środa, 21 stycznia 2015

„Hopeless” – Colleen Hoover



Słyszałam, że to dosyć smutna historia, z gatunku tych, które głównie mają za zadanie połamać czytelnikowi serce. Zakwalifikowałam ją do tej kategorii i myślałam, że będę się zapłakiwać nad losem bohaterów, wylewać łzę za łzą. Czy faktycznie tak było?

Po kilkunastu latach nauki w domu Sky postanawia iść, jak normalna amerykańska nastolatka,  do szkoły.  Wcześniej była uczona w domu przez matkę, która gardzi i szkołą,  i wszystkimi technologicznymi gadżetami,  w tym telefonem  czy telewizorem. Pierwsze dni szkoły wydają się więc Sky katorgą, a spotkanie z Holderem wywraca poukładany świat dziewczyny do góry nogami.  
                                                

Sky jest oderwana od życia, głównie ze względu na matkę, która pozwala utrzymywać jej jakiekolwiek kontakty ze światem, jedynie stojąc z nim twarzą w twarz. Jednak to wycofanie nie odejmuje dziewczynie reputacji puszczalskiej, która zdążyła przylgnąć do niej jakiś czas temu. Po części dlatego że dziewczyna zadaje się z Six, u której ta sama reputacja puszczalskiej jest całkowicie uzasadniona, a po części dlatego, że daje się całować chłopakom, którzy mało ją obchodzą, i raczej nie chce angażować się z nimi w poważne związki. Kiedy Sky spotyka Holdera, o którym usłyszała już wszystkie złe rzeczy- że porywczy, że agresywny, że pobił geja, za co wylądował w poprawczaku, że niemiły i impulsywny, jednym słowem: zwykły palant - mierzy go tą samą miarą, którą ją mierzą. Pomimo tego, że nie zna prawdy i nawet nie stara się dowiedzieć więcej o chłopaku, skreśla go z miejsca. Co dobrego może spotkać tych dwojga? Prawdopodobnie nic.                            

Po przeczytaniu kilku pierwszych rozdziałów wcale nie chciało mi się płakać. Co więcej, ciężko mi było sobie wyobrazić, że w ogóle mogłabym płakać. Siedziałam i szczerze śmiałam się z tej książki, ponieważ pierwszoosobowa narracja Sky była miejscami naprawdę zabawna.  Pierwsze spotkania i rozmowy dziewczyny z Holderem były delikatnie  tandetne i mało oryginalne (co było całkowitym przeciwieństwem tego, czego oczekiwałam), dlatego miałam wrażenie, że czasami wymieniałyśmy z książką uśmiechy i mrugałyśmy do siebie porozumiewawczo, a ja myślałam ,,hmmm, interesujące…”.  A później zaczęło się robić naprawdę ciekawie.

Nie twierdzę, że te pierwsze strony mi się nie spodobały. Były zabawne, lekkie, miło się je czytało. Jednak podpadały pod romansidło/uroczą komedyjkę, a nie prawdziwy dramat. Następnie zaczęło się robić bardzo namiętnie i romantycznie, tak, że zostałam kupiona historią Sky i Holdera z miejsca. Ale to był jedynie przedsmak tej historii. Prawdziwy dramat miał się dopiero rozpętać, wraz z odkrywaniem prawdy dotyczącej życia bohaterów.

Dlatego nie skreślajcie Sky i Holdera od razu, nawet jeżeli nie przekonają was te pierwsze rozdziały. Może i ona z początku nie przywiązuje większych uczuć do związków,  a on jest impulsywny, ale oboje nie są tacy bez powodu i chociażby dlatego warto przeczytać tę książkę. Historia, jaką Coleen Hoover stworzyła swoim bohaterom, jest i oryginalna, i dosyć tragiczna. Nie tyle ma wzruszać nieszczęściami Sky i Holdera, a raczej  ich zaangażowaniem w uczucie, jakie ich połączy.  Nie mówiąc o tym, że książka jest  bardzo dobrze napisana.

„Hopeless” opiera się przede wszystkim na psychice i emocjach bohaterów. Miłość,  jaką darzą się Sky i Holder, nie jest zwykłym nastoletnim zauroczeniem czy zakochaniem, które często spotykamy w takich książkach; stanowi ona ratunek dla traumatycznych przeżyć, jakie razem przeszli, a w pewnym momencie pozwala odetchnąć i bohaterom, i czytelnikowi po   tragediach zaserwowanych przez autorkę. Wprowadza taki malutki promyk nadziei i optymizmu.

Książka jest bardzo poruszająca i na długo pozostaje w pamięci. Jest uzależniająca i ciężko się od niej oderwać. Świetna pozycja - chyba jedna z najlepszych, jakie przeczytałam z kategorii książek młodzieżowych.  Zdecydowanie nie żałuję tego wyboru.
Julia
Colleen Hoover, Hopeless,  wyd. Otwarte, 2014, stron: 424




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz