czwartek, 23 lipca 2015

Harper Lee – „Zabić drozda”



Harper Lee, amerykańska pisarka i publicystka, jest znaną na cały świat autorką głośnego i uhonorowanego prestiżową Nagrodą Pulitzera Zabić drozda. Powieść ta, wydana w latach 60., stała się bestsellerem już w chwili swojej premiery i w rodzinnej Ameryce przyczyniła się do małej rewolucji.  Trafiła do kanonu klasyki literatury amerykańskiej oraz doczekała się (dwa lata po premierze) ekranizacji.  W rolę głównego bohatera wcielił się Gregory Peck, a sam film  zebrał aż trzy Oscary. Harper Lee nie zasłynęła bardziej nigdy później, chociaż 14 lipca 2015 roku w Stanach wydano jej drugą powieść, sequel Zabić drozdaGo Set a Watchman. Lee mieszkała podobnie jak bohaterka swojej powieści na prowincji, a jej ojciec był prawnikiem – tak samo jak Scout. Nie trudno więc o wniosek, że Zabić drozda jest wzorowana na życiu autorki.


Akcja powieści rozgrywa się w małym prowincjonalnym miasteczku na południu Stanów Zjednoczonych, w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Mała Scout Finch obserwuje życie mieszkańców, próbując jakoś dopasować się do tej dziwnej, ale jakże „tamtejszej” społeczności. Życie jej i jej starszego brata Jemiego zmienia się gwałtownie, kiedy ich ojciec prawnik, Atticus Finch, przyjmuje sprawę młodego Murzyna osądzonego o gwałt i pobicie białej dziewczyny, a także postanawia nie dopuścić do śmierci chłopaka, przekonany o jego niewinności. Prosta sprawa sądowa niespodziewanie wpływa na życie wszystkich mieszkańców, poruszając przy tym odwieczny dylemat ludzkości – o wyższości jednych nad innymi.


Różnie to  bywa z wychwalaniem powieści, które kiedyś trafiły do kanonu 100 najlepszych powieści wszech czasów, bo albo są zbyt ambitne, albo za mało ambitne, albo zwyczajnie nie trafiają w gusta czytelników. Jednak Zabić drozda jest powieścią wychwalaną nie bez powodu – rzuca na kolana nawet w XXI wieku. Jest to powieść uniwersalna, która nie zestarzała się nawet po pięćdziesięciu latach. Urzeka swoim niecodziennym, subtelnym pięknem. Nic, kompletnie nic w języku stosowanym  przez Harper Lee nie gryzie w oczy współczesnego czytelnika, a jest to język bardzo prosty. Szczególnie, że historię przedstawia mała Scout, a jak powszechnie wiadomo, dzieci widzą wszystko najlepiej.


Największym atutem powieści Lee są jej bohaterowie, którzy niosą na swoich barkach cały dramat rozwijający się w tle. Na pierwszym planie mamy Jean Louise, dziewczynkę, która zwykła nazywać siebie „Skautem”, co trafnie odzwierciedla jej charakter. Nie jest to bowiem dama jak z obrazka, którą chciałyby w niej widzieć miejscowe kobiety. Dziewczynka zamiast sukienek woli biegać  w ogrodniczkach; zamiast haftować – skakać po drzewach ze swoim bratem. Wygadana, uparta, czasami przeklnie głośno przy rodzinnym stole – wszystko, żeby tylko postawić na swoim. Ostoją dla jej porywczego charakteru jest nieco starszy brat, Jemie, który zdaje się rozumieć doskonale świat dorosłych. Kiedyś był z niego taki sam urwis, teraz woli się zadumać na chwilę bądź dwie, co Scout wprawia w niezłą irytację. Pociechy szuka więc w zawsze otwartych ramionach ojca Atticusa Fincha, miejscowego prawnika, który swoją nienaganną sylwetkę w oczach mieszkańców skaził całkowicie. Ojciec wyjaśnia dziewczynce w niezwykle mądry sposób zasady funkcjonującego dzisiaj  świata, a nie jest to przyjazny świat, mówi: żeby nosiła głowę wysoko, a pięści nisko, żeby problemy rozwiązywała rozumem, że nie zrozumie dobrze człowieka, jeżeli nie spojrzy na świat jego oczami.


I ciężko nie wynieść tej mądrości ze sobą.


Pomimo że na pierwszy rzut oka powieść dotyczy codziennego życia mieszkańców miasteczka na Południu, widzianego oczami ciekawskiego dziecka, co już samo w sobie jest niezmiernie interesujące, w tle przewijają się wątki rasizmu względem czarnoskórych, a także braku tolerancji dla innych, białych mieszkańców. Rozpatrywane przez Scout i Jemiego kwestie „dobrego pochodzenia”, koloru skóry czy majątku w końcu znajdują rozwiązanie w stwierdzeniu dziewczynki: „(…) istnieje tylko jedna odmiana ludzi. Ludzie.” (s.340). Nie da się tego lepiej ująć niż zrobiła to ta dziewięciolatka.


To właśnie cechuje Zabić drozda – prostota, za którą kryją się ogromne pokłady mądrości. Napisana w zabawny sposób, niekiedy przypominająca bardzo Przygody Tomka Sawyera Marka Twaina, idealnie obrazująca prowincję lat 30. w Ameryce, w istocie porusza bardzo ważny problem, nadal żywy. Jedna z tych pozycji, które w życiu trzeba przeczytać. Szczególnie, że z przyjemność z czytanie jest naprawdę niemała.  Gorąco polecam!

Julia
Harper Lee, Zabić drozda, Wydawnictwo Rebis, 2006, stron: 421

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz