Jørn
Lier Horst pojawiał się już na naszym blogu w recenzjach kryminałów adresowanych
do dorosłego czytelnika. Odsyłamy do recenzji „Psów gończych” i „Poza sezonem”.
Tymczasem ten norweski autor ma też na swoim koncie kryminały adresowane do
młodzieży, rzekłabym nawet, że do tej młodszej młodzieży. Na polskim rynku
ukazały się właśnie dwa pierwsze tomy serii CLUE – minipowieści kryminalnych
dla młodych czytelników: „Zagadka salamandry” i Zagadka zegara maltańskiego”.
CLUE
– to angielskie słowo oznaczające trop prowadzący do rozwiązania zagadki. CLUE
to też imiona głównych bohaterów całej serii: Cecilia – mieszka z ojcem w pensjonacie „Perła” w Zatoce Okrętów i
po tajemniczej śmierci matki pomaga w jego prowadzeniu; Leo – nowy mieszkaniec Zatoki, jego matka pomaga w prowadzeniu
pensjonatu; Une – mieszkanka Zatoki,
koleżanka obojga; Ego – pies Une,
ponoć potomek psa policyjnego, z pewnością stworzenie o rozbuchanym ego.
Oczywiście
dzieciaki mają skłonność do wpadania w tarapaty, ewentualnie to tarapaty zawsze
odnajdują tę trójkę. Z pewnością bystrość umysłu i ciekawość prowadzi ich na trop
dziwnych wydarzeń: w pierwszym tomiku Cecilia przypadkowo znajduje ciało
mężczyzny wyrzucone na pobliską plażę i to rozpoczyna serię różnych
niecodziennych sytuacji, w drugim bohaterowie wpadają na trop zrabowanego
niegdyś łupu, z wartym miliony koron
zegarem Zakonu Maltańskiego w roli głównej atrakcji. Akcja umiejscowiona w pensjonacie
sprzyja zaś temu, żeby pojawiało się tutaj podejrzane, szemrane towarzystwo.
Malownicze miejsce akcji – Zatoka Okrętów ze starą latarnią morską, wysepkami
czy poniemieckimi bunkrami dopełniają klimatu. Oczywiście akcja toczy się wokół
zagadki kryminalnej, do rozwiązania której zmierzają bohaterowie, ale w tle
pojawia się też wątek matki Cecilii – przyjaciele znajdują kolejne wskazówki,
które podważają teorię o tym, że śmierć kobiety to był nieszczęśliwy wypadek.
„Zagadka zegara maltańskiego” kończy się co prawda rozwiązaniem tajemnicy
zegara, ale w takim momencie, że chce się natychmiast poznać kolejny tom. Pojawia się bowiem pewna tajemnicza kobieta będąca w posiadaniu…
Seria
CLUE to książeczki „na miarę szyte” – wszystkiego jest tutaj akurat: historie nie
nudzą długością opisów (przyrody, wyglądu bohaterów czy przedmiotów) – opisy są
ledwie kilkuzdaniowe, ale to wystarczy, by poczuć magię miejsca, zbudować
nastrój czy wyobrazić sobie bohaterów. Horst wplata też w te kryminalne zagadki
filozoficzne podstawy: aby rozwiązać zagadkę, przyjaciele muszą zacząć myśleć
jak znani filozofowie. W inteligentny sposób autor przemyca wiedzę na temat
postaci znanych filozofów i ich poglądów. Pierwszy tom odwołuje się do
Sokratesa i jego sentencji „Wiem, że nic nie wiem”, drugi do postaci św.
Augustyna, zmuszając bohaterów do zastanowienia się nad pojęciem czasu.
Lektura
tych niewielkich rozmiarów książeczek była przyjemną rozrywką, pozwoliła mi się
oderwać od codzienności na kilka godzin (dosłownie! Obie przeczytałam w jedno
popołudnie) i uruchomić wyobraźnię celem rozwiązania zagadki, nim uczynią to
bohaterowie. Samodzielne rozszyfrowanie wielu tropów było dość proste, dlatego
uważam, że ta seria jest przeznaczona raczej dla uczniów wyższych klas szkoły
podstawowej niż gimnazjalistów, którym nieobcy jest Larsson czy Nesbo – te
osoby mogą czuć niedosyt z powodu nieskomplikowanej historii. Mimo tego niedosytu sięgnę jednak po kolejne
tomy, bo zżera mnie ciekawość, co tak naprawdę stało się z matką Cecilii. A
młodszym kolegom polecam serię jako świetny sposób na spędzenie wolnego czasu.
Paulina
Jørn
Lier Horst, Zagadka salamandry, Wyd.
Smak Słowa, 2015, stron: 160
Jørn
Lier Horst, Zagadka zegara maltańskiego,
Wyd. Smak Słowa, 2015, stron: 176
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz