sobota, 29 sierpnia 2015

Summer Reader Book Tag



Fala upałów nie chce nas opuścić, ale wakacje dobiegają końca, a nas ogarnia pewien rodzaj nostalgii, tak więc czas na Summer Reader Book Tag. Mierzymy się z nim wspólnie, bo wiadomo – co dwie głowy… i tak dalej. Jak wiadomo, na postwakacyjny smutek najlepszym rozwiązaniem będą książki. W ogóle książki to zawsze najlepsze rozwiązanie, bez względu na okoliczności :). Miłej lektury życzą Dana i Julia - przyjaciółki ze szkolnej ławki i nie tylko!



Lemoniada.

Książka, która kwaśno się zaczęła, ale słodycz nadeszła z czasem

Dana: Mimo że całym sercem pokochałam „World War Z”, początek był trudny. Plątanie się w nazwach i wydarzeniach, o których nie miałam pojęcia, nie należało do najprzyjemniejszych. Za to potem…
Julia: Taką książką jest dla mnie „Delirium”. Początkowo nie mogłam się wkręcić w fabułę, która wydawała mi się zwyczajnie nudna. Kiedy jednak już się rozkręciła… „Delirium” stało się jedną z moich ulubionych powieści.
Złote słońce.
Książka, która wywołała u Ciebie niezrównany uśmiech

D: „Eleonora & Park” najlepiej nadaję się do tej kategorii. Subtelna, delikatna pierwsza miłość wywołałaby uśmiech na twarzy każdego.
J: „Papierowe miasta” Johan Greena wywołały wielokrotnie uśmiech na mojej twarzy (przyznaję, niekiedy był to uśmiech zażenowania). John Green wie, jak rozśmieszyć swoich czytelników.
Egzotyczne kwiaty.
Książka, której akcja rozgrywa się w innych krajach

D: Akcja „Futu.re” nie rozgrywa się może w bardzo egzotycznych krajach, ale w dalekiej przyszłości. Czas zmienił w niej świat, sprawiając, że kraje europejskie stały się egzotyczne i tajemnicze.
J: Akcja „Pamiętnika z mrówkoszczelnej kasety” toczy się w wielu krajach, między innymi we Włoszech, ale niewątpliwie głównym miejscem akcji jest gorąca Brazylia. O tak, o egzotykę nie trzeba tu długo prosić.

Cień drzewa.
Książka, w której tajemniczy, mroczny bohater zostaje przedstawiony jako pierwszy

D: W „Zabójczyni” pierwsza zostaje zaprezentowana Celaena która dzięki swojej postawie nieulękłej Zabójczyni jest jedną z najbardziej mrocznych i tajemniczych bohaterek,  o jakich czytałam.
J: Tutaj miałam niemałą zagwozdkę, ponieważ trudno znaleźć mrocznego bohatera, który zostaje przedstawiony jako pierwszy. Zazwyczaj taki zabieg pojawia się w fantastyce, której nie czytuję. Okazało się jednak, że na takie rozwiązanie zdecydowała się również Becca Fitzpatrick w swojej powieści „Black Ice”. W prologu pojawia się bowiem tajemniczy morderca.

Plażowy piasek.
Książka, która była ciężka w czytaniu, a jej akcja ledwo rozwinięta

D: „Skrawki Błękitu”, druga część „Dawcy”, sprawiła mi wielki kłopot, nastawiłam się na fenomenalną kontynuacje świetnej książki, a tu nic. Sam sposób napisania nie był zły, ale fabuła dla mnie była mało wciągająca.
J: Byłam pod ogromnym wrażeniem „Gry Endera”, natomiast jej kontynuację - „Mówcę umarłych” - ledwo tknęłam. Książka znużyła mnie dogłębnie i zabrakło jej tego czegoś, co czarowało w pierwszej części. „Mówcy umarłych” nie doczytałam do końca.

Zielona trawka.
Bohater, który był pełen życia, że aż się uśmiechałeś

D: Amber z „Prawie jak gwiazda rocka” to  najbardziej optymistyczna postać, z jaką się spotkałam. Wystarczy powiedzieć, że uczy Koreanki angielskiego, śpiewając z nimi przeboje Abby, żeby zrozumieć, jak bardzo jest pełna życia.
J: Mark Watney z „Marsjanina” jest postacią, dzięki której na moje usta wstąpił uśmiech.  I to nie raz. Narracja w jego wykonaniu jest przezabawna. Myślicie sobie: zostawili go na Marsie, a on rzuca co chwilę dowcipem? Pewnie oszalał! Cóż, taki jego urok.
Arbuz.
Książka, która miała jakiś soczysty sekret

D: Seria „Więzień labiryntu” skrywa w sobie niejeden sekret, niektóre wyszły na światło dzienne, inne nie.
J: Sekrety wykreowane przez Colleen Hoover w „Hopeless” szokują i nie dają o sobie zapomnieć na długo po lekturze.


Kapelusz na słońce.
Książka osadzona w ogromnym wszechświecie

D: „Mówca umarłych”, druga część „Gry Endera” rozgrywa się na paru planetach, rozdzielonych latami świetlnymi. Jest w niej Kosmos ukazany w całej okazałości.
J: Do głowy przychodzi mi tylko „W otchłani” autorstwa Beth Revis, którego akcja toczy się na statku kosmicznym, w otoczeniu miliarda gwiazd.


Barbecue (grill)
Książka, której bohater był opisany jako przystojniak

D:Wydaję mi się, że trudniej byłoby znaleźć książkę bez przystojnego bohatera, pisarze wprost kochają ich tworzyć. Mój wybór padł na Naczelnika z „Czasu żniw”, wprawdzie nie jest człowiekiem, ale przystojniakiem na pewno.
J: Zgadzam się  z Daną. Przystojniak (żeby tylko jeden!) to element obowiązkowy każdej młodzieżówki. Zastanawiałam się długo, wybór był trudny (naprawdę trudny),  ale w końcu zdecydowałam, że Augustus Waters z „Gwiazd naszych wina” idealnie się nadaje do tej kategorii. Główna bohaterka, Hazel Grace, określa go mianem „przystojniak” niejeden raz.  


PS. Dla wszystkich nałogowych książkożerców - zaczytanego roku szkolnego! :)
D&J
* Zdjęcie górne ze strony favim.com 

środa, 26 sierpnia 2015

„Przebudzenie labiryntu” – Rainer Wekwerth


Siedmioro młodych ludzi, sześć bram i siedemdziesiąt dwie godziny na to, by do nich dojść. W każdym miejscu czeka na nich niebezpieczeństwo. Siedmioro nastolatków znalazło się w zupełnie innym wymiarze wyimaginowanego labiryntu i wspólnymi siłami będzie próbować się z niego wydostać. Czy im to wyjdzie? Jaką zagadkę przyjdzie im rozwikłać? Jakie niebezpieczeństwa będą czyhać na nich w czasie misji? Tego możecie się dowiedzieć, czytając thriller  Przebudzenie Labiryntu, początkujące nową trylogię dla nastolatków. 


Z twórczością Rainera Wekwertha spotkałam sie po raz pierwszy, czytając jego książkę Przebudzenie Labiryntu. Muszę się przyznać, że stylem pisarskim autora nie jestem specjalnie zachwycona, aczkolwiek sądzę, że tworzony przez niego tekst jest całkiem dobry, choć nie wywołuje efektu ochów i achów. Autor posługuje się prostym i łatwym do zrozumienia językiem, nie jest to język wyszukany i wyrafinowany, specjalnie literacki, dlatego treść książki czyta się szybko i łatwo. Brakował mi jednak wzbogaconego słownictwa, które znacznie urozmaiciłoby opowiadanie, nadając mu bardziej literacki format.

niedziela, 23 sierpnia 2015

„Amerykaana” – Chimamanda Ngozi Adichie



Coraz częściej odnoszę wrażenie, że w zalewie literatury popularnej, często nachalnie zresztą promowanej przez  wydawców i media, prawdziwie dobra książka ginie – jest niezauważalna i trudno o niej usłyszeć. „Amerykaana” jest tego najlepszym przykładem. Mam bowiem wrażenie, że w Polsce „Amerykaana” podzieliła los wielu książek przestawiających naprawdę wielką wartość literacką, a książek, o których niewielu słyszało. Szkoda. Sama zresztą o tej powieści, nagrodzonej w 2014 National Book Critics Circle Award, jednej z dziesięciu najlepszych powieści 2014 roku wg The New York Timesa i ponoć jednej z najważniejszych powieści XXI wieku dowiedziałam się zupełnie przypadkiem. Jestem wdzięczna za to zrządzenie losu, bo dzięki temu w moje ręce trafiła powieść znakomita pod każdym względem.


„Amerykaana” to historia o nigeryjskich emigrantach żyjących w Stanach Zjednoczonych (częściowo też w Wielkiej Brytanii), zmagających się z wykluczeniem, społecznymi podziałami, rasizmem, emigrantów próbujących zbudować nowe, lepsze życie z dala od ojczyzny, wszak Ameryka nie tylko Polakom kojarzy się z krainą mlekiem i miodem płynącą, krajem tysiąca możliwości i szans. „Amerykaana” to powieść wypływająca z przeżyć, doświadczeń i obserwacji samej autorki, która dorastała w Nigerii, a swoje dorosłe życie dzieli między rodzinne strony w Afryce i Stany Zjednoczone, gdzie studiuje i pracuje. Temat, który podejmuje w swojej powieści, nie jest więc tylko efektem pracy wyobraźni, ale przede wszystkim głęboko i dokładnie zbadanym obszarem, a ta wnikliwość i celność obserwacji przekłada się na wartość całej książki.

piątek, 21 sierpnia 2015

„Piąta fala” & „Piąta fala: Bezkresne morze” – Rick Yancey



Cztery fale wystarczyły, żeby zminimalizować populację ludzkości liczącą siedem miliardów do marnych kilku setek. Pierwsza fala - brak elektryczności. Druga - tsunami. Trzecia - zaraza. Czwarta - Uciszacze. To. Jeszcze. Nie. Koniec.


Przybysze to nie Obcy. Obcy to te istoty, które hodujecie w głowach lub które pokazuje się  nam na filmach. One mówią po angielsku i zazwyczaj wyglądają jak skrzyżowanie człowieka z ośmiornicą lub leniwcem. Przybysze natomiast to rasa istot pozaziemskich, które są tysiąckrotnie bardziej zaawansowane niż człowiek. Bynajmniej nie przyleciały na Ziemię w celach pokojowych czy edukacyjnych. „A prawda jest taka, że jak już nas znaleźli, to było po nas”*. Raczej nie ma już ratunku. „Równie dobrze karaluch [czytaj: człowiek] mógłby sobie przygotować plan powstrzymania buta, który właśnie zmierza go zmiażdżyć”. Co robić? Módl się o przeżycie.



„Piąta fala”

Bestsellerowa trylogia Ricka Yanceya jest reklamowana jako jeden z najlepszych cyklów science fiction  dla młodzieży, niektórzy uważają, że to najlepszy  cykl science fiction w ogóle. Pierwsza część zapowiadała się naprawdę spektakularnie, jako że autor postanowił się wykreować na nowo jeden z największych motywów współczesnej popkultury: kosmitów. Mieli być lepsi, więksi, groźniejsi, inteligentniejsi. Problem w tym, że szybko się okazuje, że faktycznie tak jest, ale przez pierwsze… kilka stron. W efekcie jest to książka o sztuce przetrwania w ostatkach umierającego świata, samotnej egzystencji, akceptacji takich spraw, jak utrata najbliższych.


poniedziałek, 17 sierpnia 2015

„Oddam ci słońce” – Jandy Nelson



Poznajcie Noah: kiedyś skryty, nieśmiały, odtrącony i nękany przez rówieśników. Wspaniały z niego malarz. Silnie zżyty z matką i skonfliktowany z ojcem. Kiedyś kochał siostrę nad życie i oddał w jej ręce połowę świata. Kiedyś. Teraz spójrzcie na Jude: kiedyś wygadana, wesoła, buntownicza, zadziorna. Świetna rzeźbiarka. Nie potrafiła dogadać się z matką, natomiast świetnie rozumiała ojca. Kiedyś brat bliźniak był jej najlepszym przyjacielem, nawet zgodziła się, żeby panował razem z nią nad połową świata. Kiedyś, bo teraz jest zupełnie inaczej.


Jandy Nelson napisała wspaniałą historię dwójki bliźniaków, o tym, jak ważne są relacje rodzinne i jak wiele może zmienić jedno małe, niepozorne kłamstwo. Jest to niesamowicie przemyślana opowieść, w której każdy najmniejszy detal ma znaczenie, a słowo jest osobną sugestią. Cała powieść składa się z niewielkich, pozornie błahych elementów, które z czasem łączą się w niezwykłą całość. „Oddam ci słońce” jest książką, która z jednej strony jest napisana bardzo dokładnie i płynnie, ale z drugiej strony pozostawia ogromne pragnienie na więcej (choćby jeszcze jedną stronę). Jedna z tych powieści, które są prawdziwą perełką, przynajmniej w swojej kategorii.


Historia jest poprowadzona z dwóch perspektyw: trzynastoletniego Noah i szesnastoletniej Jude. Jest to niecodzienny, a jednak świetny zabieg, który pozwala zajrzeć do głowy obojga bohaterów i zobaczyć świat ich oczami. Jednocześnie jako że narracja jest usytuowana w dwóch różnych przedziałach czasowych, nie dostajemy rozwiązania tej historii na tacy. Należy na nie poczekać aż do samego końca, a wtedy okaże się, jak dokładną i przemyślaną książkę stworzyła autorka.

sobota, 15 sierpnia 2015

„Cud chłopak” – R. J. Palacio



Wyobraź sobie, drogi Czytelniku, że jesteś takimi dziwolągiem, na widok którego inni wydają okrzyk przerażenia, drudzy odwracają głowę z wyrazem obrzydzenia wymalowanym na twarzy, jeszcze inni obrzucają niewybrednymi epitetami typu: ork, Gollum, małpolud itp. Nie dają Ci szansy na poznanie, zrozumienie, przyjaźń. Nie wiedzą, że jesteś inteligentny, wrażliwy, dowcipny, a o Gwiezdnych wojnach wiesz niemal wszystko. Nie wiedzą i nie chcą wiedzieć, bo jesteś INNY i budzisz w nich tylko strach, przerażenie, wstręt. Twoja inność zapisana jest w Twojej twarzy zdeformowanej przez jeden zmutowany gen. Ale w środku jesteś przecież taki sam: kochasz, cierpisz, masz marzenia, pasje. Ludzie nie dają Ci jednak szansy pokazać tego „w środku”, bo oceniwszy po wyglądzie, odwracają się  od Ciebie. Przerażająca perspektywa, prawda? O tym właśnie zmaganiu z innością traktuje książka R.J. Palacio i choć „Cud chłopak” jest fikcją literacką, to losy głównego bohatera – Augusta – nie są znowu takie oderwane od rzeczywistości i takich cud chłopaków, takie cud dziewczyny możemy spotkać wokół nas.


August - tytułowy bohater powieści – to chłopiec, którego życie nie oszczędziło: „nie powiem wam, jak wyglądam. Cokolwiek sobie wyobrażacie, w rzeczywistości jest pewnie gorzej” – mówi sam o sobie. Miał niesamowitego pecha. Jeden zmutowany gen zdeformował mu twarz w niewyobrażalny sposób – przypadek jeden na cztery miliony. Trzeba być naprawę pechowcem, żeby być tym jednym przypadkiem na tyle milionów. Pojawienie się Augusta w miejscu publicznym budzi zawsze sensację – obstrzał dziesiątek zaciekawionych/przerażonych/ zniesmaczonych oczu. Kochający rodzice i równie oddana siostra jak mogą starają się Augustowi oszczędzić przykrości, ale przecież nie mogą do końca życia chronić go pod szklanym kloszem. Kiedyś będzie musiał stawić czoła rzeczywistości i zmierzyć się z nią. To kiedyś nadchodzi w momencie, gdy rodzice postanawiają posłać Augusta do publicznej szkoły (wcześniej uczył się w domu ). Dla Augusta sytuacja potrójnie stresująca: po raz pierwszy pójdzie do szkoły, rodziców nie będzie w pobliżu, bo otworzyć w razie potrzeby parasol ochronny, wygląda jak wygląda. „Cud chłopak” to historia tego pierwszego roku, który August spędził w szkole. I będzie to trudny rok, bo chłopiec będzie musiał się zmierzyć z wykluczeniem, okrucieństwem rówieśników (wiadomo, dzieciaki naprawdę potrafią być okrutne), ich podłością, ale czy tylko? Jednak okrutni bywają też dorośli, bo co powiedzieć o matce jednego z uczniów, która klasowe zdjęcie obrabia w photoshopie tak, by wyciąć z niego zdeformowaną twarz Augusta? Cóż się później dziwić negatywnej, wrogiej postawie młodego człowieka – skądś te wzorce czerpie, prawda?

czwartek, 13 sierpnia 2015

„Zabójczyni” – Sarah J. Maas



Z twórczością Sarah J. Maas spotkałam się już przy „Szklanym Tronie”. Nie powiem, było to miłe spotkanie. Najbardziej przypadła mi do gustu główna bohaterka. Urzekła mnie jej duma, mimo upokorzenia, i siła ducha. Jednak przez całą książkę dręczyła mnie przeszłość Celaeny. Poznajemy ją w najgorszym momencie życia, zostaje wyciągnięta z mrocznego zakładu pracy. Dlaczego tam trafiła? To nie zostało wytłumaczone w „Szklanym tronie”.  Odpowiedzi miały mi dać cztery nowelki  sprzed rozpoczęcia akcji głównej serii. Można je zdobyć każdą osobną i zebrane wszystkie razem, ja wybrałam tę drugą opcje.


Już od pierwszego opowiadania zrobiła na mnie wrażenie Celenea – główna bohaterka. W „Szklanym tronie” cały jej charakter okazał się przytłumiony. W „Zabójczyni” była tajemniczą i mroczną faworytką Króla Zabójców. Arobynn - jej mentor - dbał, żeby niczego jej nie zabrakło, tak więc dziewczyna otaczała się najdroższymi przedmiotami i kochała życie w przepychu. Nikt, prócz paru elitarnych osób, nie znał jej tożsamości i wieku. Na co dzień chodziła w masce i płaszczach upodabniających ją do śmierci i jak śmierci ludzie się jej bali. Celaena to kochała, była zabójczynią Adarlanu, najpotężniejszym zabójcą w królestwie. Nic nie mogło jej zagrozić, była niepokonana. Przynajmniej to okazywała na zewnątrz.

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Top 10 – kryminały i inne sensacje idealne na letnie upały






Żar leje się z nieba. Sposoby na ochłodzenie bywają zaś różne. My proponujemy ochłodzenie w literackim stylu, czyli książki, którą zmrożą krew w żyłach nawet największym twardzielom. A jak wiadomo, ponoć na wakacje i letnie upały najlepiej nadają się kryminały i thrillery. W imię zasady parytetu ;) na letnie dni proponujemy pięć powieści z literatury światowej i pięć z literatury polskiej. Uwaga techniczna – oprócz jedynki kolejność przypadkowa :) Zaczynamy.



1. Stieg Larsson, Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet


Cyklem Millenium Larsson osiągnął chyba Mont Everest literatury sensacyjnej. To pozycja doskonała, ze świetną intrygą, zagadką sięgającą przeszłości, doskonałymi kreacjami (zwłaszcza niesamowitą hakerką Lisbeth!) i mrocznym, chłodnym klimatem Skandynawii. Czyta się jednym tchem mimo opasłości każdego tomu. Dla tych, którzy jeszcze nie czytali, koniecznie do nadrobienia. Ci, którzy cykl mają za sobą, powinni odświeżyć sobie cykl, gdyż już pod koniec sierpnia premierę będzie miała kontynuacja trylogii Larssona pióra Davida Lagercrtanza - Co nas nie zabije. Bez kontrowersji się chyba nie obejdzie.




2. Jo Nesbo, Wybawiciel


Tego pana również nie trzeba przedstawiać. Na cykl z inspektorem Harrym Holem składa się aż 10 powieści i każda lepsza jest od poprzedniczki. W Wybawicielu jednak chyba najbardziej wieje chłodem. Akcja toczy się bowiem w czasie bardzo zimowego, mroźnego grudnia. Harry Hole, alkoholik i policyjny anarchista, ale jednocześnie śledczy niezwykle inteligentny i skuteczny, tropi płatnego zabójcę z byłej Jugosławii. Intryga zbudowana jest bardzo misternie, a zakończenie – wbija w fotel, kompletnie zaskakując. Okazuje się bowiem, że nic (albo prawie nic) nie jest takie, jakie nam się początkowo wydawało. Koniecznie do pożarcia!




3. Zygmunt Miłoszewski, Gniew


Gniew wieńczy cykl Miłoszewskiego z prokuratorem Teodorem Szackim w roli głównej i jest to zwieńczenie bardzo, bardzo dobre. Tym razem Miłoszewski przenosi Szackiego do Olsztyna (kilkanaście jezior w obrębie miasta!). Olsztyn to jednak mroczny, zimny, tonący we mgle. Przed Szackim kolejne śledztwo – wydaje się proste, oczywiste i do odfajkowania od zaraz. Szybko jednak okaże się, że prokuratorowi przyjdzie zmierzyć się z bardzo skomplikowaną sprawą. Sprawą tego typu, która ponoć przez śledczych jest znienawidzona, bo dotyczy przemocy domowej. Współczesny kryminał to coś więcej niż opowieść o trupie. Kim jesteśmy jako społeczeństwo, w co wierzymy, o czym marzymy, co nas boli i z czym nie możemy sobie poradzić – to największe zagadki – stwierdził kiedyś Miłoszewski*. I ta wypowiedź oddaje ducha kryminałów Miłoszewskiego. Nie tylko zagadka, ale też ważne problemy społeczne.
 

4. Jorn Lier Horst, Psy gończe
 
To nazwisko to wielkie zagrożenie dla Jo Nesbo, który do tej pory rządził norweską literaturą sensacyjną. Horst ma jeden wielki atut jako pisarz kryminałów – kompetencje wynikające z doświadczenia. Przez wiele lat był bowiem gliniarzem – szefem wydziału śledczego. Czytając Psy gończe, czuje się więc ten realizm i prawdę ukazaną w policyjnej robocie. Horst zna doskonale reguły rządzące śledztwem i bardzo dobrze przenosi je w świat fikcji literackiej. Warto przeczytać nie tylko dla zagadki kryminalnej, ale by przyjrzeć się uważniej policyjnemu śledztwu i pułapkom, w jakie śledczy mogą wpaść.


5. Agata Christie, Morderstwo w Orient Expressie


To już klasyka gatunku. Moim zdaniem – jedna z najlepszych powieści Christie. Wybór padł na nią ze względu na zimową aurą (w myśl zasady – dla ochłody ;) ) W tej powieści kumuluje się wszystko to, co  dla Christie najlepsze i charakterystyczne. Pociąg, którym Hercules Poirot wraca z zagranicznej podróży, grzęźnie w zaspie śnieżnej. Tymczasem w jednym z przedziałów w bestialski sposób zamordowano jednego z podróżnych. Krąg podejrzanych jest zamknięty – mordercą musi być ktoś z podróżujących Orient Expressem. Poirot rozpoczyna śledztwo, które doprowadzi go do zdumiewającego rozwiązania i zmusi do podjęcia trudnej decyzji natury moralnej. Christie to mistrzyni w myleniu tropów. Jestem ciekawa, czy komuś, gdzieś, kiedyś udało się wpaść na rozwiązanie przed genialnym detektywem.



6. Małgorzata i Michał Kuźmińscy, Śleboda

Zapraszamy wszystkich w podróż literacką na Podhale. Nie liczcie jednak tylko na piękne tatrzańskie pejzaże, bo w powieści małżeństwa Kuźmińskich Tatry spływają krwią. A wszystko zaczyna się od odkrycia w Dolinie Suchej Wody zmasakrowanego ciała starego górala. Wszystko wskazuje na to, że makabryczna zbrodnia ma związek z pewnymi tajemnicami z przeszłości – sięgającymi czasów II wojny i kolaboracji górali (niektórych dla jasności) z nazistami. Warto sięgnąć po ten kryminał także ze względu na mnóstwo lokalnych, podhalańskich smaczków, które serwują nam autorzy. Powieść przynosi bowiem dużo ciekawostek dotyczących kultury i mniej znanej historii Podhala i jej mieszkańców. Gwara podhalańska to jeden z takich smaczków oddający lokalny koloryt historii.

7. Marcin Wroński, Kwestja krwi

Kwestja krwi –powieść z cyklu kryminałów z komisarzem Zygą Maciejewskim była nominowana do Nagrody Wielkiego Kalibru 2015. Choć nagroda przypadła innej powieści, to Marcin Wroński  po raz kolejny udowodnił, że na wyróżnienie zasługuje. Jest rok 1926, Zamość. Zyga Maciejwski prowadzi swoje pierwsze samodzielne śledztwo w sprawie zaginięcia uczennicy miejscowego gimnazjum, niejakiej Anny Wołkońskiej, panny z dobrego domu. Sprawa jest delikatna, ale samemu śledczemu grozi niebezpieczeństwo. Kwestja krwi to czarny kryminał z gatunku retro: mamy tutaj i ciekawą intrygę, i romans w tle, i wiarygodnie zarysowane tło historyczne i zaskakujące rozwiązanie. Wroński pisze świetne powieści kryminalne, a Kwestja krwi jest doskonałym tego dowodem.





8. Pierre Lemaitre, Koronkowa robota


Rzecz o literackiej obsesji i jej koszmarnych konsekwencjach. Komisarz Camille Verhoeven (cecha charakterystyczna: bardzo niski wzrost) rozwiązuje niezwykle skomplikowaną sprawę, w której ma do czynienia z nieuchwytnym mordercą – miłośnikiem kryminałów. Ten psychopata popełnia zbrodnie makabryczne, wzorując się na literaturze i powielające pierwowzory znane z „Czarnej Dalii” czy „American Psycho”. Komisarz Verhoeven prowadzi więc śledztwo mające na celu schwytać niebezpiecznego szaleńca, ale żeby to zrobić, musi odkryć, jakie kolejne książki mogą stanowić morderczą inspirację. Tymczasem morderca wydaje się bawić z policją w kotka i myszkę, a finał tej zabawy – naprawę zmrozi krew w żyłach. Dołączam do Miłoszewskiego, Bondy,  i innych, którzy dali się uwieść pisarstwu Francuza. 



9. Stephen King, Znalezione nie kradzione


Jeszcze jedna powieść, dla której osnową jest obsesja na punkcie literatury, a której ofiarą pada w tym przypadku sam pisarz. I dowód na to, że literatura może być naprawdę niebezpieczna. Wszystko zaczyna się pewnej nocy 1978 roku, gdy niejaki Morris Bellamy atakuje swojego ulubionego pisarza za to, że ten przestał publikować, a dodatkowo pokierował losami swojego powieściowego bohatera w taki sposób, jaki nie spodobał się Bellamy’emu. Skutki tego dla pisarza będę koszmarne. Koszmarem okażą się też dla pewnego chłopca, który przypadkowo w roku 2010 wejdzie Bellamy’emy w drogę. Na samą myśl o nieuniknionym skrzyżowaniu się dróg chłopca i szaleńcza można poobgryzać z nerwów wszystkie paznokcie. Znalezione nie kradzione gwarantuje świetną rozrywkę na naprawdę dobrym poziomie. Wciąga bez reszty!



10. Marta Guzowska, Ofiara Polikseny


Ofiara Polikseny to powieść nagrodzona Nagrodą Wielkiego Kalibru w 2013 roku. Znalazła się jednak w zestawieniu z innego powodu -  wakacje to czas podróży, a Guzowska proponuje nam podróż na wykopaliska do starożytnej Troi. Ostrzegamy – będzie upalnie i duszno. Jako że Marta Guzowska jest z zawodu archeologiem, pisze też kryminały, dla których punktem wyjścia jest jakaś ciekawa zagadka archeologiczna – i to już jest smakowity kąsek. Tak też jest i tutaj: podczas wykopalisk  archeolodzy odkrywają szkielet, który może być szczątkami mitycznej Polikseny. Antropolog z zespołu badaczy, Mario Ybn, trafia tymczasem na inne zawłoki – współczesne. Wszystko wskazuje, że oba odkrycia mają ze sobą związek. Oczywiście najważniejsze jest tutaj śledztwo, ale myślę, że dla wielu atrakcją będzie także poznać arkana pacy archeologa. Czyta się świetnie także za sprawą głównego bohatera – Mario, który będzie próbował rozwikłać zagadkę. 

A co Wy dorzucilibyście do tej listy?

 

  * wypowiedź Miłoszewskiego dla The New York Times