pewno by nie został – tak argumentują czarnoskórzy mieszkańcy kraju. I aż momentami prosi się o zadanie pytania: kto tutaj jest bardziej uprzedzony, kto buduje bariery i  komu, być może, zależy na pielęgnowaniu cierpiętniczego, wykluczonego mitu czarnego człowieka? Historia Ifemelu i Obinze zmusza do zastanowienia się nad problemem rasizmu i jego różnymi aspektami. Mimo że nam dane jest akurat żyć w kraju jednorasowym, to historia tej dwójki jest również historią emigrantów, którzy w na Wyspach czy w Ameryce często traktowani są jak obywatele drugiej kategorii. Obinze – chłopak wywodzący się z rodziny intelektualistów, matka to profesorka na nigeryjskim uniwersytecie – w Wielkiej Brytanii zmuszany jest do najpodlejszych form zarobkowania, jest wyzyskiwany i oszukiwany. Do czego zmuszona będzie Ifemelu, aby przetrwać początki w obcym kraju, nie zdradzę. Ta emigracyjna odyseja i doświadczenia  Ife i Obinze będą zapewne bliskie doświadczeniom wielu młodych Polaków, którzy zwykle w Wielkiej Brytanii szukali swego raju, a którzy z Polski uciekali pewnie też przed beznadzieją. „Amerykaana” to nie tylko ważny głos w sprawie rasizmu, odmienności, stereotypów i społecznego wykluczenia, ale to też po prostu historia miłosna Ifemelu i Obinze. Na szczęście Adichie to pisarka na tyle utalentowana, że ten wątek miłosny wplata na tyle zgrabnie, by uciec od zaszufladkowania powieści w kategoriach romansu czy typowej literatury kobiecej. Wątek miłosny stanowi tutaj raczej tło do studium o palących problemach społecznych.


Powieść „Amerykaana” to prawdziwa intelektualna przygoda: jednocześnie mądra i bogata w refleksje, pełna trafnych obserwacji i zmuszająca do namysłu. Wymowna i przenikliwa.  Odważna i ważna.  Już dziś mogę napisać, że trafi do mojego zestawienie najlepszych książek przeczytanych w tym roku. To nie jest tylko literatura, to prawdziwa literatura piękna!



PS A dla blogerek i blogerów książkowych „Amerykaana” powinna być pozycją szczególnie zajmującą – Ifemelu, główna bohaterka, to blogerka i całkiem nieźle na tym wychodzi. ;)

pani eM
Chimamanda Ngozi Adichie, Amerykaana, Wydawnictwo Zysk i S-ka, 2014, stron: 768

*„Amerykaana” , s. 448

4 komentarze:

  1. Zupełnie nie spodziewałam się takiej tematyki. Właściwie to nie wiem, czego się spodziewałam, ale nie tego :) Świetna recenzja, przekonałaś mnie - na pewno przeczytam tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa :) Ja już poluję na "Połówkę żółtego słońca". Do Adichie podchodziłam jednak z wielką niepewnością, bo porównuje się ją do Zadie Smith, a mnie pisarstwo Z. Smith jakoś nieszczególnie przekonuje. :)

      Usuń
    2. Zadie będzie czytana na pewno jeszcze w tym roku :) Już od dawna nie może się doprosić ;)

      Usuń
  2. Życzę zatem udanego spotkanie z twórczością Z. Smith :) i czekam na wrażenia (w tym roku (?) ) :)

    OdpowiedzUsuń