Jaki
szczególny dramat niesie w sobie wojna – zdają się dobrze wiedzieć pisarze.
Kiedy szkoła koncentruje się na ogromie zniszczeń czy ilości przebytych bitew,
autorzy kochają pisać historie dotyczące tragicznego losu pojedynczych osób i o
wszystkich troskach, które ich spotkały. Najwspanialsze powieści niosą w sobie
wielkie i ponadczasowe przesłanie, które jeszcze wyraźniej będzie widoczne na
tle wojennego dramatu. W końcu w literaturze utarł się koncept pisania o wojnie
jako o normalnym, aczkolwiek przerwanym gwałtownie i brutalnie, życiu
normalnego człowieka, a co za tym idzie, wszystkich jego wzlotach i upadkach,
zawodach i wielkich miłościach. Szczególnie to ostatnie wydaje się najbardziej
melodramatyczne, co po części jest zrozumiałe – namiętne uczucie stłamszone
przez wolę przeżycia – ale wydaje mi się, że niekiedy autorzy zapominają, że
nie potrzebujemy wzruszająco nieszczęśliwej historii miłosnej, żeby poczuć
tragedię wojny. Nagrodzona Pulitzerem powieść Anthonego Doerra opowiada o życiu
dwojga młodych ludzi w czasie II wojny światowej, jednak robi to w subtelny i
całkowicie niewymuszony sposób.
Paryż,
lata 30. XX wieku: młodziutka Marie-Laure mieszka wraz z samotnie wychowującym
ją ojcem. Niespodziewanie jej wzrok pogarsza się, aż w końcu całkowicie zanika.
Dziewczyna zmuszona jest poznać zarówno miasto, jak i otaczający ją świat za
pomocą pozostałych zmysłów. Kiedy w Paryżu pojawiają się pogłoski o zbliżającej
się wojnie, Maurie-Laure ucieka z ojcem na wybrzeże Bretanii, do rodzinnego
Saint-Malo.
W
tym samym czasie kilkunastoletni niemiecki chłopiec Werner, o włosach
jaśniejszych niż włosy przeciętego Aryjczyka, trafia do elitarnej szkoły dla
chłopców, w której szkoli się przyszłych żołnierzy Wehrmachtu. Zostawiając
bliskich, Werner musi podjąć decyzję, czy woli służyć ojczyźnie i znaleźć się
po zwycięskiej stronie, czy postępować zgodnie z sercem i skazać się na
niełaskę…
Wybuch
wojny to spektakularne wydarzenie, choć ogłoszone tą samą drogą co wszystkie
inne błahe informacje – przez radio – to jednak pamiętne dla wszystkich, którzy
je przeżyli. Wojna wywraca poukładane życie wielu ludzi, każąc im podejmować
decyzje, na które na co dzień by się nie zdecydowali. W przypadku głównej
bohaterki – Marie-Laure – i jej ojca, była to przeprowadzka do odległego
miasta. Nawet jeśli w Saint-Malo nie pojawią się Niemcy, sytuacja dziewczyny jest i tak
utrudniona: wyuczona na pamięć wszystkich ulic Paryża będzie musiała poświęcić wiele
czasu, żeby równie dokładnie poznać nowe miasto. Ślepota jest przygnębiającą
chorobą, szczególnie dla osób, które nie chorują na nią od urodzenia, ponieważ
niewidomy człowiek wydaje się być wyjątkowo bezbronny, obdarty praktycznie ze
wszystkiego. Tym gorzej dla bohaterki, ponieważ
z jednej strony pamięta to uczucie, kiedy jeszcze widziała doskonale, co
ma przed oczami, a z drugiej czy będzie w stanie uciec przed bombami
spadającymi na miasto?
Pomimo
dramatycznej sytuacji – nie okraszonej żadną nieszczęśliwą miłością –
Marie-Laurie, Anthony Doerr przedstawia jej życie, skupiając się głównie na
problemach wynikających z bycia niewidomym. Opisuje życie młodej, dorastającej
dziewczyny, która chciałaby robić wszystkie rzeczy, na której miałaby ochotę,
jednak przywilej ten został jej brutalnie odebrany. Chciałaby podziwiać świat,
chociażby najbliższą okolicę, jednak chore oczy i niebezpieczeństwo czające się
na ulicy nie pozwalają jej na to. Chciałaby również przeczytać wszystkie
dostępne książki, jednak rodzina jest za biedna. Dramat Mrie-Laurie opiera się
głównie na małych rzeczach, których zazwyczaj nie doceniamy, dopóki ich nie
stracimy.
Z
drugiej strony autor kreuje postać Wernera, niemieckiego chłopca z domu
dziecka, który niespodziewanie zostaje wysłany do prestiżowej i surowej szkoły,
by szkolić się na przyszłą dumę narodową. W jego głowie pozostają jednak słowa
siostry, która wyraża swą wątpliwość w moralność postępowania Niemców, a
wątpliwość ta zmusi do myślenia również Wernera. „Czy należy coś robić tylko dlatego, że inni coś robią?”. Werner,
chłopiec-elektryk, potrafiący naprawić każde radio i bezbłędnie zbudować
silnik, posiada marne predyspozycje na żołnierza, jednak jest nadzieją
Wehrmachtu w namierzaniu wrogich transmisji radiowych. Chociaż odstrasza go
przemoc, a widok poniżanych przyjaciół zasiewa w nim chęć buntu, chłopiec musi
kroczyć wybraną drogą, chociażby po to, żeby spełnić marzenia, kształcić się
dodatkowo i poszerzać zainteresowania. Chociaż sytuacja Marie-Laure wydaje się
pozornie groźniejsza i trudniejsza, to jednak bardziej przejmowały mnie losy
młodego Wernera, który musiał zdecydować, po której stronie stanąć i ile jest w
stanie poświęcić.
„Światło, którego nie widać” to nie tylko
historia młodych ludzi naznaczonych dramatem wojny, ale również wspaniały obraz
ówczesnej Francji. Anthony Doerr, z wykształcenia historyk, zagłębia się i w
kamienne, pachnące ziołami uliczki, i w mentalność ludzi, w których była chęć
toczenia prywatnej wojny z okupantem i buntu przeciwko niesprawiedliwości. Za
dwojgiem wspaniale nakreślonych postaci znajdziemy drugoplanowych bohaterów,
całą paletę osobowości. Podoba mi się, że autor kreuje postacie dokładnie w
sposób, który chce – to znaczy, że jako czytelnicy możemy mieć fałszywe
poczucie o ich moralności, aż do
momentu, w którym Doerr ukazuje ich prawdziwe oblicze, serwując tym samym spore
zaskoczenie.
„Światło, którego nie widać”
to w mojej opinii jak najbardziej zasłużony Pulitzer (choć nie mam porównania),
ponieważ niezwykle barwna historia na temat, który został już przedstawiony
przez wielu, została napisana w niewymuszony sposób. Marie-Laure i Werner to
bohaterowie, z którymi ciężko się nie utożsamić i nie kibicować im do samego
końca. Przedstawienie w urzekający sposób Saint-Malo sprawia, że chcielibyśmy
przenieść się choćby na chwilę do tego miasta i zaczerpnąć tchu, zanim spadną
na nie bomby i zrujnują wszystko doszczętnie. W końcu wojna w tej powieści jest
przedstawiona jako część historii, która dotknęła w równy sposób wszystkich
ludzi, bez względu na to, po której stronie walczyli. Zdecydowanie polecam.
Julia
Anthony Doerr, Światło, którego nie widać, Wydawnictwo
Czarna Owca, 2015, stron: 638
Recenzja
powstała we współpracy z Wydawnictwem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz