piątek, 25 grudnia 2015

“Mara Dyer. Zemsta” - Michelle Hodkin



Zawsze uważałam, że trylogie stanowią szczególny rodzaj serii książkowej, którą najprawdopodobniej najtrudniej napisać, a autor musi wykazać się nie lada talentem, żeby w pierwszym tomie zaciekawić dostatecznie czytelnika, w drugim pokierować losami bohaterów tak, żeby zgubić ich jeszcze bardziej, a w trzecim wszystko ładnie spiąć. Niestety, niewielu się to udaje. Z mojego doświadczenia wynika, że pisarze nie radzą sobie w drugiej części, która zazwyczaj jest zbyt spokojna, albo stanowi coś w rodzaju “łącznika” pomiędzy pierwszą a trzecią, natomiast pod koniec kierują historię na złe tory. To często spotykane błędy, które zaważają na ocenie całości lub zwyczajnie psują dobrą opinię o pierwszym tomie. Z trylogią Michelle Hodkin mam trochę inną zagwozdkę - pierwsza część to była masakra. Serio, dawno nie czytałam tak źle wykreowanej książki. Nawet nie chciałam sięgać po “Przemianę”, w obawie, że okaże się podobną klęską, ale cieszę się, że zdecydowałam się po nią sięgnąć, bo stanowiła naprawdę miłe zaskoczenie. Podobne obawy miałam przy “Zemście”, ponieważ nie raz spotkałam się z sytuacją, kiedy autor sam niszczy swoje dzieło, dopisując nieodpowiednie zakończenie. Chyba nie może być nic gorszego, prawda? Mniej więcej w połowie książki przestałam zastanawiać się, co wydarzy się na kolejnych stronach, i pozwoliłam, żeby Hodkin mnie zaskoczyła swoją wizją. I wiecie co? Trochę zaskoczyła.




Zemsta” stanowi bezpośrednią kontynuację drugiego tomu, tyle że nie ma w niej tylu zwrotów akcji. Książka raczej skupia się na próbie ucieczki z pułapki, w jakiej znaleźli się bohaterowie, i znalezieniu odpowiedzi na pytania, które autorka dotychczas postawiła. Tak więc fabułę zarysowaną mieliśmy już w poprzednich tomach - w “Zemście” przyszło jedynie zakończenie. Historia dobiega końca, czas na rozwiązanie zagadek, odkrycie prawdy i własnej tożsamości. Nie oznacza to, że trzeci tom jest najspokojniejszy lub spokojny w ogóle. Nie. Michelle Hodkin idzie za ciosem, może i nie podnosi poprzeczki, ale też nie spoczywa na laurach. Trzecia część historii Mary Dyer, która potrafi zabijać myślami i korzysta z tego daru często, jest równie wciągająca co krwawa, a miejscami wręcz odpychająca. Nie uważam tego za wadę, ponieważ zdaję sobie sprawę, że dokładnie taki był zamiar i trzeba przyznać, że spełnić się go udało, jednak czytelnicy o słabszym nerwach zapewne poczują dyskomfort. Gdzieś tam w dolnych partiach brzucha.



Co wyróżnia Marę Dyer wśród innych młodzieżówek? Cóż, raczej nie historia miłosna nierozerwalnie związana z fabułą powieści ani też cięty humor bohaterów. Fabuła też nie jest zbyt oryginalna, jeśliby zastanowić się nad posunięciami autorki bardziej, okażą się one przewidywalne. Pułapkę, w jaką daje się złapać Mara, lub też jej przeszłość, również znamy z innych opowieści. Ale jest coś, co mnie zaskoczyło. Otóż Mara Dyer nie jest bohaterką. Wszystkie jej działania moglibyśmy uznać za egoistyczne, a nawet niemoralne. Może jest ziarnko prawdy w tym, co jej wrogowie sądzą na jej temat. Może nawet sama o tym wie i jedynie świetnie to wykorzystuje.

To jest jeden z tych zabiegów, który wydaje mi się oryginalny. Nie spotykam się z książkami, w których główna postać jest antybohaterem. Może nawet można policzyć je na palcach jednej ręki, bo pisarze rzadko decydują się na takie rozwiązanie. Czytanie historii poprowadzonej przez takiego bohatera stanowi ciekawe doświadczenie.



Sama powieść stanowiła dla mnie świetną zabawę. Nadal nie mogę pojąć, jakim cudem jeden autor może napisać coś tak dobrego i tak złego, ale chyba przestanę się tym przejmować. Michelle Hodkin ma talent. W “Zemście” poeksperymentowała trochę z tekstem, dorzuciła także rozdziały z narracją Noaha (które wbrew pozorom wcale nie były złe) i w taki sposób wyszło jej godne zakończenie trylogii. “Zemstę” czytało się ekspresowo, podobnie jak “Przemianę”. Zakończyłam tę serię z pozytywnym zdaniem na jej temat. Zdecydowanie nie polecam czytać jej wieczorem - za dużo wypruwania flaków. Jednak w każdej innej chwili - jak najbardziej. Poznajcie Marę, chociażby dlatego, że jest niebezpieczna, tajemnicza i zupełnie inna, niż się spodziewacie.



Mara Dyer

Tajemnica | Przemiana | Zemsta

Michelle Hodkin, Mara Dyer. Zemsta, Wydawnictwo YA!, 2015, stron: 413

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz