poniedziałek, 18 maja 2015

„Chłopcy” – Jakub Ćwiek



Jakuba Ćwieka nie trzeba przedstawiać miłośnikom fantastyki. Ten polski pisarz był aż dziewięciokrotnie nominowany do Nagrody im. Janusza A. Zajdla przyznawanej autorom rodzimej fantastyki. To o czymś świadczy, prawda? I do czegoś zobowiązuje. Ja zapraszam Was na spotkanie z bandą niegrzecznych harleyowców.



"Chłopcy" to pierwsza część czterotomowego cyklu książek, z których do tej pory ukazały się pierwsze trzy: "Chłopcy", "Bangarang" i "Zguba". Data premiery czwartego tomu to w przybliżeniu październik 2015 r.



Zacznijmy od tego – czy pamiętacie Piotrusia Pana i jego przygody? Wiernych kompanów i uroczą Dzwoneczek, która podążyłaby za nim choćby w ogień? Nibylandia była ich schronieniem przed światem zewnętrznym, miejscem, gdzie mogli się bawić i przeżywać niezwykłe przygody bez końca. Ich jedynym, a zarazem największym wrogiem był kapitan Hook, z którym to stoczyli wiele bitew, z każdej z nich wychodząc oczywiście zwycięsko. Niepocieszony pirat wracał na swój statek, by po jakimś czasie znów zaatakować, by po raz kolejny zostać pokonanym przez Piotrusia i jego bandę. A co by było gdyby kapitana zabrakło? Gdyby w końcu naszemu małemu bohaterowi udało się pozbawić złego pirata życia? Wszakże walka z nimi była częścią przygody! Wiadomym jest, że prędzej czy później musiało do tego dojść i właśnie to było pierwszym klockiem domina, który zaczął zmieniać całą Nibylandię. Wtedy Piotruś zdał sobie z czegoś sprawę – nie jest już dłużej dzieckiem. Uśmiercanie innych nie jest rozrywką dla dzieci. Takie rzeczy robią tylko dorośli, co znaczyłoby, że on sam zaczął… dorastać. Najwidoczniej bardzo spodobała mu się ta zabawa, tak więc zaczął robić inne rzeczy, które robią tylko dorośli. Piotruś zaczął się zmieniać, co zaczęło przerażać jego wesołą bandę. Tak nagle zderzenie z rzeczywistością okazało się dla nich okropnym przeżyciem. Razem z Dzwoneczkiem postanowili uciec jak najdalej od tej osoby, która niegdyś była ich przyjacielem. W prawdziwym świecie urośli, ale nie dorośli.  Mentalnie, dalej każdy z nich był dzieciakiem, któremu były tylko swawole w  głowie. Tyle że forma zabawy nieco się zmieniła. Pływanie łódką zostało zastąpione szybką jazdą na wielkim harleyu, a na miejsce futrzastych przyjaciół z lasu wskoczyły roznegliżowane panienki i pojawili się prostaccy kompani.
Teraz cała banda przypominała bardziej grupę groźnych motocyklistów, lecz mimo to dalej trzymali się wszyscy razem. Łączy ich swego rodzaju braterska więź, a nad wszystkimi pieczę trzyma Dzwoneczek, pełniąca dla wszystkich funkcję prawdziwej mamy. Gdyby na to spojrzeć krytycznym okiem, to można by stwierdzić, że to dość patologiczna rodzinka, bez dwóch zdań.


Ciężko mi napisać, co tak naprawdę myślę o tej książce. Nie dlatego, że jakoś szczególnie mi się nie spodobała, wręcz przeciwnie. Nie wiem, czy użyję odpowiednich słów, by opisać jej świetność. Tutaj mamy do czynienia z dawnymi kompanami Piotrusia Pana, którzy – jak na ironię – są ucieleśnieniem jego samego, niby dorośli, a jednak coś takiego jak odpowiedzialność jest im całkowicie obce. Na dodatek nasi Chłopcy słuchają tylko i wyłącznie swojej "mamy", która.. cóż, mała i słodka jest wyłącznie na pierwszy rzut oka. W "Chłopcach" nie doświadczymy mozolnego, długiego wstępu czy bogatych, statycznych opisów. Ta książka rzuca nas w wir akcji niemal od razu, nie bawiąc się w zbędne ozdobniki, bo tu liczy się akcja i dobra zabawa – "Bangarang!", jak mówią w Drugiej Nibylandii. Po tej książce nie należy się spodziewać głębokich przemyśleń czy może inspirujących myśli – to lekka lektura, w której przerysowane, przejaskrawione są i rzeczywistość, i postacie w niej występujące. Mamy tutaj do czynienia ze światem przedstawianym z punktu widzenia mężczyzn, gdzie kobiety są potraktowane raczej przedmiotowo: są zgrabne, urodziwe i.. niezbyt inteligentne, oczywiście z wyjątkiem Dzwoneczka. Świat to – umówmy się – szowinistyczny.



Język „Chłopców” to język bardzo dosadny, być może niektórzy skrzywią się ze względu na ilość użytych kolokwializmów i wulgaryzmów, ale w końcu mamy tu świat dość prostacki, do którego wyszukane metafory i wygładzony język pasują jak pięść do kożucha czy też garnitur do harleya. Mimo to "Chłopców" zdecydowane da się lubić. Barwna i szybka akcja (niczym jazda na harleyu), humor, wyraziści bohaterowie i oryginalne podejście Jakuba Ćwieka do tak znanego motywu Piotrusia Pana sprawiają, że przymyka się oko na kontrowersyjne strony tej powieści. A może właśnie te kontrowersje czynią książkę jeszcze bardziej atrakcyjną.



Książkę polecam wszystkim – może z wyjątkiem najmłodszych czytelników, albowiem jest to raczej lektura dla osób, które nie śmieją się głupawo, gdy zobaczą użyte w tekście jakiekolwiek brzydkie słowo czy przekleństwo. To nie jest literatura dla grzecznych dziewczynek i grzecznych chłopców. Zdaniem podsumowania – Ćwiek i jego „Chłopcy” są gwarantem ostrej jazdy bez trzymanki. Raczej dla osób o mocnych nerwach.

Karolina


Jakub Ćwiek, Chłopcy, Sine Qua Non,  2012, stron: 320

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz