Vanessa,
Anna-Karin, Rebecca, Minoo, Linea i Ida rozpoczynają naukę w liceum w małym,
pozornie sielankowym miasteczku. Wszyscy tu się znają, z łatwością oceniają.
Żadnej z dziewczyn nie wydaje się, żeby
pasowała do tego miasteczka. Każda z nich chce się z niego wyrwać. I nagle, w
szkole dochodzi do tragedii, której mieszkańcy i uczniowie od razu nadają miano
samobójstwa. Ale odkąd dziewczyny zauważają u siebie tajemnicze zdolności, uświadamiają sobie, że sprawy wcale nie są takie, na jakie wyglądają. I że szkoła, w której powinny czuć się bezpiecznie, jest
źródłem największego zagrożenia. Aby je pokonać, muszą zjednoczyć swoje siły we
wspólnej misji.
Dla
kogoś, kto nie przepada za fantastyką, a
jednak uparcie szuka mrocznego klimatu, ta książka to świetny wybór. Bo
właściwie z fantastyki tu niewiele. Bardziej jest to kryminał. Dziewczyny nie
walczą z demonami, chociaż starają się je pokonać - szukają bowiem mordercy. Niepokojąca aura
powieści jest wyczuwalna od pierwszych stron, kiedy zostajemy zaznajomieni z zagadkowym,
nie do końca wyjaśnionym samobójstwem jednego z bohaterów. Bohaterki dążą do
wyjaśnienia tej tajemnicy, jednak do końca nic nie jest oczywiste. Akcja trzyma
w napięciu, intrygując coraz bardziej z każdą przeczytaną stroną. Skandynawska
sceneria małego miasteczka z jej małostkowymi mieszkańcami, którą znamy ze
świetnych skandynawskich kryminałów, dodatkowo pogłębia efekt. Autorzy bardziej
skupiają się na opisywaniu każdego detalu życia dziewczyn, również pod kątem
emocjonalnym, niż na opisywaniu magii
praktykowanej przez nie.
Narracja
jest trzecioosobowa, ale opisuje życie i wydarzenia z punktu widzenia trzech
bohaterek: Vanessy, Minoo i Anny-Karin. Każda z nich jest inna, każda ma swój
własny problem: Vanessa, do której przylgnęła reputacja puszczalskiej, kłóci
się ciągle z matką, Minoo ma poważne
problemy z uczuciami, a Anna-Karin jest ofiarą mobbingu. Sam wątek mobbingu
jest pokazany dosyć wyraźnie i szczegółowo. Mam wrażenie, że autorzy widzą w tym duży problem
nastolatków. Szkoda, że według nich wyjściem z takiej sytuacji jest albo
samobójstwo, albo bezlitosna zemsta na prześladowcach, której dopuszcza się
Anna- Karin: najpierw zaczyna mieszać ludziom w głowach, znajdując się na
szczycie społecznej hierarchii, żeby następnie być wzgardzaną bardziej niż kiedykolwiek przedtem. Bardzo mnie to
irytowało, tak jak i sama bohaterka - z jednej strony wymagająca ciągłego
współczucia, z drugiej nie potrafiąca
określić, czego naprawdę chce.
Co do
charakteru postaci, przynajmniej głównych, to każda jest inna. Co więcej, każda
ma o każdej inne zdanie. Z punktu widzenia czytelnika ciężko osądzić, która
jest zła, a która dobra, która wredna i
przebiegła, a która zawsze milusia.
Jednak nie w każdym przypadku postacie były zaletą książki. Pozostałe bohaterki
(te zbyt nieistotne?), zostały zepchnięte na drugi plan, co pewnie nie było
celowe, bo przecież w założeniu miały odgrywać nie mniej ważną rolę. W efekcie
były po prostu mdłe, płaskie i papierowe.
„Krąg” to
pozycja raczej nie dla fanów typowej fantastyki – takiej przesiąkniętej magią
na każdej stronie (bo ta dawkowana jest tutaj w małych porcjach), a raczej dla
osób, które oczekują od książki sensacyjnego tonu (ta książka naprawdę trzyma w
napięciu) i dobrego, wysmakowanego klimatu (tutaj rodem ze skandynawskich
kryminałów). Ogólnie rzecz biorąc - książka nie zachwyca szczególnie, ale
też nie jest złą pozycją. Jest dobra i
świetnie się ją czyta. Na pewno nie uznam czasu poświęconego na lekturę „Kręgu”
jako straconego.
Jula
Sara Bergmark Elfgren, Mats Strandberg, Krąg, wyd. Czarna Owca, 2014, stron: 576
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz