Podjąwszy
rękawicę rzuconą przez Karolinę z bloga tanayahczyta (to za R.M.? ;) ), prezentuję pierwszy – tak grzeszny,
że aż apetyczny TAG :)
Greed, czyli chciwość
Najdroższa i najtańsza książka, jaką posiadasz w swojej biblioteczce.
Przewrotnie
napiszę, że wszystkie książki są mi drogie, choć jedne mniej, drugie bardziej.
Napiszę o tych z gatunku „bardziej”: „Tatry. Fotografie Tatr i Zakopanego 1859-1914” – jako że to wydanie albumowe,
to już czyni to opasłe tomiszcze z całą pewnością drogim, poza tym album to prezent od przyjaciółki, z którą
eksplorowałyśmy tatrzańskie szlaki – to czyni ten album bezcennym. Po trzecie –
kocham Tatry… Kocham, kocham, kocham… A ten album pozwala mi poczuć ich cząstkę
w nizinnym Wrocławiu w każdej chwili. Tak drogie, że aż bezcenne. :) A skoro już o górach mowa, dorzucę „Listy do żony” Witkacego
– jedynego i niepowtarzalnego wariata z Krupówek. A skoro wywołałam temat Witkacego,
to muszę, muszę wspomnieć świetną książkę o nim - „Witkacego portret
wielokrotny” Janusza Deglera (cudownego wykładowcy z wrocławskiej polonistyki)…
I tak na zasadzie łańcucha przyczynowo-skutkowego mogłabym wyliczać w
nieskończoność, przechodząc od półki do półki w swojej biblioteczce. ;)
Wrath,
czyli gniew
Z którym autorem/autorką łączy cię skomplikowana relacja – czyli książka,
którą kochasz i nienawidzisz jednocześnie.
Khaled
Hosseini – uwielbiam jego powieści, to
pisarz kompletny: opowiada piękne historie w piękny sposób, a dodatkowo dzięki
niemu mogę zrozumieć ludzi, poznać kulturę i obyczajowość Bliskiego Wschodu lepiej niż z niejednego reportażu
czy telewizyjnej relacji. „Chłopca z latawcem”, „Tysiąc wspaniałych słońc”, „I
góry odpowiedziały echem” to powieści, które polecam bez wahania. Ale to też
powieści, które rozrywają serce na tysiące małych kawałków. Nie nienawidzę ich, ale wzbudzają we mnie GNIEW na niesprawiedliwość świata i
okrucieństwo ludzi, którzy zamiast „współkochać, często przyszli
współnienawidzić”.
Gluttony, czyli obżarstwo
Jaką książkę możesz czytać w kółko i w kółko, nie wstydząc się tego?
Nie, nie, nie – nie wracam raczej
do świata, który już poznałam i raz eksplorowałam. Jedyny wyjątek (poza
lekturami – ale to z musu, nie dla przyjemności) uczyniłam dla dwóch swoich
ulubionych książek z dzieciństwa: „Braci Lwie Serce” i „Ronji, córki zbójnika” –
ale chyba bardziej z sentymentu do czasów dzieciństwa niż z powodów czysto literackich.
Wolę jednak otwierać bramy do światów jeszcze niepoznanych, a zatem wolny czas
inwestować w książki jeszcze nieprzeczytane – a jest ich po prostu bez liku.
Sloth, czyli lenistwo
Której książki ze swojej biblioteczki nie przeczytałeś/-aś z lenistwa?
Jest
ich wiele. Ale z największym wyrzutem od kilku miesięcy łypią na mnie z półki „Księgi
Jakubowe” Olgi Tokarczuk. Nie mam żadnego alibi, bo wiem, że czeka tam na mnie
wspaniała podróż przez wiele krain i kultur, przy tym wyśmienita uczta
intelektualna. Ale to takie opasłe tomisko, że ani do żadnej torebki się mi nie
mieści, ani lekkie to nie jest – a że książki czytam zwykle „w biegu”, to
obawiałam się zerwania mięśnia dwugłowego ramienia. ;) Zatem księgi leżą, leżą
i cierpliwie na wakacje czekają. Przeczytam – obiecuję!
Pride, czyli pycha
Jaką książkę jesteś w stanie omówić najdokładniej, w możliwie
„najmądrzejszy” sposób lub tak dokładnie jak lekturę szkolną?
Z
obowiązku zawodowego napiszę, że wszystkie lektury, zwłaszcza gimnazjalne. :) Od dziesięciu
lat (jakoś tak będzie – z rachunku najlepsza nie jestem;) ) co roku przerabiam
niemal ten sam zestaw, zatem nawet obudzona o drugiej w nocy jestem w stanie na
wyrywki recytować Mickiewiczowskie ballady, „Dziady” i inne dzieła, których nie pomnę, a które u
moich uczniów wywołują często przerażenie. ;) Ale najchętniej i najwięcej mogłabym
mówić o reportażach Kapuścińskiego - „Cesarzu” i „Hebanie”. Do znudzenia – o kryminałach :) A teraz – zgodnie z grzechem nr 5 - przemówi
przeze mnie pycha: poza sci—fi i Proustem podejmę się dyskutowania o każdej
książce i postaram się zrobić to w mądry, wyszukany i elokwentny sposób ;)
Lust, czyli lubieżność
Jakie cechy uznajesz za najbardziej atrakcyjne u żeńskich/męskich bohaterów
literackich – podaj przykład.
Lubię
bohaterów, którzy są JACYŚ – bez względu na płeć. Ale jakoś szczególną słabość
mam do bohaterek, dlatego tropię nietuzinkowe, niezależne, niepokorne, inteligentne kobiety, które pisarz
powołał do życia nie tylko po to, by pięknie pachniały, wyglądały i uwieszały
się męskiego ramienia. Takie, które przełamują schematy. Lubię Lisabeth – to charakterna
dziewczyna. Kocham Holly ze „Śniadania u Tiffany’ego” – za tę tajemniczą aurę,
którą wokół siebie stworzyła. Ostatnio Szelmę z „Czarnych skrzydeł” – za odwagę, przekorność i buńczuczność. Cudownych, niepospolitych kreacji można też szukać u Martina –
Arya, no i – okay, przyznaję się – Cersei. W imię parytetów przywołam jeszcze
postać damskiego fryzjera z powieści E. Menozy – żaden inny znany mi bohater nie
potrafi tak jak on pakować się w kłopoty, niby lump, ale jednak błyskotliwy i inteligentny.
I jak on opowiada!
Envy, czyli zazdrość
Jaką książkę najbardziej chciałbyś/chciałabyś dostać w prezencie?
Marzy mi się Szekspir w przekładzie Barańczaka – o jak mi się marzy. ;) Szekspir – wiadomo,
tłumaczyć nie trzeba, a Barańczak… – jak ja zazdroszczę temu znakomitemu poecie
jego wrażliwości językowej i erudycji. Jeśli czytać Szekspira, to tylko w
przekładzie S. Barańczaka (okay – najlepiej w oryginale, a zaraz potem w
tłumaczeniu Barańczaka… chociaż ja bym sobie nawet ten oryginał na rzecz
Barańczaka podarowała). Urzekły mnie też nowe wydania powieści sióstr Brontë ,
te z wydawnictwa MG. I na koniec – ktoś ode
mnie przed laty zgarnął Dostojewskiego (całego!) – kto? Nie pamiętam. Dlaczego?
Może z zazdrości, że go miałam. Dostojewskiego bardzo cenię, dlatego chciałabym
go z powrotem!
Zgodnie z zasadami powinnam teraz nominować? Hmm... Zapraszam do zabawy tego, komu takie zabawy w smak :)
pani eM