James
Frey, autor popularnej powieści Milion
małych kawałków i założyciel firmy producenckiej CEO Full Fathom Five
(odpowiedzialnej za wydanie bestsellerowej powieści Jestem Numerem Cztery), miał wybór – mógł napisać świetną powieść sci-fi, przepełnioną starożytnymi
znakami i tajemnicami, lub stworzyć międzynarodowe epickie przedsięwzięcie i
zmusić czytelników do odkrycia, gdzie kończy się prawda a zaczyna fikcja. Do
swojego projektu zaprosił Nilsa Johnson-Sheltona, autora książek dla
młodzieży, i tak oto powstało Endgame.Wezwanie.
Książka, jakiej świat nie widział.
ZAGRAJ.
PRZETRWAJ. ROZWIĄŻ ZAGADKĘ. LUDU ZIEMI. ROZPOCZYNA SIĘ ENDGAME.
W
Ziemię uderza dwanaście meteorytów, siejąc zniszczenie. Dwanaścioro graczy otrzymuje
znak, że oto Gra się zaczęła. Są tacy jak Ty, tyle że przez całe życie
trenowali. Mają własne lęki i słabości, zwycięstwa i porażki, wrogów i wielkie
miłości, ale teraz muszą pokonać rywali. Ich zadaniem będzie zdobycie trzech
kluczy, nagrodą natomiast ocalenie krewnych przed wielką katastrofą. Od samego
początku wiedzą, że są Graczami, nie wiedzą jednak, w co grają oraz jak grać,
by wygrać. Wiedzą jedynie, że pochodzą od starożytnych ludów, namiestników
ludzkości, a Gra została stworzona przez Stwórców. Rozpocznie się, kiedy
Stwórcy uznają to za konieczne – na przykład, kiedy będziemy na granicy
doprowadzenia Ziemi do ruiny. Rozpocznie się teraz albo nigdy. Nie, Endgame już się rozpoczęło.
Już sama okładka przykuwa uwagę. W Endgame jest sporo niecodziennych
zabiegów, ale najważniejszym z nich jest przeniesienie procesu czytania na
innowacyjny, wyższy poziom. Już na pierwszej stronie czytamy kolejno, że nie
wszystko w książce jest fikcją. Każda
litera, każde słowo, każda linijka może być podpowiedzią (aczkolwiek nie musi).
Do czego? Do gry. No właśnie, autorzy, pisząc tę powieść, postanowili, że
będzie ona wymagała znacznie więcej zaangażowania, niż można by przypuszczać.
Ciężko przejść obojętnie, kiedy wydawca gwarantuje 500 000 dolarów
amerykańskich za znalezienie rozwiązania zagadki ukrytej w powieści lub
gdziekolwiek indziej na świecie. Na stronie internetowej książki (tutaj) znajdziecie
specjalny regulamin, według którego w grze możecie wziąć udział, jeśli macie
minimum 13 lat. W ramach akcji stworzono
dodatkowo specjalną aplikację Google, która umożliwia uczestniczenie w Endgame.
Tak więc jako czytelnik masz wybór.
Możesz:
1. Grać w grę 2. Czytać książkę
Nie można zaprzeczyć, że Endgame jest powieścią specyficzną,
wydaną w zaskakujący sposób. Brak
akapitów, dziwne przypisy, tajemnicze znaki i rysunki jedynie podkreślają jej
enigmatyczność. Autorzy stają niemal na rzęsach, starając się przekonać
czytelnika, że to, o czym piszą, jest najszczerszą prawdą. Nasza uwaga ma
zostać przykuta na tysiąc różnych sposobów i faktycznie tak się dzieje –
dynamika powieści sprawia, że bardzo ciężko się od niej oderwać. Jednak
traktowanie tej powieści jako specjalnego projektu, którego rozwiązaniem rzekomo
ma być odkrycie starożytnego złota, jest błędne. Możemy skupić się na samej
treści książki i potraktować ją jako świetną rozrywkę, albo analizować każdy
szczegół w nadziei, że zostaniemy tymi szczęśliwcami, którzy w mgnieniu oka
staną się niebotycznie bogaci. Możliwe, że wydanie w taki sposób tej książki
stanowi jej największy minus, a sama otoczka tajemnicy jest zbyt
przytłaczająca. Bo na samym końcu należy postawić pytanie: ile pozostaje
książki w książce?
Okazuje się, że całkiem sporo (jeśli
podejdziemy do tego we właściwy sposób). Endgame
to solidnie napisana fantastyka, pełna zagadek. Przeplatane relacje – ponad – dwanaściorga
bohaterów stanowią ciekawy zabieg. Styl pisania jest jak najbardziej
przykuwający. Autorzy umiejętnie konstruują fabułę, sprawiając, że książkę
ciężko odłożyć choćby na chwilę. Czułam się coraz bardziej zaintrygowana z
każdą kolejną stroną. Właściwie ciężko kibicować nastawionym przeciwko sobie
bohaterom: czytelnicy są jedynie bierną widownią i biernie mogą obserwować game show, którego stawką jest świat. Krew
się leje, determinacja wzrasta, pytań przybywa, a zagadka nadal nierozwiązana…
W dodatku ma ona związek z wydarzeniami sprzed kilku tysięcy lat, z czasów, o
których możemy jedynie przypuszczać.
Nigdy nie możemy być pewni. Czy Ziemia, jedyna planeta, którą mamy, jest
faktycznie nasza? A nawet jeśli, to czy została nam dana za zawsze?
Engame
polecam wszystkim fanom science fiction
i tajemniczości, a także tym, którzy lubią dociekać. Możecie grać lub czytać,
to bez znaczenia – ta powieść i tak gwarantuje świetną zabawę na kilka godzin. Pozycja,
która zdobyła niepotrzebny rozgłos nie za sprawą treści, a nierozwiązanej
tajemnicy i obietnicy wielkiej nagrody, a
szkoda, bo sama treść jest doprawdy pyszna.
Julia
James Frey & Nils Johnson-Shelton, Endgame. Wezwanie,
Wydawnictwo SQN, 2014, stron: 512
Seria Endgame
Wezwanie │ Klucz
Niebios
Książkę
przeczyliśmy dzięki uprzejmości Wydawnictwa
Czytałam "Endgame" całkowicie odrzucając tę konkursową otoczkę i wypadł naprawdę nieźle. Jakoś nie przemawia do mnie cała ta idea dodatkowych zmagań czytelników.
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem! Zrobiłam tak samo, całkowicie zignorowałam jakiekolwiek przesłanki o zagadce ukrytej między słowami, i powieść okazała się lepsza niż przypuszczałam! :) Ciekawe, jak wypadnie kontynuacja...
OdpowiedzUsuń