„Jam jest Dina, zabijam tych,
których kocham” – zapowiada tytułowa bohaterka powieści
Herbjørg Wassmo, powieści wydawanej u nas w
cyklu Arcydzieła Literatury Norweskiej. Dla mnie lektura tej książki
było niezwykłą literacką podróżą, gdyż moje spotkania z literaturą skandynawską
to albo z czasów dzieciństwa powieści Astrid Lindgren, albo obecnie skandynawskie
kryminały. Tym bardziej cieszę się, że „Księga Diny” rozsmakowała mnie w niezwykłym
klimacie innego typu literatury z Północy.
„Księga
Diny” jest opowieścią o życiu Diny, którą poznajemy jako kilkuletnią
dziewczynkę. Jest połowa XIX wieku, oto mamy przed sobą skuty zimową aurą
norweski pejzaż. Pięcioletnia Dina, córka referendarza, nieświadomie doprowadza
do straszliwego wypadku, w wyniku którego w męczarniach ginie jej
matka. To wydarzenie naznaczy całe życie dziewczynki. Dla ojca stanie się ciężarem,
której widoku nie będzie mógł znieść – jej dzikość i nieokiełznanie zdają się wzbudzać
w nim strach; zostaje oddana na
wychowanie chłopskiej rodzinie, a później jako piętnastolatka przymuszona do małżeństwa
z dużo starszym, acz zamożnym panem na Reinsnes – Jakubem. Śmierć nie przestaje
jednak Diny prześladować, po raz kolejny burząc jej świat w sposób nieodwracalny.
„Księga
Diny” to przede wszystkim opowieść o kobiecie i jej świecie. I jest to opowieść
niezwykłe, zachwycająca i portretem bohaterki, i sposobem kreowania świata.
Mamy bowiem postać kobiecą zupełnie nietuzinkową, wymykającą się prostym
schematom kreowania bohaterek kobiecych w literaturze: Dina jest dziką, nieokiełzaną,
łamiąca konwenanse kobietą. Mocną, silną, charakterną. To kobieta świadoma
swoich pragnień i bardzo namiętna zarazem. Jest w niej coś zupełnie pierwotnego
– może ten jej instynkt wilczycy. Portret Diny jest bardzo przejmujący, gdyż – z
jednej strony mamy przed sobą postać nieposkromionej, drapieżnej osoby, z
drugiej natomiast widzimy w Dinie ciągle tę małą, zagubioną, zranioną dziewczynkę,
której życie i osobowość tragicznie naznaczyła śmierć matki. Matki, które
zresztą cały czas Dinie towarzyszy. Naznaczona piętnem śmierci bohaterka swobodnie
porusza się między ziemskim i pozaziemskim światem – w momentach ważnych spotykając
tych, za śmierć których czuje się odpowiedzialna. Życie na pograniczu tych dwóch światów różnie można
interpretować – być może jest to pewien kolejny symptom szaleństwa kobiety, być
może echa jej sumienia odzywają się w ten sposób. Niezwykłość powieści związana
jest właśnie nierozerwalnie z tym niezwykłym, niepowtarzalnym portretem równie
niezwykłej i niepowtarzalnej postaci.
Wyjątkowość
„Księgi Diny” leży jednak nie tylko w przejmującym portrecie głównej bohaterki.
Wyjątkowość powieści leży również w sposobie, w jaki autorka odmalowuje przed nami
świat dziewiętnastowiecznej norweskiej prowincji – z jej mieszkańcami,
codziennym zajęciami, rytuałami, zwykłą codzienności. Niezwykła to narracja –
momentami bardzo poetycka, zmysłowa, momentami bardzo dobitna, wręcz brutalna – powoduje, że przez księgę się płynie.
Nie
jest to lektura z rodzaju tych łatwych i przyjemnych do przeczytania na raz.
Jest to powieść, w którą zanurza się powoli i którą również powoli trzeba
smakować. Warto jednak podjąć ten trud, bo powieść Wassmo – specyficzna w
dobrym znaczeniu tego słowa – pozwala zanurzyć się w innym świecie i spotkać taką
bohaterkę, jakich niewiele w historii literatury w ogóle. Dla wyrobionych
czytelniczych dusz, które w literaturze szukają w czegoś więcej niż zgrabnie napisanej historii.
pani
eM
Herbjørg Wassmo, Księga Diny, Smak Sowa, 2014, stron: 580
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz