poniedziałek, 27 lipca 2015

„Rok 1984”- George Orwell



Zachęcony przeczytaną w szkole lekturą „Folwark Zwierzęcy” sięgnąłem po następną książkę George Orwella pt. „Rok 1984” powstałą pod koniec lat 40. XX wieku. Był to czas wielkich przemian po II wojnie światowej, a sam autor był świadkiem rozwoju stalinowskiej potęgi podczas swojej pracy dziennikarza i działalności w antystalinowskiej partii. Na podstawie swoich obserwacji i doświadczeń napisał intrygującą i dającą do myślenia książkę będącą antyutopią, która opisuje futurystyczny obraz świata ogarniętego bezwzględnym totalitaryzmem.


Akcja „Roku 1984” toczy się w Londynie, który wchodzi w skład ogromnego mocarstwa Oceania. Rządzi nim nieliczna uprzywilejowana grupa ludzi zwana Partią Wewnętrzną, stanowiąca niecałe 2% społeczeństwa. Pozostali to albo wykonujący podrzędne zadania członkowie Partii+ Zewnętrznej, albo ciemiężona, pozbawiona wszelkich praw masa nazywana prolami. Już podczas czytania pierwszych stron poruszyła mnie bezwzględna inwigilacja, jakiej poddawani są obywatele państwa. Zewsząd otoczeni są przez teleekrany, czyli urządzenia nadawczo-odbiorcze, które nachalnie wtłaczają do głów obywateli propagandowe hasła, jednocześnie obserwując każdy ich ruch. Nieposłuszeństwo wobec Partii wychwytuje i każe policja myśli. Przywódcą Partii jest Wielki Brat, o którego obecności przypominają liczne wizerunki, które widnieją na każdym rogu, nawet na klatkach schodowych zwykłych bloków mieszkalnych. Londyn przedstawiony w książce przeraża swoją surowością, autor, opisując go, doskonale oddał atmosferę niepokoju, przekonująco ukazał destrukcję miasta, które przecież niegdyś tętniło świeżością i życiem.


Osadzony w tej przerażającej rzeczywistości główny bohater książki to zwykły, samotny mężczyzna w średnim wieku. Winston Smith jest pracownikiem Zewnętrznej Partii, nie zna innego świata niż ten, w którym żyje, lecz niejasno zdaje sobie sprawę, że nie jest on taki, jaki powinien, nie może jednak ujawnić swoich myśli. Według propagandy Oceania jest państwem idealnym, nie ma w niej miejsca dla buntowników lub osób, które dopuszczają się myśleć choćby trochę inaczej, niż nakazuje Partia. Od samego początku książki poczułem więź z Winstonem, wraz z nim przeżywałem jego samotność i rozumiałem jego nieufność wobec sąsiadów i współpracowników. Początkowo główny bohater nie ma prawdziwych przyjaciół, ponieważ otwarta wymiana myśli i poglądów z kimkolwiek jest ogromnie ryzykowna, jednak wraz z rozwojem akcji decyduje się na coraz więcej szalonych posunięć. Poznaje znaczenie miłości, troski, zaufania, przyjaźni, jednocześnie zdając sobie sprawę z tego, jak wątłe jest szczęście, które dane mu było skosztować. Orwell w swojej książce szokuje, ofiarowując swojemu bohaterowi namiastkę życia, jakiego my, czytelnicy możemy bez przeszkód doświadczać na co dzień, a następnie odbierając mu je w najbardziej okrutny sposób. Poruszyło mnie, jak bardzo nie doceniamy naszej codzienności, podczas gdy dla Winstona jest ona spełnieniem wszystkich marzeń. Okrutne tortury, jakich doświadcza bohater w zamian za pragnienie człowieczeństwa, bardzo dają do myślenia. Orwell w mistrzowski sposób potrafi wydobyć z czytelnika cały wachlarz emocji, od współczucia, poprzez poczucie bezgranicznej niesprawiedliwości, aż po gniew na oprawców Winstona, który jest jedynym człowiekiem, z którym w tym przedziwnym świecie można się utożsamiać. Te szczere emocje, które wydobył ze mnie „Rok 1984”, moim zdaniem czynią tą książkę arcydziełem.


Choć to przerażające, w dzisiejszym świecie istnieją odpowiedniki świata przedstawionego w dziele Orwella. W Korei Północnej z całą pewnością nie istnieje ani jeden egzemplarz tej książki dostępny dla zwykłego obywatela. Zamiast Wielkiego Brata ulice przytłoczone są przez wizerunki Kim Dzong Una i jego poprzedników, a rolę policji myśli obejmuje zwykła policja oraz donosiciele, którzy wychwytują każdy przejaw niesubordynacji, a ich autorów eliminują ze społeczeństwa. Podobnie jak w „Roku 1984” nieposłuszeństwem może być drobnostka, jak choćby brak łez na pogrzebie Umiłowanego Wodza. Odcięci od internetu i prawdziwych wiadomości ze świata ludzie żyją w wyimaginowanym świecie, karmieni fałszywymi informacjami na temat swojego i innych krajów, kontrolowani w każdej dziedzinie życia. Nawet jeśli istnieją jednostki, które podobnie jak Winston Smith znają lub domyślają się prawdziwego stanu rzeczy, nie są w stanie uczynić niczego, by to zmienić, ponieważ żyją w świecie, w którym nie można nikomu zaufać.


„Rok 1984” jest przestrogą dla ludzi, by za wszelką cenę nie dopuścili do powstania systemu, który opisuje, ponieważ walka z nim jest niemal niemożliwa. Moim zdaniem każdy człowiek powinien przeczytać tę książkę, aby nigdy na własnej skórze nie doświadczyć wydarzeń, które są w niej przedstawione. I aby uzmysłowić sobie, dlaczego tak ważny  jest sprzeciw dla totalitaryzmu i wszelkich przejawów ograniczania wolności człowieka, deptania jego godności. „Rok 1984” – lektura bardzo obowiązkowo.

Marcin
  George Orwell, Rok 1984, Wydawnictwo Muza, 2013, stron: 288  

2 komentarze:

  1. Kiedy czytałam "Rok 1984" z jednej strony myślałam o tym totalitaryzmie, który opisałeś, a z drugiej nasuwały mi się przemyślenia co do pięknego, wolnego świata, w którym dziś żyjemy. Niby możemy powiedzieć, że nikt nas nie kontroluje i robimy co tylko chcemy, ale jednak rozwijająca się technika i cyfrowy świat sprawiają, że wszędzie zostawiamy po sobie ślad. Nasze telefony komórkowe, komputery, tablety wciąż zbierają o nas informacje i trudno dziś prowadzić zupełnie anonimowe życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najświętsza prawda. Jakby się nad tym zastanowić, to przerażające! Zupełnie, jakby odbierano nam naszą tożsamość krok po krok, bez naszej zgody. Z tym, że często się po prostu na to godziny, tyle że nieświadomie.

      Usuń