„Miasteczko
Salem” to moje trzecie spotkanie ze Stephenem Kingiem i na pewno nie ostatnie.
Tematyka jego twórczości bardzo mi się spodobała, dlatego chętnie sięgam teraz
po jego książki. 68-letni pisarz jest uznawany za niekoronowanego króla
literatury z gatunku horroru. Ma na swoim koncie ponad 70 książek i ponad 20
komiksów. Wiele z jego dzieł doczekało się ekranizacji, i to nie jednych. Nie trudno
jest dostrzec lekkość pióra, jaką posługuje się autor oraz radość, jaką daje mu
pisanie.
Książka,
którą wybrałam po przeczytaniu „Carrie” i „Czterech pór roku”, była równie dobra i ciekawa, co poprzednie.
Nie należały ode do lekkich, ale absolutnie nie oznacza to, że czytało się je
ciężko lub ze znudzeniem. Wręcz przeciwnie. Efekt strachu, grozy i
tajemniczości towarzyszył czytelnikowi już od pierwszych stron lektury. Tak też
było w przypadku „Miasteczka Salem”. Kiedy akcja przybierała tempa, serce
zaczynało szybciej bić. Łatwo można było pogrążyć się we wciągającej fabule i przenieść
do tamtego świata. King bardzo sprawnie tudzież racjonalnie połączył fikcję z
realizmem.
Na
pozór normalne prowincjonalne miasteczko, gdzieś na peryferiach Stanów
Zjednoczonych, nie wyróżniające się teoretycznie niczym. Ale to, co działo się
tam po zmroku… Z dnia na dzień miasto
zaczęło się wyludniać, ludzie ginęli w niewyjaśnionych okolicznościach, jeden
za drugim. Zagadkę tych niewyjaśnionych zjawisk starało się rozwiązać
kilku śmiałków z małym chłopcem na
czele.
Kto
lub co kryje się w ciemnościach? Czy ochotnikom uda się zapanować nad plagą
śmierci? Kto przeżyje, a kto padnie ofiarą Zła?
Nie
ma innej możliwości jak przeczytać „Miasteczko Salem” Stephena Kinga. Polecam
tę książkę wszystkim, którzy lubią poczuć dreszcze emocji lub mają dość słodkich
romansideł z przewidywalnym happy endem i szukają czegoś nowego – mocnego.
Martyna
Stephen King, Miasteczko Salem, Wydawnictwo Prószyński
i S-ka, 2009, stron: 528
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz