poniedziałek, 1 sierpnia 2016

„Cudowne tu i teraz” – Tim Tharp

Tim Tharp miał w życiu szczęście: z jego całkowicie nijakiej powieści zrobiono film, który zdobył uznanie publiczności i krytyków festiwalu Sundance w 2013 roku. W głównych bohaterów wcielili się Shailene Woodley i Miles Teller, którzy za swoje role otrzymali Nagrodę Specjalną. To właśnie ekranizacja przyciągnęła moje zainteresowanie powieścią, choć filmu jak dotąd nie obejrzałam – jestem jednak pewna, że znacznie przewyższa pierwowzór historii. Najwybitniejsza, rzekomo, powieść Tima Tharpa to marne osiągnięcie literackie.
Historia „Cudownego tu i teraz” śledzi losy nastoletniego Suttera Keely stojącego u progu dorosłości, którego chcielibyście zaprosić na swoją imprezę, o ile gustujecie w amerykańskim stylu. Dzięki niemu wszyscy tańczą, skaczą do basenu i upijają się do nieprzytomności. Sutter nie grzeszy w nauce, ale to nigdy nie było priorytetem: jego życie to dobra zabawa, piękna dziewczyna i litry alkoholu. Wszyscy, których zna, zarzucają mu, że podchodzi do rzeczywistości zbyt lekkomyślnie, nie przejmując się niczym i nikim. Z tego powodu rzuca go dziewczyna. Jednak nastawienie Suttera zmienia się, kiedy poznaje Aimee – zagubioną i nieśmiałą dziewczynę, która stanowi jego całkowite przeciwieństwo.
Głównym problemem powieści Tima Tharpa jest to, że ciężko znaleźć jej wady czy zalety (to drugie przychodzi jednak znacznie trudniej), ponieważ książka jest całkowicie przeciętna i nijaka, jednym słowem: niewciągająca. Tak naprawdę brakuje jej rozbudowanej fabuły, ciekawej kreacji bohaterów i puenty, która pozwoliłaby mi zrozumieć, po co ją przeczytałam, a nawet w jakim celu ją napisano. Po skończeniu ostatniej strony miałam wrażenie, że tego celu zabrakło: to nic niewnosząca historia, podobna do wielu innych, napisanych lepiej czy gorzej (o ile można gorzej). Od samego początku losy Suttera wydają się płytkie i nijakie, ale z czasem, kiedy okazuje się, że nastolatek będzie prześlizgiwał się przez całą powieść z jednego przyjęcia na drugie, „Cudowne tu i teraz” zaczyna bić nudą. A to najgorsze, co może spotkać czytelnika.
Kiedy autor wprowadził wątek romantyczny z Aimee – która, na marginesie, jest jedną z najbardziej nieciekawych postaci, z jakimi się zetknęłam – pomyślałam, że oto nadszedł ratunek dla tej powieści. Od samego początku historia miłosna wydaje się nieoryginalna i wielokrotnie poruszona w literaturze młodzieżowej – popularny chłopak i szara myszka – ale, gdyby pomiędzy bohaterami istniała jakakolwiek chemia, byłabym w stanie to ścierpieć. Niestety, nie istnieje. Jak i cała książka, tak i relacja pomiędzy Sutterem i Aimee jest powierzchowna, uproszczona i bezpłciowa. W dodatku wydaje się nieprzekonująca i nienaturalna do tego stopnia, że zachowanie Suttera kłóci się z jego przemyśleniami. Z jednej strony chłopak cierpi po stracie niezwykle pięknej dziewczyny, z którą nie chce zaprzestać kontaktu – oczywiście uwierzymy, że zakocha się w całkowitym przeciwieństwie swojej byłej piękności. Może i mógłby, gdyby nie zakładał przez cały czas, że chce jedynie pomóc Aimee zmienić nastawienie do życia – w tym celu prawie zmienia ją w nałogową alkoholiczkę. Kiedy ich relacja rozwija się i rzekomo przeradza w coś poważniejszego (coś i rzekomo to słowa klucz), Sutter okłamuje Aimee prawie w każdym momencie ponieważ a) nie chcę zranić dziewczyny i b) sam nie wie, czego chce. Wątek romantyczny mógłby być ratunkiem dla tej powieści, gdyby wykreowano go w odpowiedni sposób; nawet nie porywająco, ale chociaż dobrze.
Bohaterowie powieści to postacie papierowe, którymi nie sposób przejąć się nawet w trakcie czytania powieści, a co dopiero po jej skończeniu. Sam Sutter jest typowym rozrywkowym gościem, który połowę swojego życia spędza na imprezach, a druga połowę w samochodzie, popijając wódkę z 7up-em. Co ciekawe, poznajemy go jako całkiem pozytywnego i uczynnego nastolatka: w scenie otwierającej „Cudowne tu i teraz” główny bohater z czystej troski odwozi do domu zagubionego kilkuletniego chłopca. To jakiś plus, prawda? Mając w pamięci ten niezwykły przejaw dobroci, wypatrywałam podobnych momentów, ale bez efektu. Całą kreację Suttera można by podsumować jednym słowem: impreza – co też wiele mówi o fabule powieści. Jedyny ciekawy wątek, który naprawdę przykuł moją uwagę, to porównanie osoby Suttera w oczach jego znajomych i jego własnych. Kiedy on uważa siebie za popularnego króla imprez, oni mają go po prostu za błazna. Boże, gdyby on chociaż był zabawny! Natomiast samo zakończenie „Cudownego tu i teraz”, które jest jednocześnie idealnym podsumowaniem kreacji głównego bohatera, jest nieporozumieniem. Co robi chłopak po podjęciu najważniejszej decyzji swojego życia? Oczywiście. Idzie się napić.
Jednak nawet Sutter ze swoimi żałosnymi żartami i nieustanną lekkomyślnością nie zniża się do poziomu sylwetki Aimee. Ta dziewczyna po prostu niknie w książce. Jej kreacja od początku jest irytująca, ale w czasie cudownej przemiany, za którą odpowiedzialny jest Sutter, okazuje się absurdalna. Nawet nie umiem znaleźć wad bohaterki: poziom niezainteresowania sięgnął szczytu.
„Cudowne tu i teraz” okazało się zaprzeczeniem cudowności. Monotonna fabuła, beznadziejni bohaterowie. Kiedy Sutter stara się przekonać przyjaciół, że jest osobą pełną odpowiedzialności, a nie jedynie egoistą z alkoholizmem na karku, Tim Tharp robi to samo z czytelnikami: przekonuje, że jego bohater ma potencjał i szansę na zmianę, która jednak nigdy nie następuje. Dzięki Bogu, że powieść da się przeczytać w jedno popołudnie, i to nie dlatego, że jest tak wciągająca – po prostu zawdzięcza to prostocie, z jaką ją napisano. Nie mogę uwierzyć, że ktoś podjął się zekranizowania powieści Tharpa – w końcu nie ma w niej niczego ciekawego. Chyba po trzech latach zdecyduję się na obejrzenie filmu, żeby wzbogacić krótką listę filmów, które przewyższają książkę, o jedną pozycję.
Julia
Tim Tharp, Cudowne tu i teraz, Wydawnictwo Bukowy Las, 2015, stron: 366

4 komentarze:

  1. Gdy była popularna miałam po nią sięgnąć. Później sobie odpuściłam i myślę, że chyba dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra decyzja :) Nie ma sensu marnować czasu ani pieniędzy ;) /J.

      Usuń
  2. A ja chciałabym poznać tę lekturę, Wydaje się nawet nie najgorsza. ;)


    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie do wzięcia udziału w konkursie. ;)
    http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W mojej opinii jest rozczarowująco przeciętna, ale zawsze warto wyrobić sobie własną zdanie :) /J.

      Usuń