niedziela, 18 stycznia 2015

„Papierowe miasta” – John Green



„Papierowe miasta” to druga książka Johna Greena, którą przeczytałam. Po przeczytaniu „Gwiazd naszych wina” niekoniecznie miałam ochotę na kolejną książkę tego autora, jednakże moje koleżanki zachęciły mnie do przeczytania tej właśnie książki. Dałam się namówić i nie żałuję.  Uważam, że jest to książka, której warto poświęcić swój czas.

            Głównym bohaterem „Papierowych miast” jest Quentin zwany też Q, zwykły nastolatek, który przyjaźni się z Benem i Radarem. Fajni to przyjaciele i kumple. Miłością z lat młodości Quentina jest Margo Roth Spiegelman. Margo to jedna z najpopularniejszych dziewczyn w szkole, ma najfajniejszych ludzi wokół siebie. Mieszka naprzeciwko Quentina, lecz nie utrzymuje z nim kontaktu. Jednak – jak się okazuje - jeden moment, jedna chwila może przewrócić nasze życie do góry nogami.
Tak się dzieje w wypadku Quentina. Pewnej nocy Margo „wpada” do jego domu i zabiera go na najdziwniejszą przejażdżkę w całym jego życiu. Quentin nie spodziewał się, że ta jedna przejażdżka ukaże mu prawdę o tym, kim jest Margo, i zwiąże ją z nim. Po tym wydarzeniu jednak Margo znika, a Quentin rozpoczyna jej poszukiwania. Margo zostawiła bowiem wskazówki. Takie wskazówki, które tylko Q może rozszyfrować.

          
  Bardzo zaintrygował mnie już tytuł książki „Papierowe miasta”. Nigdy nie spotkałam się z tym określeniem i dopiero w trakcie lektury dowiedziałam się, co to oznacza. Czym są tytułowe papierowe miasta? Dajcie się zabrać w podróż z Quentinem, śledźcie jego drogę poszukiwań Margo, a z pewnością poznacie tajemnicę papierowych miast.

            Co się tyczy bohaterów:  Quentin na pewno jest wzorem prawdziwego przyjaciele. Choć wcześniej nie utrzymywał kontaktu z Margo, potrafi się dla niej rzucić w wir poszukiwań. Poświęca jej swój czas, gdy inni jej „przyjaciele” się o nią nie martwią. Na początku Quentina można uznać za nijakiego, przeciętnego chłopaka, lecz wydarzenie związane z Margo go odmieniają. Wydaje się, że na gorsze. Quentin opuszcza kilka lekcji, nie jest już takim wzorowym uczniem,  ale dzięki temu nabiera on też  charakteru. Margo z kolei to jedna wielka tajemnica. Nie wiadomo, czego można się po niej spodziewać. Potrafi zaskoczyć czytelnika. Pomimo jej wad nie da się jej jednak nie lubić. Jest przy tym tak zagadkową i tajemniczą dziewczyną, że od początku chciałam zadać jej wiele pytań. Dlaczego uciekła? Czy wróci? Czy to był jej pomysł? Dzięki temu chciałam jak najszybciej dotrzeć do zakończenia tej książki. Na pewno czytelnika zaintryguje przede wszystkim postać Margo.

Tak, postacią Margo Greenowi udało się zaintrygować czytelnika.  Jednak sama akcja książki jest dość nierówna. Na początku była bardzo dynamiczna, wiele się działo. Było dużo niespodzianek. Jednonocna wyprawa i postać bohaterki skupiały całą uwagę. Później większość akcji kręciła się wokół licealnego życia i poszukiwań Margo. Wiele nieudanych wypraw Quentina trochę zniechęciło mnie do dalszego czytania. Dobrze jednak, że tego nie zrobiłam, bo samo zakończenie książki było naprawdę zaskakujące. Wszystko za sprawą pewnej decyzji, którą podjęła Margo. Sądziłam, że będzie chciała postąpić inaczej. Patrząc jednak na to, jaki ma charakter, nie dziwię się, dlaczego podjęła taką decyzję. Nie będę Wam jednak zdradzała zakończenia. Nie chcę Wam odbierać przyjemności z poznawania historii opowiedzianej przez Greena. Opowiedzianej naprawdę nieźle.

            W ogólnej ocenie „Papierowe miasta” wypadają dobrze. To książka, którą warto przeczytać. Opowiada ciekawą historię nastolatków. Opowiada ciekawie. Do tego skłania do refleksji - po jej przeczytaniu człowiek zaczyna zastanawiać się nad swoim życiem. Książki Greena pozostawiają po sobie niedosyt. Każdy chciałby wiedzieć, co się dalej działo z Margo i jak potoczyło się jej życie. Ale ten niedosyt nie jest chyba wadą – to raczej dowód na to, że rozsmakowaliśmy się w historii niczym w smacznym deserze i mielibyśmy ochotę na dokładkę ;) Uważam, że jest to książka ciekawa i godzin na nią przeznaczonych nie będzie można uznać za straconych. Polecam.

Ania

John Green, Papierowe miasta, wyd. Bukowy Las, 2013, stron: 400

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz