Imp to młoda malarka chora na schizofrenię. Jest więźniem własnego umysłu i wspomnień. Nie wie, co jest prawdą, widzi rzeczy, których nie ma, i nie umie odróżnić swoich wyobrażeń od rzeczywistości. Jej matka i babka były wariatkami, więc nie dziwi ją własne szaleństwo. Nauczyła się z tym żyć. Bierze leki i żyje w miarę normalnie. Wszystko zmienia jedno wydarzenie, które niszczy z trudem wypracowaną namiastkę normalności. Imp próbuje opisać, co się wtedy stało i tworzy Tonącą dziewczynę.
Kluczowym słowem dla tej powieści jest pamiętnik. Książka ma formę rozpaczliwego spisu myśli kobiety, która chce sobie wszystko ułożyć i nie ma pojęcia, co tak naprawdę się wydarzyło. Akcja nie jest spójna, w jednym czasie poznajemy parę wersji rzeczywistości, wydarzenie nie następują po sobie w chronologicznym układzie. Imp boi się opisywać pewne wydarzenia, więc tylko wspomina o nich, by zaraz stwierdzić, że to było kłamstwo. Pisze o sobie w trzeciej osobie, zmienia czasy bez powodu i świadomie oszukuje czytelnika. Ta książka to jeden wielki przerażający bałagan.
Początkowo bardzo mi się to nie podobało, nie mogłam zrozumieć skomplikowanej historii i odróżnić faktów od prawd i kłamstw, co wprawiało mnie w irytację. Zwykle mogłam zrozumieć bez trudu każdą książkę, a tej nie mogłam rozgryźć. Stopniowo, wchodząc głębiej w chory umysł Imp, orientowałam się, że to jedyny sensowny sposób, by opisać szaleńca. Kiedy już przyzwyczaiłam się do tego skomplikowania, było ono niezwykle pociągające. Z każdą stroną bardziej doceniałam ten sposób napisania, tak dziwny, nowy i mroczny. W pewnym momencie już nie wiedziałam, kto jest chory - narratorka czy wszyscy inni.
Doceniłam też bohaterów. Imp była jedną z ciekawszych bohaterek, o jakich miała zaszczyt czytać. Była pełna sprzeczności i w żaden sposób nie papierowa. Uwierzyłam w jej szaleństwo już od pierwszej strony i kibicowałem jej szczęściu. Bohaterowie drugoplanowi byli równie skomplikowani. Zupełnie jak w prawdziwym świecie - mieli własne życie i pragnienia.
Pisanie w formie pamiętnika, idealnie pasuje do opowieści. Fabuła była szalenie skomplikowana, pełna wieloznaczności, porównań, metafor i symboli. W książce pojawia się też wiele nawiązań do faktów historyczny, dzieł sztuki czy istniejących ludzi. Topiłam się w tej powodzi znaczeń i sprzeczności, nie miałam pojęcia, co jest naprawdę. Wszystko to zbudowało książkę przerażającą i niezwykle emocjonującą.
Jak każda dobra książka i ta miała swój ukryty przekaz, który można zinterpretować na wiele sposobów. Dla mnie była to wstrząsająca historia kobiety, próbującej uporać się z przeszłością i zrozumieć, czemu stało się tak, a nie inaczej.
„Martwi ludzie, martwe myśli, i pozornie martwe chwile nigdy tak do końca nie umierają i kształtują każdą sekundę naszego życia. Lekceważymy je i na tym zasadza się ich potęga.”*
Tonąca dziewczyna nie jest książką do umilenia wieczorów, jest raczej jak bolesna podróż, którą trzeba odbyć, by zrozumieć wiele spraw. Mimo całego bólu i trudności związanych z czytaniem, powieść szalenie mi się podobała. Była czymś zupełnie nowym, hipnotyzowała mnie i nie pozwoliła o sobie zapomnieć. To jedna z tych książek, które trzeba przeczytać.
Dana
Caitlín R. Kiernan, Tonąca dziewczyna, Wydawnictwo Mag, 2014, stron: 282
* Tonąca dziewczyna, Caitlín R. Kiernan, strona: 101
Mam tę książkę na półce już dłuższy czas i bardzo chcę ją przeczytać ze względu na schizofreniczną bohaterkę - to dla mnie zarówno zawodowo, jak i prywatnie bardzo ciekawy pomysł. Problem w tym, że tej książce - tak jak wszystkim z serii Uczta Wyobraźni - będę musiała poświęcić bardzo dużo czasu i uwagi, przez co lekturę ciągle odkładam na później.
OdpowiedzUsuńo tak, to z pewnością - Tonąca dziewczyna wymaga przede wszystkim czytania ze zrozumieniem i duuużo uwagi ;) Inaczej łatwo się pogubić i uznać powieść za zbyt chaotyczną
UsuńCzuję, że to trudna książka, ale warta mojej uwagi. Będę się za nią rozglądać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie w wolnej chwili. ;)
polecamy :)
OdpowiedzUsuń