Andrzej Pilipiuk, ucząc się na archeologa, udał się na
wykopaliska niedaleko Chełma. Tam właśnie odnalazł swoje powołanie i pasję,
czyli pisanie książek. "Wykopał" on tam bowiem najżywszą skamielinę
na świecie, czyli tytułowego Jakuba Wędrowycza. Tak mu się spodobał, że napisał
o nim siedem książek i stworzył jeden smaczek dla fanów, czyli "Notes
Wędrowycza". Dziś jednak zajmę się pierwszą częścią serii o
bimbrowniku - egzorcyście.
Jest to powieść z cyklu urban fantasy, czyli połączenie
fantastyki z czasami współczesnymi. Jest
to gatunek ostatnio bardzo popularny, przez co Wędrowycz może zyskać nowe grono
fanów, zarówno w wieku szkolnym, jak i tych starszych. Akcja ma miejsce w
PRL-u, gdy Jakub ma ponad siedemdziesiąt lat. Protagonistę da się polubić,
jeśli patrzymy na niego z dystansem. W przeciwnym wypadku nie zrozumiemy
fabuły, prezentacji bohaterów i dialogów pisanych z wręcz mistrzowską ironią i
sarkazmem. Potrzebna jest też znajomość historii, bo bohaterowie poruszają tematy
wojny mandżurskiej, komunizmu oraz pierwszej i drugiej wojny światowej, w których niektóre postacie z
książki brały udział.
Jakub Wędrowycz, zamieszkuje Wojsławice, niedaleko Chełma.
Krótko mówiąc jest to ochlapus,
wiejski egzorcysta, bimbrownik i kłusownik, porażający otoczenie wyglądem,
zapachem i kulturą osobistą – a raczej jej brakiem. Wędrowczy jest skupiskiem
"polskiego cebulactwa" i negatywnych stereotypów, krótko mówiąc cham,
wieśniak i burak. Warto wspomnieć też, że jest alkoholikiem, co wzięło się z
tego, że jego ojciec był królem bimbrowników. Tyle o samym protagoniście.
Inni bohaterowie też są przerysowani i ich stereotypowe cechy
są wyolbrzymione do granic możliwości, przez co łatwo uśmiechnąć się pod nosem
przy czytaniu ich kwestii dialogowych.
Antagoniści z poszczególnych opowiadań czy bohaterowie neutralni zostali
napisani troszeczkę zbyt płytko. Na pewno dałoby się przedstawić lepiej
funkcjonariusza Birskiego, który ma wpływ na fabułę późniejszych książek, jednak
w pierwszej jest jedynie dodatkiem, który nie został zrealizowany najlepiej.
Książka "Kroniki Jakuba Wędrowycza", jako wstęp do
serii jest zbiorem luźnych opowiadań, które są nacechowane czarnym humorem i
wiejską gwarą, która mocno nasiąknięta jest językiem rosyjskim. Sam Pilipiuk inspiruje się mocno językiem i
kulturą Wschodu. W serii omawianej
przeze mnie autor prezentuje kunszt
swojego pióra zarówno opisami bohaterów, miejsc, jak i dialogami. Całość jest niestety tylko
zbiorem opowiadań, na co można narzekać, jeśli czujemy niedosyt fabuły.
Fabuła skonstruowana jest lepiej niż dobrze, wszystko jest
spójne i często wyjaśnione w kluczowych momentach w formie retrospekcji, przez
co nie musimy cofać kilku kartek, by przypomnieć sobie o bieżących wydarzeniach. Jednak jest kilka momentów, które mogły
zostać zrobione lepiej i przez to jedno z dłuższych opowiadań traci sens, z
powodu podróży w czasie.
Jako egzorcyście Jakubowi zdarzy się zmierzyć z wilkołakami,
wampirami, wiedźmami, utopcami a nawet kosmitami. Najgorszym jednak jego
zagrożeniem są ludzie żyjący w Wojsławicach. Dlaczego? Tego dowiecie się, gdy
przeczytacie książkę o jego przygodach. Kto wie, może i was pochłonie świat
przygód Jakuba Wędrowycza, najlepszego cywilnego egzorcysty w kraju (jak on sam
uważa).
Książka dla fana gatunku może okazać się miłym zaskoczeniem,
jeśli nigdy nie miał styczności ze stylem pisania Andrzeja Pilipiuka. Dla jego
czytelnika jest to bardzo dobrze zrealizowana opowieści. Jednak dla osoby,
która nie ma styczności z polską fantastyką i nie interesuje się takimi
tematami, całość może okazać się przeciętną lub dobrą książką, którą mimo
wszystko warto przeczytać.
Mateusz
Andrzej Pilipiuk, Kroniki Jakuba Wędrowycza. Tom 1, Wydawnictwo Fabryka Słów, 2011, stron: 296
Uwielbiam Jakuba! Przypomniałeś mi, że dawno go nie czytałam. Trzeba będzie to naprawić. Jestem już przy czwartej części :)
OdpowiedzUsuńNie ma za co :) Czwarta część... U nas jak widać małe zaległości, ale nadrobimy :) Wielka szkoda, że mało kto docenia polskich autorów.
Usuń