czwartek, 15 stycznia 2015

"Złodziejka książek" – Markus Zusak



"Złodziejka książek" to bestsellerowa powieść australijskiego pisarza Markusa Zusaka.  Książka podbiła już serca milionów czytelników i krytyków na świecie. Zasłużenie. Z pewnością podbiła i moje. Dołączam do całej rzeszy wielbicieli „Złodziejki książek”, bo ta historia – na samym wstępie zaznaczam – to absolutna rewelacja. RE-WE-LA-CJA! Z mocnym akcentem na każdą sylabę!

Do przeczytania tej książki zachęciły mnie nie tylko pochlebne opinie, ale głównie intrygujący tytuł, który nawiązuje do przydomka głównej bohaterki, Liesel Meminger. Nie wspomnę już o przepięknym wydaniu - główna bohaterka w tanecznym pląsie ze Śmiercią.

Liesel została adoptowana przez małżeństwo mieszkające w ubogiej części miasteczka Molhing na Himmelstrasse. Poznajemy tam jej niesamowitych przybranych rodziców - Hansa, spokojnego i uczciwego człowieka, który zarabia, malując ściany i grając na akordeonie,  oraz Rosę, wybuchową, niską kobietę, która uwielbia przeklinać. Tak, cięty język i wieczne niezadowolenie to jej znaki szczególne. Liesel trafia pod ich dach, gdzie mimo ubóstwa spędza w miarę szczęśliwe dzieciństwo. Poznaje tam również swojego najlepszego przyjaciela o cytrynowych włosach - Rudiego. Liesel spędza dnie na zabawach z przyjacielem i... kradzieżach książek. A w tle okrutne czasy panowania Hitlera i III Rzeszy... Wojna.

Publikacji o II wojnie jest wiele. Ciekawią mnie książki o tej tematyce i mnóstwo takich już przeczytałam. Jednak „Złodziejka książek" zmieniła moje patrzenie na ten okres historyczny oraz uświadomiła mi, w jak stereotypowy sposób myślałam o wydarzeniach tego czasu. Ludność Rzeszy w moim mniemaniu byli to tylko oprawcy, kaci – sprawcy nieszczęścia niemal całej Europy. Odpowiedzialni za całe zło wojny. Ta powieść pozwoliła mi inaczej spojrzeć na temat. Tak po ludzku, nie przez pryzmat przerażających statystyk, suchych faktów, ale z punktu widzenia przeżyć i osobistych tragedii konkretnych ludzi. To, co dla mnie szczególnie istotne, to fakt, że powieść, w odróżnieniu od wielu innych czytanych przez mnie nie ukazuje losów ludzi w krajach okupowanych, ale niemiecką rzeczywistość. A ona również nie jest tak kolorowa, jak mogłoby się zdawać. Zwykli Niemcy podczas wojny również ucierpieli, odczuwali strach, głód, wewnętrznie buntowali się i mieli moralne dylematy odnośnie ideologii Führera.

Ta powieść osadzona w tak przerażającym czasie, w którym spełniała się apokalipsa, czasie zagłady, całkowitego zniszczenia i porażenia śmiercią jest wyjątkowa z jeszcze jednego powodu - narratorem jest nie kto inny jak sama śmierć. Tak, właśnie - Śmierć. I tu znowu Zusak szerokim łukiem omija stereotypowy wizerunek  złej, bezlitosnej śmierci z kosą, takiej znanej chociażby z motywu danse macabre. Kreuje zamiast tego znanego obrazu kulturalną  istotę, która jest zmęczona swą pracą i przejmuje się żywotem ludzi, których musi zabrać ze sobą. I w dodatku, mimo że urobiona jest po pachy i nie ma chwili wytchnienia (zwracam uwagę: mamy II wojnę światową, rzadko kiedy Śmierć była tak zapracowana), to nawet nie może liczyć na dobre słowo ze strony ludzi. Ba, czuje się przez nich prześladowana. Z tego ryzykownego połączenia narrator Śmierć – wojna wyszła historia naprawdę piękna, niebanalna, wzruszająca. Książka, która tak bardzo chwyta za serca, że pewnie nigdy nie zostanie zapomniana.

Myślę, że nie byłoby przesadą nazwać tę książkę arcydziełem. Arcydziełem przez duże A. „Złodziejkę książek" warto przeczytać nie tylko ze względu na możliwość spojrzenia na historię II wojny światowej z punktu widzenia ludności niemieckiej, ale głównie ze względu na mądre życiowe sentencje o ludzkiej egzystencji i mocy słów. "Złodziejka książek" to powieść, którą z czystym sumieniem mogłabym polecić każdemu. To niezwykle piękna i poruszająca książka. Możecie wrzucić ją na listę książek „koniecznie do przeczytania”.... Jeśli jeszcze jakimś cudem jej nie przeczytaliście.

Jula M.
Markus Zusak, Złodziejka książek, wyd. Nasza Księgarnia, 2014, stron:496

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz