Królestwo
Adarlan to miejsce pełne magii i spokoju, będące doskonałym przykładem raju na
ziemi rządzonym przez roztropnego
monarchę dążącego do pokoju... Tak przynajmniej mówią. Prawda jest zgoła
odmienna od bajkowego ideału, jakim raczona jest Celeana Sardothien,
siedemnastoletnia zabójczyni, za karę uwięziona
w ponurym zakładzie pracy... Żywcem stamtąd nie sposób się wydostać.
Poznajemy
Celaen w najgorszym momencie jej życia. Niegdyś ciesząca się tytułem Zabójczyni
Adarlanu, najlepszą z najlepszych, z całkowitą pewnością i bez wahania
realizująca zlecenie za zleceniem. Nagle coś jednak poszło nie tak. Bardzo nie
tak. Dumna Zabójczyni (Zabójczyni przez duże Z) zostaje skazana na dożywocie
katorżniczych robót w miejscu, z którego nie da się uciec nawet po śmierci. Po
roku i cudem przeżytej zimie straciła już wszelką nadzieję, więc gdy u wrót
piekła, w jakim żyje, zjawia się następca Tronu z kontrowersyjną propozycją,
dziewczyna od razu na nią przystaje.
Mimo
złego zdania o królu decyduje się
podjąć pracę „Królewskiego obrońcy”, która nie ma najmniejszego związku z obroną - chyba
że za bronienie można uznać ”likwidowanie” osób niesprzyjającym monarchii, co właśnie miałaby czynić przez
trzy lata, bypóźniej znów być wolnym człowiekiem. Wszystko brzmi prosto i zbyt
pięknie, żeby mogło być prawdziwe. I rzeczywiście - jest jeden haczyk. O tytuł Celeana
musi walczyć z 24 innymi kandydatami. Każdy z nich jest starszy, potężniejszy i
bardziej wpływowy niż ona. Aby oszukać zatem przeciwników i nie zostać
uznaną za największą rywalkę, za namową
księcia dziewczyna przybiera tożsamość
złodziejki klejnotów. Turniej trwa w najlepsze, kiedy nagle jeden z uczestników
znika, by parę dni później odnaleźć się... Martwym i na wpół zjedzonym.
„Szklany
Tron” to pierwsza książka młodej amerykańskiej pisarki rozpoczynająca cykl
przygód Zabójczyni Adarlanu, jednej z najlepiej wykreowanych postaci
literackich, z jaką się spotkałam. To wreszcie jakaś charakterna, zadziorna,
przede wszystkim wyrazista postać kobieca, której rola nie ogranicza się
jedynie do tego, by ładnie wyglądać, ładnie pachnieć i z gracją opierać się na
ramieniu mężczyzny.
Młoda
autorka nie uniknęła jednak pewnych schematycznych rozwiązań. Fabuła jest
niesamowicie podobna do popularnej baśni
pt. „Kopciuszek” . Na początku zrzuciłam to poczucie na nadinterpretację, w
końcu w czym Zabójczyni (przez duże Z) przypomina
zapracowaną przyszłą księżniczkę? Dopiero z podziękowań (które według mnie zawsze
należy czytać) dowiedziałam się, że autorka rzeczywiście wzorowała się na tej
znanej bajce. Zatem zabieg okazał się celowy. Niestety, to trochę zepsuło
mroczny klimat powieści. Drugą rysą na całej fabule jest wątek miłosny. (Uwaga, spojler) Zwykle miłość
nie psuje książki, najczęściej dzieję się wręcz przeciwnie. Nie w tym jednak
przypadku. W moim wyobrażeniu Celeany ten baśniowy związek z księciem jednak spłycił nieco dumną i niezależną
Bohaterkę (i to Bohaterkę przez duże B). A za tę dumę i niezależność tak bardzo
ją polubiłam.
Bardzo
ważnym aspektem całej fabuły są wstawki
fantastyczne - w końcu „Szklany tron” to fantasy. Wolę jednak, jak ten klimat
fantasy, niesamowitości jest od początku
widoczny. Tutaj pojawia się dopiero w połowie książki, ale nie obniża to poziomu
historii jako całości. Natomiast finał historii – hmmm… Przeczytajcie sami!
Jestem ciekawa, czy Waszej oceny.
Mimo paru małych
niedociągnięć „Szklany Tron” szalenie mi się podobał, głównie za sprawą Bohaterki
(Bohaterki przez duże B). Celeana to naprawdę świetna literacka kreacja. I
choćby dla spotkania z tą nietuzinkową postacią warto sięgnąć po „Szklany Tron”.
Dana
Sarah J. Maas, Szklany Tron,
tom 1, wyd. Uroboros, 2013, stron: 520
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz